Prokurator okręgowy Los Angeles George Gascón wszczął niedawno dochodzenie w sprawie zatrudniania nielegalnych imigrantów przez lokalne hotele. Złe traktowanie bezbronnych pracowników i ich wyzysk nie będą tolerowane – mówi Gascón. Niezależnie od tego, czy władze stwierdzą naruszenie praw pracowniczych, sprawa ta ponownie otworzyła starą debatę: Stany Zjednoczone potrzebują więcej pracowników. Wielu z nich potrzebuje dokumentów, aby móc zapełnić 9,6 miliona wolnych miejsc pracy w kraju.
Migranci chcą pracować
2 listopada Biały Dom przyjął burmistrzów Denver i Chicago. Reprezentowali oni grupę pięciu demokratycznych radnych, którzy proszą administrację Joe Bidena o przyspieszenie wydawania tymczasowych pozwoleń na pracę. Ich zdaniem przyspieszenie procedur pomogłoby tysiącom imigrantów mieszkających w schroniskach zaleźć pierwsze legalne źródło utrzymania, zaś miastom w radzeniu sobie z kryzysem humanitarnym w obliczu rekordowej liczby przekroczeń granicy podczas obecnej administracji. „Kryzys polega na tym, że mamy tu ludzi, którzy desperacko chcą pracować. Mamy też pracodawców, którzy desperacko chcą ich zatrudnić. I mamy rząd federalny, który stoi pomiędzy pracodawcami, którzy chcą zatrudniać a tymi, którzy chcą pracować” – powiedział Mike Johnston, burmistrz Denver. Miasta chciały 5 mld dolarów na rozwiązanie tej sytuacji, ale Biden poprosił Kongres tylko o 1,4 mld.
Do Johnstona dołączyli burmistrzowie Houston, Nowego Jorku i Los Angeles, które wraz z Chicago są najbardziej zaludnionymi miastami w USA. Wszystkie potrzebują siły roboczej. Na przykład Los Angeles uruchomiło w tym tygodniu targi pracy w nadziei na obsadzenie 7 tys. wakatów dla pracowników komunalnych. Największe zapotrzebowanie jest w obszarze sprzątania i usług, gdzie nieobsadzonych jest 20 proc. stanowisk. „Gdyby każdy bezrobotny nagle znalazł pracę w Stanach Zjednoczonych, nadal mielibyśmy około trzech milionów wolnych miejsc pracy” – mówi Stephanie Ferguson, dyrektor ds. zatrudnienia w Amerykańskiej Izbie Handlowej. Tylko 12 z 50 stanów w kraju ma większą siłę roboczą niż przed pandemią. Ożywienie gospodarcze w zdecydowanej większości stanów było znacznie wolniejsze z powodu wielu czynników. Wśród nich są zmieniające się priorytety wielu osób, które odeszły z pracy np. na wcześniejsze emerytury, ale także mniejsza migracja w czasie kryzysu zdrowotnego.
Rozwiązaniem „przestarzałe wizy nierolnicze”
Migracja netto w latach 2020-2021 w Stanach Zjednoczonych była jedną z najniższych. Do kraju przybyło wówczas zaledwie 247 tys. osób. Wskaźnik odbił się w 2022 r., kiedy przybyło ponad milion osób. Był to najlepszy rok od 2016 r. i pokazał, że trend zmierza w kierunku odzyskania poziomów sprzed pandemii. „Oczywiste jest, że spadek migracji do Stanów Zjednoczonych był bolesny i wciąż odbija się echem w naszej gospodarce” – pisze Jon Baselice z Amerykańskiej Izby Handlowej.
Niektórzy ekonomiści uważają, że zwiększenie liczby wiz H-2B pomogłoby rozwiązać problem niedoboru siły roboczej. Wiza ta pozwala pracownikom nierolniczym na pracę przez dziewięć miesięcy. Ten rodzaj pozwolenia jest powszechny wśród pracowników restauracji, pracowników budowlanych i pracowników fabryk. Są to niektóre z sektorów najbardziej potrzebujące pracowników. Cato Institute (postępowy think tank) oszacował w marcu tego roku, że 1,8 mln osób utknęło w oczekiwaniu na jakikolwiek rodzaj wizy pracowniczej. Kraj od lat wydaje około 66 tys. wiz H-2B rocznie. Model ten został stworzony w latach 90. XX w., ale przez wielu uważany za jest „arbitralny i przestarzały” dla gospodarki, która od tego czasu wzrosła czterokrotnie. Administracja Bidena zwiększyła możliwość wydawania tego typu wiz w okresie od 2022 r. do stycznia 2025 r. (kiedy to administracja zakończy swoją działalność).
Władza wykonawcza zarezerwowała 20 tys. tymczasowych wiz pracowniczych dla obywateli Salwadoru, Gwatemali i Hondurasu – narodowości, które stanowiły pierwszą dużą falę migracji, kiedy Biden przybył do Białego Domu. „Należy zezwolić na znacznie wyższy limit, nawet dziesięciokrotnie wyższy niż obecnie” – powiedzieli ekonomiści: Gordon Hanson z Harvardu i Matthew Slaughter z Dartmouth College. Naukowcy argumentują, że zwiększenie liczby wiz H-2B może dać rządowi więcej narzędzi do legalnej i uporządkowanej migracji, co jest jednym z celów administracji Bidena. Limit liczby tych wiz został ustalony tak, aby nie wpływać na płace i warunki pracy pracowników w USA. Ekonomiści sugerują nie tylko podniesienie pułapu wiz tymczasowych, ale także wiz dla pracowników wykwalifikowanych, znanych jako H-1B. Ci również cierpią z powodu poważnego wąskiego gardła w systemie.