fbpx
niedziela, 28 maja, 2023
Strona głównaFelietonA Karol odpowiedział z właściwym sobie cynizmem: Daję, bo nie moje

A Karol odpowiedział z właściwym sobie cynizmem: Daję, bo nie moje

Czas mamy wyborczy, stąd i wysyp paradoksów gwarantowany niczym wysyp grzybów w ciepłym lesie po deszczu

W pierwszych felietonach obiecałem Czytelnikom tropienie paradoksów (żeby nie powiedzieć absurdów) ustrojowych lub ekonomicznych występujących w przekazie publicznym. Ta obietnica nie miała charakteru wyborczego, jednak przyznam się, że traktuję ją chyba zdecydowanie poważniej niż większość obiecujących cokolwiek swoim wyborcom polityków. A czas mamy wyborczy, stąd i wysyp paradoksów gwarantowany niczym wysyp grzybów w ciepłym lesie po deszczu.

Ile się nasłuchałem laudacji i peanów w różnych mediach od soboty, nie tylko publicznych, i nie tylko wygłaszanych przez przedstawicieli partii rządzącej. Oczywiście przedmiotem tych hymnów pochwalnych nie był Apollo tylko prezes PiS, który ogłosił nowy zestaw obietnic wyborczych. Perłą w koronie jest obietnica „waloryzacji” świadczenia w ramach programu 500+ do kwoty 800 zł. Wprawdzie główna partia koalicyjna pozostała czasowo w tyle za mniejszym koalicjantem, jeżeli chodzi o przystąpienie do wyborczej rozgrywki, ale można powiedzieć, że zalicytowała wysoko.

Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że obietnica 800+ to realizacja jednej z naczelnych zasad prowadzenia polityki w ustroju demokratycznym, którą bez owijania w piękne słowa streścił w swoich Scholiach Nicolás Gómez Dávila sentencją: Polityk demokratyczny zawsze się sprzedaje. Bogatym za gotówkę. Biednym na raty. Dla przykładu, o ile program ogłoszony kilka tygodni wcześniej przez Suwerenną Polskę stanowił zgrabne 6 postulatów prowadzenia polityki, bardzo rozsądnych, pod którymi niemal każdy by się mógł podpisać, o tyle propozycja Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie stanowi formę publicznej licytacji.

I mamy już pierwszy paradoks, bowiem publiczna licytacja ma to do siebie, że jest bardziej problematyczna wobec kogoś, kto kieruje państwem. Pozostające w opozycji podmioty mogą w zasadzie dowolnie licytować i tak naprawdę jedyne, co powstrzymuje je przed „przelicytowaniem”, to zdrowy rozsądek wyborców, do których kierowana jest polityczna oferta. W przypadku partii rządzącej nie jest już tak kolorowo. Nie dość, że staje się ona zakładnikiem swoich wyborców, których wraz z upływem czasu trzeba na nowo rozgrzewać konkretnymi działaniami (stąd to jakże trafne ujęcie przedmiotu przez cytowanego Filozofa z Bogoty), to na dodatek musi mierzyć zamiary na swoje siły, nie wspominając o olbrzymiej odpowiedzialności z tytułu kierowania ławą państwową. Wielka jest zgryzota tych rządzących, którzy dla realizacji celu, jakim jest wygranie wyborów, muszą jednocześnie myśleć, by całego interesu przysłowiowy szlag nie trafił.

Z jednej strony jest to tak jak w scenie z „Potopu” Sienkiewicza, gdy oblegający Zamość król szwedzki, wierząc w swoją chytrość, usiłuje przekupić Starostę Kałuskiego Jana Sobiepana Zamoyskiego obietnicą oddania mu województwa lubelskiego w dziedziczne władanie. Pan Zagłoba, który wszelkie fortele wywąchiwał w mig, od razu zorientował się, że król daje, co nie należy do niego, więc pospieszył z błyskotliwą ripostą, by w ramach wdzięczności Sobiepan podarował temuż królowi Niderlandy w dziedziczne władanie. Przecież wszystkie obietnice socjalne to rozdawanie przez polityków tego, czego nie posiadają! Nie żyjemy w końcu w systemie monarchii patrymonialnej, gdzie władca jest właścicielem państwa, którego elementy może dowolnie dzielić i rozdawać. Wręcz przeciwnie, żyjemy w ramach republiki, gdzie państwo to rzecz publiczna, za którą wszyscy odpowiadamy, a kierownicy polityczni są, jak to w dzisiejszych czasach zwykło się mówić, działającymi w naszym imieniu menedżerami. Tylko nie o wygenerowanie najlepszego współczynnika zysku chyba chodzi.

