Według wstępnych szacunków, finansowany przez podatników Narodowy Instytut Zdrowia (NIH ), setki jego naukowców (w tym także niedawno zmarły dyrektor NIH dr Francis Collins) i główny doradca ds. zdrowia prezydenta Joe Bidena – dr Anthony Fauci, otrzymali blisko 350 mln dolarów nieujawnionych „tantiem” od – jak to się określa – osób trzecich.
Tajemnicą poliszynela jest, że pod tym określeniem kryją się przede wszystkim duże koncerny farmaceutyczne. Francis Collins dostał czternaście przelewów. Na konto Anthony’ego Fauciego wpłynęły dwadzieścia trzy płatności, a jego zastępcy Clifforda Lane – osiem. Najbardziej rozpoznawalną z tej „trójcy” postacią jest dr Fauci, określany jako „medyczna twarz pandemii koronawirusa”. Od wielu lat szefuje on Narodowemu Instytutowi Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), a od stosunkowo niedawna – także NIH.
– Szacujemy, że nawet 350 mln dolarów tantiem od osób trzecich zostało wypłaconych naukowcom z NIH w latach podatkowych pomiędzy 2010 a 2020 rokiem” – twierdzi Adam Andrzejewski, prezes Open the Books .
W sumie 675 naukowców otrzymało w tym okresie co najmniej jedną wypłatę. Na przykład w roku finansowym 2014 dostali 36 mln dolarów, czyli średnio 21 100 dolarów na naukowca.
„Bezbożny konflikt interesów”
Jak działa system opracowywania i rekomendowania patentów np. na preparaty szczepionkowe na COVID-19 w USA? W uproszczeniu: pieniądze podatników finansują badania NIH prowadzone przez zatrudnionych przez Instytut naukowców. To oni są potem wymienieni jako wynalazcy patentów – chodzą nie tylko w glorii środowiskowej chwały, ale oprócz wynagrodzenia zasadniczego pobierają także opłaty licencyjne od licencjobiorców, którymi często są największe koncerny farmaceutyczne.
Według analityków Open the Books, w NIH od lat istnieje – jak to określono – „bezbożny konflikt interesów”. Każdego roku NIH i jego kierownictwo przyznaje 32 mld dolarów z pieniędzy podatników w postaci grantów (dotacyjnych) dla około 56 tys. stypendystów z sektora zdrowia. Odbywa się to legalnie – lekarze-naukowcy mają za zadanie opracowywanie jak najlepszych leków, w tym maksymalnie bezpiecznych preparatów szczepionkowych, które potem podlegają opatentowaniu i dopuszczeniu na rynek. Jak się jednak okazało, pośród tych stypendystów byli także znani lekarze stanowiący część ścisłego kierownictwa NIH i innych pokrewnych państwowych instytutów, którzy – jak ujawniono – otrzymywali dodatkowo przelewy, najprawdopodobniej od Big Pharmy.
Na co poszły te pieniądze?
Open the Books, powołując się na federalne i stanowe prawo dotyczące wolności informacji i swobody informacji oraz monitoringu wydatków prowadzonych na wszystkich szczeblach władzy w USA, opublikowało w internecie płatności dokonywane przez firmy zewnętrzne na rzecz NIH i obecnych oraz byłych pracowników NIH, wzywając Instytut do ujawnienia celów, na które poszły te pieniądze. Organizacja została jednak zignorowana, wobec czego Open the Books pozwał NIH i jego czołowych – wymienionych na listach płatności pracowników – do sądu.
Dopiero sąd rozpozna, czy przelewy nie posłużyły aby także „ukierunkowaniu” czy przyspieszeniu kluczowych amerykańskich badań, również nad preparatami szczepionkowymi na COVID-19.