Akcja zatytułowana „Blokujemy Orlen” ma trwać kilka godzin i polegać na tłumnym wybieraniu się kierowców na wybrane stacje, a następnie blokowanie ich przez udawanie, że chce się zatankować. Organizatorzy sugerują, aby po podjechaniu pod dystrybutor kierowcy długo przygotowywali się do tankowania, a następnie rezygnowali z tankowania i opuszczali stację, żeby od razu na nią wrócić w celu powtórzenia procesu. Inne pomysły zakładają tankowanie za niewielką kwotę, powolne przejście do kasy, zakup kawy i równie powolne opuszczanie stanowiska.
„W trakcie protestów zachowujemy się zgodnie z prawem i słuchamy poleceń osoby koordynującej akcję” – podkreślono na stronie internetowej protestu.
Organizatorzy akcji protestacyjnej twierdzą, że drogie paliwo w Polsce to wina Orlenu, który mimo kursu dolara i cen za baryłkę ropy ma śrubować ceny na polskich stacjach. Ich zdaniem Orlen nadrabia w ten sposób stratę na kontraktach CO2. Aktywiści krytykują również rząd. Według nich „nie ma żadnych technicznych przeszkód”, aby ceny paliw w naszym kraju spadły poniżej 6 złotych za litr.
Inicjatorami akcji są Robert Heban, Dariusz Bałas, Marek Kowal i Krzysztof Pers. Zgodnie z ich planem protest ma odbyć się w godzinach od 10 do 18, ale na większości stacji ma trwać od 2 do 3 godzin. Póki co na liście znajduje się ponad 60 miast, w których odbędą się protesty. W Warszawie wytypowano do tego 3 stacje paliw, podczas gdy w Zielonej Górze jest ich już 6.