fbpx
środa, 27 września, 2023
Strona głównaKultura„Avatary” Jamesa Camerona bezpieczne przez następnych sześć lat

„Avatary” Jamesa Camerona bezpieczne przez następnych sześć lat

„Avatar: Istota wody” to druga część najbardziej kasowego przeboju wszech czasów – filmu science-fiction ,,Avatar”. Fani mistycznych niebieskich mieszkańców Pandory musieli czekać aż 13 lat na kontynuację sagi. 16 grudnia 2022 r. odbyła się premiera najnowszej jej części, a James Cameron – reżyser filmu – już mówi o kolejnych trzech częściach „Avatara”.

Opowieść o ludzie Na’vi zaczęła się już ponad dekadę temu, bo w 2009 roku. Wtedy na wielkie ekrany weszła pierwsza część historii o niebieskich mieszkańcach Pandory, która zyskała niebywałą sławę. ,,Avatar” – z przychodem prawie 3 mld dolarów – stał się najbardziej kasowym filmem w historii.

Jego fabuła toczy się w odległej przyszłości. Jake Sully (tę barwną postać spotykamy także w drugiej części sagi) jest dawnym wojskowym, sparaliżowanym od pasa w dół. Mężczyzna otrzymuje intrygującą propozycję podróży na Pandorę (jeden z księżyców planety Polifem), gdzie będzie mógł niejako odzyskać czucie w ciele sterując awatarem (jednym z wielu hodowanych tam przez ludzi).

Pandorę zamieszkują humanoidalne niebieskie istoty o atletycznej budowie i łagodnym spojrzeniu. To lud Na’vi, który darzy olbrzymim szacunkiem swoją ziemię i żyje z nią w harmonii. Celem misji Jake’a jest zdobycie dostępu do wyjątkowo cennego minerału o nazwie unobtainium, który chroniony jest przez mieszkańców Pandory. Działania ludzi wywołują konflikt, a zagrożone życie Jake’a niespodziewanie ratuje księżniczka Neytiri. W zamian za to mężczyzna musi podporządkować się ludowi Na’vi.

Akcja filmu „Avatar: Istota wody” rozgrywa się ponad dziesięć lat po wydarzeniach z pierwszej części. To opowieść o rodzinie Jake’a i Neytiri oraz ich staraniach, by zapewnić bezpieczeństwo sobie i swoim dzieciom mimo tragedii, których wspólnie doświadczają i bitew, które muszą stoczyć, aby przeżyć. Tytuł najnowszego filmu Camerona odnosi się do wodnego klanu Metkayina, który staje się ostoją dla rodziny Jake’a Sully – członków leśnego plemienia Omatikaya.

I o ile stworzona od podstaw cywilizacja złotookich mieszkańców Pandory robiła przed dekadą piorunujące wrażenie, o tyle finezyjna i misterna kreacja syreniego plemienia oraz ich podwodnego świata zasługuje na jeszcze większy podziw. Przekaz Camerona, który mówi o rodzinie jako uniwersalnym toposie w kinie i wpływowej sile w życiu może brzmieć banalnie, jednak na ekranie to on nadaje sens całej produkcji; liczy się opowieść o potędze więzów krwi oraz metafora jednej wielkiej międzycywilizacyjnej familii.

Finansowe wyzwanie

Film z pełną gamą najnowocześniejszych technologii (np. wirtualna kamera przetwarzająca rzeczywistość w trzech wymiarach oraz dwa formaty klatkażu – tradycyjne 24 i płynne 48 klatek na sekundę) musiał liczyć na przychód przekraczający jego budżet. Przed premierą James Cameron studził jednak entuzjazm widzów mówiąc, że nie jest pewien, czy zapowiedziana czwarta i piąta część ,,Avatara” zostaną zrealizowane. Ale gdy opowieść o niebieskich istotach pokonała ,,Top Gun: Maverick” i została okrzyknięta najbardziej kasowym filmem 2022 r. w skali całego globu, reżyser szybko zmienił zdanie.

– Patrząc na rozpęd, jaki nabrał film, jestem pewien, że w ciągu najbliższych dni wyjdzie na zero. Nie uda mi się więc z tego wyplątać i będę musiał zrobić pozostałe sequele – powiedział z udawanym zniechęceniem Cameron. – Wiem, co będę robił przez najbliższe sześć, siedem lat. Jestem przekonany, że wkrótce odbędą się rozmowy z szefami Disneya na temat tego, jaki jest dalszy plan gry. „Avatar 3” jest już pewny – zdjęcia do niego się zakończyły i jesteśmy mocno zaawansowani w postprodukcji i całej tej magii komputerowych efektów specjalnych. Co do „Avatara 4” i „Avatara 5”, to oba mają już ostateczne wersje scenariusza. Do czwórki mamy też już część materiału zdjęciowego.