Z drugiej strony na poważnie, bo czas jest po raz kolejny pewne rzeczy uporządkować, szczególnie, że wiele mylących opinii pojawia się w przestrzeni publicznej ze strony osób, które dysponują fachową wiedzą w zakresie choćby ekonomii. Dla przykładu we wtorek w jednej rozgłośni radiowych usłyszałem opinię profesora ekonomii, że propozycja zwiększenia wysokości świadczenia do 800+ to „waloryzacja” z uwagi na postępującą inflację. Jeżeli przyjrzymy się stosunkowi kwotowemu proponowanego wzrostu świadczenia, o czym powiedział Polsat News premier Morawickie otwartym tekstem, to jest to progres 60 proc. Sam premier mówi, że nie jest to żadna waloryzacja, gdyż „60 proc. to znacznie więcej niż ośmioletnia inflacja”. A jest to kolejne wpompowanie 26 mld zł rocznie (bo na tyle szacuje premier koszt programu) w obieg, a więc kolejne proinflacyjne działanie rządu, kolejne obligacje i tak w kółko.

I chyba ta świadomość powoli udziela się obywatelom, bo zgodnie z opublikowanym w środę przez onet.pl badaniem 46 proc. badanych nie popiera programu, z czego zdecydowanie przeciwnych jest już ok. 30 proc. Nie zmienia to faktu, że pokaźna grupa obywateli nie zdaje sobie sprawy z ogromu negatywnych następstw programów socjalnych, z 500+ na czele. Można to tłumaczyć jedynie brakiem wiedzy, który to trend skutecznie utwierdzany jest przez wiele wypowiadających się publicznie osób oraz… partycypacją w samym programie.

Jacek Janas

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje swoje poglądy i opinie

Jacek Janas
Jacek Janas
Z zawodu radca prawny. Z zamiłowania muzyk, kompozytor i myśliciel. Działacz społeczny, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny i Członek Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK. Fundator i ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Koniec „wyścigów słoni”, czyli znów wylano dziecko z kąpielą

Wielokrotnie przywoływałem termin „kultura przesady”, powołany do życia przez mojego kolegę, prof. Antoniego Dudka. To pojęcie bardzo celnie ujmuje konstytutywną cechę naszego systemy politycznego. Ma ono jednak również zastosowanie do samej legislacji. Trochę głupio mi o tym pisać po raz setny, ale schemat wygląda tak, że pada jakaś deklaracja polityczna, która następnie w ekspresowym tempie jest przekładana na język przepisów – bez śladu analizy, rozważenia, czy istnieją już inne rozwiązania, które można zastosować, czy ten sam efekt da się osiągnąć w sposób mniej inwazyjny oraz przede wszystkim, czy problem faktycznie wymaga rozwiązania.
6 MIN CZYTANIA

Historia udowadnia, że jest słabą nauczycielką

Polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby – pisał przed laty Stefan Kisielewski. Prawda dość oczywista, ale jakże trudno dla ludzi posługujących się tą sentencją przyswajalna. Sam Kisiel przecież notorycznie, przez całe życie polemizował wyśmiewając absurdy. Oczywiście z niewielkim skutkiem, bo głupota, nie tylko w dyskursie publicznym, ale i działaniach politycznych jak tryumfowała, tak i tryumfuje.
4 MIN CZYTANIA

Obyczaje jak za Sasa

Kupiłem sobie w antykwariacie książkę księdza Jędrzeja Kitowicza „Opis obyczajów za panowania Augusta III”. Autor dość późno poczuł wokację do stanu duchownego, a wcześniej z niejednego komina wygartywał, obracając się w różnych środowiskach, dzięki czemu jego opis w znacznej części opiera się na obserwacjach własnych. Wyjątkowo, na przykład w opisach Siczy Zaporoskiej i obyczajów „hajdamackich”, bierze z drugiej ręki.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Historia udowadnia, że jest słabą nauczycielką

Polemika z głupstwem nobilituje je bez potrzeby – pisał przed laty Stefan Kisielewski. Prawda dość oczywista, ale jakże trudno dla ludzi posługujących się tą sentencją przyswajalna. Sam Kisiel przecież notorycznie, przez całe życie polemizował wyśmiewając absurdy. Oczywiście z niewielkim skutkiem, bo głupota, nie tylko w dyskursie publicznym, ale i działaniach politycznych jak tryumfowała, tak i tryumfuje.
4 MIN CZYTANIA

Widmo „konsumenckiej” upadłości raju na ziemi

Niespłacalność amerykańskich rządowych obligacji zapewne spowodowałaby lawinę braku zaufania do tego typu papierów dłużnych na całym świecie, a co za tym idzie, biorąc pod uwagę poziom zadłużenia niemal każdego kraju, groziłoby to apokaliptycznym kryzysem, większym niż ten w 2008 r.
5 MIN CZYTANIA

Możemy oszczędzić sobie trudu myślenia, zanurzając się w kurateli państwa

Może trudno to przyznać dzisiejszemu klerowi, ale św. Józef był Rzemieślnikiem (a nie Robotnikiem), czyli przedsiębiorcą zarabiającym na wolnym rynku sprzedażą wytworzonych w ramach swojej jednoosobowej działalności gospodarczej dóbr konsumpcyjnych – pisze w najnowszym felietonie Jacek Janas.
5 MIN CZYTANIA