fbpx
piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonA Karol odpowiedział z właściwym sobie cynizmem: Daję, bo nie moje

A Karol odpowiedział z właściwym sobie cynizmem: Daję, bo nie moje

Czas mamy wyborczy, stąd i wysyp paradoksów gwarantowany niczym wysyp grzybów w ciepłym lesie po deszczu

W pierwszych felietonach obiecałem Czytelnikom tropienie paradoksów (żeby nie powiedzieć absurdów) ustrojowych lub ekonomicznych występujących w przekazie publicznym. Ta obietnica nie miała charakteru wyborczego, jednak przyznam się, że traktuję ją chyba zdecydowanie poważniej niż większość obiecujących cokolwiek swoim wyborcom polityków. A czas mamy wyborczy, stąd i wysyp paradoksów gwarantowany niczym wysyp grzybów w ciepłym lesie po deszczu.

Ile się nasłuchałem laudacji i peanów w różnych mediach od soboty, nie tylko publicznych, i nie tylko wygłaszanych przez przedstawicieli partii rządzącej. Oczywiście przedmiotem tych hymnów pochwalnych nie był Apollo tylko prezes PiS, który ogłosił nowy zestaw obietnic wyborczych. Perłą w koronie jest obietnica „waloryzacji” świadczenia w ramach programu 500+ do kwoty 800 zł. Wprawdzie główna partia koalicyjna pozostała czasowo w tyle za mniejszym koalicjantem, jeżeli chodzi o przystąpienie do wyborczej rozgrywki, ale można powiedzieć, że zalicytowała wysoko.

Oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że obietnica 800+ to realizacja jednej z naczelnych zasad prowadzenia polityki w ustroju demokratycznym, którą bez owijania w piękne słowa streścił w swoich Scholiach Nicolás Gómez Dávila sentencją: Polityk demokratyczny zawsze się sprzedaje. Bogatym za gotówkę. Biednym na raty. Dla przykładu, o ile program ogłoszony kilka tygodni wcześniej przez Suwerenną Polskę stanowił zgrabne 6 postulatów prowadzenia polityki, bardzo rozsądnych, pod którymi niemal każdy by się mógł podpisać, o tyle propozycja Prawa i Sprawiedliwości zdecydowanie stanowi formę publicznej licytacji.

I mamy już pierwszy paradoks, bowiem publiczna licytacja ma to do siebie, że jest bardziej problematyczna wobec kogoś, kto kieruje państwem. Pozostające w opozycji podmioty mogą w zasadzie dowolnie licytować i tak naprawdę jedyne, co powstrzymuje je przed „przelicytowaniem”, to zdrowy rozsądek wyborców, do których kierowana jest polityczna oferta. W przypadku partii rządzącej nie jest już tak kolorowo. Nie dość, że staje się ona zakładnikiem swoich wyborców, których wraz z upływem czasu trzeba na nowo rozgrzewać konkretnymi działaniami (stąd to jakże trafne ujęcie przedmiotu przez cytowanego Filozofa z Bogoty), to na dodatek musi mierzyć zamiary na swoje siły, nie wspominając o olbrzymiej odpowiedzialności z tytułu kierowania ławą państwową. Wielka jest zgryzota tych rządzących, którzy dla realizacji celu, jakim jest wygranie wyborów, muszą jednocześnie myśleć, by całego interesu przysłowiowy szlag nie trafił.

Z jednej strony jest to tak jak w scenie z „Potopu” Sienkiewicza, gdy oblegający Zamość król szwedzki, wierząc w swoją chytrość, usiłuje przekupić Starostę Kałuskiego Jana Sobiepana Zamoyskiego obietnicą oddania mu województwa lubelskiego w dziedziczne władanie. Pan Zagłoba, który wszelkie fortele wywąchiwał w mig, od razu zorientował się, że król daje, co nie należy do niego, więc pospieszył z błyskotliwą ripostą, by w ramach wdzięczności Sobiepan podarował temuż królowi Niderlandy w dziedziczne władanie. Przecież wszystkie obietnice socjalne to rozdawanie przez polityków tego, czego nie posiadają! Nie żyjemy w końcu w systemie monarchii patrymonialnej, gdzie władca jest właścicielem państwa, którego elementy może dowolnie dzielić i rozdawać. Wręcz przeciwnie, żyjemy w ramach republiki, gdzie państwo to rzecz publiczna, za którą wszyscy odpowiadamy, a kierownicy polityczni są, jak to w dzisiejszych czasach zwykło się mówić, działającymi w naszym imieniu menedżerami. Tylko nie o wygenerowanie najlepszego współczynnika zysku chyba chodzi.

