Relacje między Chinami a Stanami Zjednoczonymi zawsze były wyzwaniem, a po pół wieku od wizyty Nixona w Państwie Środka są bardziej napięte niż kiedykolwiek. Zimna wojna już dawno się skończyła, ale po obu stronach istnieją obawy, że może rozpocząć się nowa. Ameryka obawia się, że demokratyczny świat, który zatriumfował nad Związkiem Radzieckim, może zostać zakwestionowany przez autorytarny model potężnych i wciąż rosnących Chin.
Nixon wylądował w Pekinie w szary zimowy poranek 50 lat temu. Na billboardach widniały tam wtedy jeszcze takie hasła jak: „Precz z amerykańskim imperializmem” – kończyła się „rewolucja kulturalna”, która za głównych wrogów uznawała inteligencję, „burżuazję” i „imperializm zachodni”.
Podróż Nixona w 1972 r., która obejmowała spotkania z przewodniczącym Mao Zedongiem i wizytę na Wielkim Murze, doprowadziła do nawiązania stosunków dyplomatycznych USA z CHRL w 1979 r. i równoległego zerwania formalnych więzi z Tajwanem, który USA uznawału za rząd Chin od przejęcia przez komunistów władzy na kontynencie w 1949 r.
Wizyta amerykańskiego prezydenta w Chinach była możliwa po pogorszeniu się relacji Chin ze Związkiem Radzieckim, które starły się – nawet zbrojnie – wzdłuż swojej granicy w 1969 r. Doszło do różnic ideologicznych wewnątrz bloku komunistycznego, a Chiny pragnęły pójść własną, komunistyczną drogą, reprezentując Trzeci Świat. Nie uznawały protekcji starszego brata w Moskwie. Mao widział Stany Zjednoczone jako potencjalną przeciwwagę dla zagrożenia sowiecką inwazją. Dla obu stron była to przyjaźń zrodzona raczej z okoliczności niż z naturalnych sympatii.
Nixon z kolei, uwikłany u siebie w Aferę Watergate, starał się z wyizolować Związek Radziecki i wyjść z długiej i krwawej wojny w Wietnamie, która podzieliła amerykańskie społeczeństwo. Miał nadzieję, że Chiny, sojusznik komunistycznego Wietnamu Północnego w walce ze wspieranym przez USA Południem, mogą odegrać ważną rolę w rozwiązaniu konfliktu.
Od roku 1972 minęło 50 lat. Od tamtego czasu Stany Zjednoczone stały się dla Chin ogromnym rynkiem, napędzając błyskawiczny wzrost chińskiej gospodarki, tworząc z ubogiego kraju drugą co do wielkości gospodarkę świata. Dla Chin wizyta Nixona była też początkiem otwarcia na świat. Dwa lata po śmierci Mao w 1976 r. nowy przywódca Deng Xiaoping zapoczątkował erę częściowej chińskiej liberalizacji gospodarczej, tworząc mieszankę kapitalizmu i rządów jednej partii, która przetrwała do dziś.
Wielu postrzega wizytę Nixona w Chinach jako czas, w którym oba kraje poszukiwały komunikacji i wzajemnego zrozumienia, pomimo dzielących ich różnic. To samo podejście miałoby być dziś kluczem do przezwyciężenia obecnego impasu. Podobnie jak w czasach Wojny w Wietnamie, amerykańskie społeczeństwo także dziś jest podzielone, tym razem w wyniku podejścia do pandemii i ostatnich wyborów prezydenckich. Oba kraje stoją w obliczu nowego krajobrazu geopolitycznego, ale od porównań z przeszłością trudno uciec.
Obecne stosunki chińsko-amerykańskie są jednak diametralnie inne od tych amerykańsko-sowieckich sprzed 50 lat. Nie tylko ze względu na inny układ sił w świecie, ale także pozycję USA i Chin. Rosyjscy i chińscy przywódcy wspólnie przeciwstawiają się dziś amerykańskiej, demokratycznej dominacji i reagują na amerykańskie zarzuty o autorytarne działania i ekspansję. Kiedyś wspólnie walczyły z „amerykańskim imperializmem”.
Historia lubi się powtarzać. Niektórzy mówią jednak, że jako farsa. Jak będzie w tym wypadku?