– Jeśli firma nie może normalnie funkcjonować, nie ma dochodów, niebawem zbankrutuje, to w jaki sposób można ją uratować? Właśnie dokapitalizowaniem, co jest formą upaństwowienia. Będzie to działanie tymczasowe, ale należy nazywać rzeczy po imieniu – wyjaśnił w wywiadzie dla Radio 4.
Borrell żałuje, że w Hiszpanii niektórzy są „przerażeni, bo mają ideologiczne uprzedzenia”, gdy tylko słyszą słowo „upaństwowienie”, gdyż jego zdaniem jest to praktyka, której „nie należy wykluczać w niektórych przypadkach”, a kraje, takie jak Włochy, Niemcy lub Stany Zjednoczone rozważają to rozwiązanie, aby zapobiec rozpadowi gospodarki.
Dlatego wymienił włoską interwencję w linii lotniczej Alitalia i działania, które podejmuje Donald Trump, „który z pewnością nie jest przebranym komunistą”.
– Jeśli chcesz uratować dużą firmę, nie dostaniesz pieniędzy bezpośrednio od państwa, tylko państwo zainwestuje w nią kapitał. Wówczas można mówić o upaństwowieniu w mniejszej lub większej części – doprecyzował
W tym samym wywiadzie szef dyplomacji europejskiej stwierdził również, że państwa UE pracują nad wspólnym działaniem w odpowiedzi na kryzys. Podkreślił też, że pierwsze, narodowe reakcje na kryzys przekształciły się teraz w fazę „konwergencji”, w której poszukiwane są wspólne rozwiązania i coraz silniejsza staje się europejska „solidarność”.
Ministrowie gospodarki i finansów Unii Europejskiej wznowią w czwartek spotkanie (które rozpoczęło się we wtorek po południu), by w odpowiedzi na kryzys omówić krótkoterminowe działania udrażniające przepływy finansowe, a także nakreślić plany naprawcze po pandemii. Niektórzy stoją na stanowisku, że finansowanie powinno odbywać się wspólnotowo.
Podczas ostatniej sesji, po ponad szesnastu godzinach negocjacji, Eurogrupie nie udało się uzgodnić pakietu środków ekonomicznych przeciwko pandemii, w tym ustalić warunków dostępu do linii kredytowej, którą europejski fundusz ratunkowy miałby uruchomić w reakcji na kryzys.
Według Borrella używanie słowa „ratunkowy” jest niewłaściwe, ponieważ na obecny kryzys nie ma wpływu złe zarządzanie w krajach członkowskich. – Nie chodzi tu o ratowanie kogokolwiek, chodzi o ułatwienie dostępu do rynku – podkreślił.