Kolejny przykład na to, że rząd PiS wdraża coraz głupsze i coraz droższe dla kieszeni Polaków regulacje Unii Europejskiej, to obowiązkowe świadectwa energetyczne domów i mieszkań. Każdy właściciel będzie musiał je zakupić. Bez nich nie będzie mógł ani sprzedać, ani nawet wynająć swojej nieruchomości.
Świadectwo ma na celu dostarczenie danych na temat energochłonności budynku. Kosztuje kilkaset złotych. Za brak dokumentu ustawodawca przewiduje grzywny. Jak informuje serwis Money.pl: „już od kwietnia 2023 r. bez świadectwa energetycznego nie będzie można dać nawet ogłoszenia o sprzedaży domu czy mieszkania”. Mimo tego, że nikomu do niczego nie jest ono potrzebne – o czym zaświadcza praktyka.
– Proces przekonywania się do świadectw energetycznych trwał latami. Wydawało się, że dokument informujący, ile budynek zużywa energii i co można w nim zmienić, aby był bardziej energooszczędny, będzie dla kupujących interesujący, ale stało się inaczej –, stwierdza Szymon Liszka, prezes Fundacji na rzecz Efektywnego Wykorzystania Energii.
Co gorsze, Bruksela chce, by w ramach transformacji energetycznej realizowanej pod pretekstem globalnego ocieplenia, do 2030 r. wszystkie nowe budynki były bezemisyjne, a te istniejące mają zostać przekształcone w bezemisyjne do 2050 r. Nie wiadomo, ile będzie to kosztowało i kto za to zapłaci. Jak na razie nie interesuje to ani polskiego rządu, ani tym bardziej eurokratów.