Potwierdzając sukces ,,Avatara 2” należy powołać się na suche liczby. W ciągu pierwszych 23 dni wyświetlania widowisko Jamesa Camerona zarobiło w kinach 1,547 mld dolarów. Dzięki temu film awansował na dziewiąte miejsce największych kasowych przebojów wszech czasów. I chociaż pierwsza część sagi w rankingach wciąż zajmuje najwyższą lokatę, jej miejsce niebawem może zająć ,,Avatar 2”, a potem 3 i 4, czy też (za tych planowanych sześć lat) – 5…

Barbara Hofman
Barbara Hofman
Studentka dziennikarstwa, a w bliskiej przyszłości lingwistyki stosowanej na Uniwersytecie Warszawskim. Pasjonatka tenisa, amatorka żeglarstwa, entuzjastka dobrego kina i dobrej książki. Za cel stawia sobie opanowanie do perfekcji przynajmniej pięciu języków Starego Kontynentu (najchętniej angielski, hiszpański, włoski, francuski i portugalski). Lubi śledzić działalność wielkich domów aukcyjnych, a przy wszelakiej sposobności do nich wchodzi i na krótką chwilę zawiesza wzrok na dziełach szczególnie twórców międzywojennych – Amadea Modiglianiego czy Mojżesza Kislinga.

INNE Z TEJ KATEGORII

Święto kinomanów w Gdyni. Kto zdobędzie Złote Lwy?

Powoli kończy się 48. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Nie brak na nim premier ważnych obrazów – „Chłopi”, „Figurant” czy „Doppelgänger. Sobowtór” – nie brak także, jak zwykle, dyskusji o filmach i spotkań z reżyserami i aktorami.
3 MIN CZYTANIA

Żałuję, że powstała kontynuacja, czyli o „I tak po prostu…”

„Seks w wielkim mieście” to serialowy must-see dla prawie każdego. Przepełniona erotyzmem, dowcipem i nutką ironii historia czterech zamożnych mieszkanek Nowego Jorku kończy się, gdy każda z nich wychodzi ze swojego dotychczasowego życia wiecznej singielki. „I tak po prostu...” to kontynuacja serialu – 20 lat później.
3 MIN CZYTANIA

„Zielona granica” Agnieszki Holland krytykowana przed premierą

Temat naszej wschodniej granicy dzielącej Polskę od autorytarnej Białorusi bez wątpienia rozgrzewa opinię publiczną. Jedni z rzewnymi (lub krokodylimi) łzami komentują temat uchodźczy, inni zaś jedynie silą się na uwagi poprawne politycznie. Swoje trzy grosze dorzuciła także Agnieszka Holland, która dziś na festiwalu w Wenecji pokaże swój nowy film traktujący o tytułowej zielonej granicy.
3 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Święto kinomanów w Gdyni. Kto zdobędzie Złote Lwy?

Powoli kończy się 48. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Nie brak na nim premier ważnych obrazów – „Chłopi”, „Figurant” czy „Doppelgänger. Sobowtór” – nie brak także, jak zwykle, dyskusji o filmach i spotkań z reżyserami i aktorami.
3 MIN CZYTANIA

Żałuję, że powstała kontynuacja, czyli o „I tak po prostu…”

„Seks w wielkim mieście” to serialowy must-see dla prawie każdego. Przepełniona erotyzmem, dowcipem i nutką ironii historia czterech zamożnych mieszkanek Nowego Jorku kończy się, gdy każda z nich wychodzi ze swojego dotychczasowego życia wiecznej singielki. „I tak po prostu...” to kontynuacja serialu – 20 lat później.
3 MIN CZYTANIA

„Zielona granica” Agnieszki Holland krytykowana przed premierą

Temat naszej wschodniej granicy dzielącej Polskę od autorytarnej Białorusi bez wątpienia rozgrzewa opinię publiczną. Jedni z rzewnymi (lub krokodylimi) łzami komentują temat uchodźczy, inni zaś jedynie silą się na uwagi poprawne politycznie. Swoje trzy grosze dorzuciła także Agnieszka Holland, która dziś na festiwalu w Wenecji pokaże swój nowy film traktujący o tytułowej zielonej granicy.
3 MIN CZYTANIA