Według branży drzewnej pogłębiający się kryzys, odzwierciedlający się w rosnących cenach drewna i malejącym popycie, może doprowadzić do zwolnienia w naszym kraju nawet 100 tys. osób. Szacunki zrzeszającej sześć organizacji branżowych „Koalicji na rzecz polskiego drewna” mówią, że w 2022 r. wzrost kosztów surowca drzewnego wyniesie od 80 do 100 proc., przy 60 proc. wzroście w 2021 r.
– To jest problem dla przemysłu drzewnego w Polsce. Driverem cen, tym czynnikiem, który powoduje, że te ceny rosną, jest portal e-drewno, do którego wszyscy mają dostęp. Także dystrybutorzy, handlarze, firmy, które kupują drewno, żeby je wyeksportować w postaci nieobrobionego drewna okrągłego – powiedział Jarosław Michniuk z Koalicji. – W 2021 roku decyzja p.o. dyrektora Lasów Państwowych spowodowała, że zwiększono udział aukcji otwartej z 20 proc. do 30 proc., a zmniejszono udział aukcji zamkniętej z 80 do 70 proc. Efektem tego jest wzrost cen drewna. Decyzja Lasów Państwowych zakłada, że w przyszłym roku będziemy mieli ustalone ceny minimalne na poziomie wyższym niż w tym roku – dodał.
Jarosław Michnik zaznaczył, że to właśnie ten poziom będzie używany przez Lasy Państwowe jako średnia w aukcji systemowej i portalu leśno-drzewnym, co doprowadzi do kolejnego wzrostu cen surowców o około 40 proc.
Dzisiaj Lasy Państwowe oferują 70 proc. drewna stałym klientom, a 30 proc. to pula w wolnej sprzedaży. Branża postuluje powrót do systemu 80/20 wskazując, że Polska ma najwyższe ceny drewna w Europie, co obniża konkurencyjność naszego przemysłu drzewnego.
– Jeśli zakładamy, że o 40 proc. już w tej chwili spadają zamówienia, jeśli to będzie trwałe, to możemy powiedzieć, że pracę może stracić nawet 100 tys. osób. Branża drzewna zatrudnia w Polsce około 400 tys. osób – powiedział prezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych w Polsce, Jędrzej Kasprzak.
Zdaniem Kasprzaka przemysł drzewny dostarcza 5 proc. do PKB Polski oraz 10 proc. wpływów z eksportu.
PAP Biznes