Z drugiej strony na poważnie, bo czas jest po raz kolejny pewne rzeczy uporządkować, szczególnie, że wiele mylących opinii pojawia się w przestrzeni publicznej ze strony osób, które dysponują fachową wiedzą w zakresie choćby ekonomii. Dla przykładu we wtorek w jednej rozgłośni radiowych usłyszałem opinię profesora ekonomii, że propozycja zwiększenia wysokości świadczenia do 800+ to „waloryzacja” z uwagi na postępującą inflację. Jeżeli przyjrzymy się stosunkowi kwotowemu proponowanego wzrostu świadczenia, o czym powiedział Polsat News premier Morawickie otwartym tekstem, to jest to progres 60 proc. Sam premier mówi, że nie jest to żadna waloryzacja, gdyż „60 proc. to znacznie więcej niż ośmioletnia inflacja”. A jest to kolejne wpompowanie 26 mld zł rocznie (bo na tyle szacuje premier koszt programu) w obieg, a więc kolejne proinflacyjne działanie rządu, kolejne obligacje i tak w kółko.

I chyba ta świadomość powoli udziela się obywatelom, bo zgodnie z opublikowanym w środę przez onet.pl badaniem 46 proc. badanych nie popiera programu, z czego zdecydowanie przeciwnych jest już ok. 30 proc. Nie zmienia to faktu, że pokaźna grupa obywateli nie zdaje sobie sprawy z ogromu negatywnych następstw programów socjalnych, z 500+ na czele. Można to tłumaczyć jedynie brakiem wiedzy, który to trend skutecznie utwierdzany jest przez wiele wypowiadających się publicznie osób oraz… partycypacją w samym programie.

Jacek Janas

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje swoje poglądy i opinie

Jacek Janas
Jacek Janas
Z zawodu radca prawny. Z zamiłowania muzyk, kompozytor i myśliciel. Działacz społeczny, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny i Członek Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK. Fundator i ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Markowanie polityki

Nie jest łatwo osiągnąć sukces, nie tylko w polityce, ale nawet w życiu. Bardzo często trzeba postępować niekonwencjonalnie, co w dawnych czasach nazywało się postępowaniem wbrew sumieniu. Dzisiaj już tak nie jest, bo dzisiaj, dzięki badaniom antropologicznym, już wiemy, że jak człowiek politykuje, to jego sumienie też politykuje, więc można mówić tylko o postępowaniu niekonwencjonalnym, a nie jakichś kompromisach z sumieniami.
5 MIN CZYTANIA

Kot w wózku. Nie mam z tym problemu, chyba że chodzi o politykę

Wyścig o ważny urząd nie powinien być wyścigiem obklejonych hasłami reklamowymi promocyjnych wózków. To przystoi w sklepie – też dlatego, że konsument i wyborca to dwie różne role.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Samorządność wysłana na urlop przez centralę

Wróżby exit poll w momencie zamknięcia lokali wyborczych, konferencje prasowe i sztabowe przemówienia liderów największych sił politycznych, a od poniedziałku niemal niekończące się wypowiedzi w mediach, jak nie polityków to ekspertów na temat tego, która partia polityczna wygrała, mogą wzbudzić w obywatelach uzasadnione obawy, czy aby rzeczywiście brali udział w wyborach samorządowych. Ten dylemat implikuje kolejne pytanie: ile nam pozostało z tej samorządności?
5 MIN CZYTANIA

Geopolityczna doktryna Robin Hooda

Kreatywność polityków w tworzeniu wyjątków od twardych i ustalonych reguł, które w pocie czoła ustalali ich poprzednicy, dotyczy zawsze problemu pieniędzy. Trudno sobie wyobrazić, by ten proceder wyszedł poza nawias państwowy. W sytuacji kosztownej imprezy międzynarodowej, nie jest to tylko baśniowa perspektywa.
6 MIN CZYTANIA