fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonBudżetowa fikcja

Budżetowa fikcja

Polska traci kontrolę nad własnymi finansami i w dużej mierze nad tym, co dzieje się w gospodarce. Rok 2022 może być pod tym względem czasem chaosu niewidzianego od początku lat 90. – pisze w swoim najnowszym felietonie Łukasz Warzecha.

Przewinęła się informacja, że w listopadzie budżet państwa miał ponad 50 mld zł nadwyżki, ale ta nadwyżka zmieni się w deficyt „nie większy niż 30 mld zł” już w grudniu. Tyle że nikt się tym już specjalnie nie ekscytuje. Dlaczego? Wytłumaczenie jest dość proste: bo nikt w miarę zorientowany nie wierzy w zestawienia dotyczące kształtu budżetu i finansów publicznych w ogóle.

Z budżetem państwa – czyli tą częścią publicznych funduszy, która pozostaje pod parlamentarną kontrolą, nawet jeżeli jest to kontrola w dużej mierze jedynie formalna, a nie faktyczna – jest podobnie jak z Trybunałem Konstytucyjnym: niby jest, siedzibę ma tę samą co kiedyś, obraduje, rozpatruje sprawy, ale i tak wszyscy wiedzą, że to w ogromnej mierze atrapa. Budżet – niby jest, niby ma te swoje tabelki, wyliczenia i jest zaklepywany przez Sejm, ale i tak wszyscy wiedzą, że to fikcja.

Polska traci kontrolę nad własnymi finansami i w dużej mierze nad tym, co dzieje się w gospodarce. Rok 2022 może być pod tym względem czasem chaosu niewidzianego od początku lat 90. Po pierwsze dlatego, że rządzący w czasie swoich sześciu lat wyprowadzili niewidzianą dotychczas ilość pieniędzy poza budżet, do funduszy celowych, które nawet trudno policzyć. Nie wiem, czy ktokolwiek poza zaszytymi w gabinetach w Ministerstwie Finansów specjalistami ma nad tym kontrolę. Trudno nawet znaleźć informację, ile takich funduszy w Polsce jest. Wiadomo tylko, że „kilkadziesiąt”. W kilkudziesięciu funduszach, zarządzanych przez odpowiednie resorty i pozostających poza poselskim nadzorem, można zgromadzić dużo pieniędzy, ale też dużo długu. I to się właśnie dzieje. Zatem to, co będziemy słyszeć od ministra finansów czy premiera o stanie naszego zadłużenia, możemy od razu włożyć między bajki. Miarodajne są jedynie niezależne szacunki całości długu publicznego. Ale może lepiej ich nie szukać, bo można wpaść w depresję. Chyba że wierzy się w „nową ekonomią”, która mówi nam, że zadłużać się można praktycznie w nieskończoność bez konsekwencji.

Po drugie – ponieważ w polską gospodarkę uderza właśnie w tym momencie tsunami radykalnych podwyżek cen energii, tak gigantycznych, że dla wielu firm będzie to oznaczało albo konieczność zakończenia działalności, albo drastycznych podwyżek cen. I to napędzanych podwójnie, bo przecież z jednej strony wzrastają ogromnie koszty własne, a z drugiej – ludziom trzeba będzie zapłacić więcej.

Wpadamy zatem w fatalną spiralę, która jest całkowicie nieobecna w wypowiedziach, a może i w świadomości decydentów. Wzrost cen energii wymusi podnoszenie cen, co wymusi wyższe wynagrodzenia, co wymusi podnoszenie cen, co wymusi wyższe wynagrodzenia… i tak dalej. Próby wyhamowywania inflacji podnoszeniem stóp procentowych dodatkowo uderzą i w zwykłych kredytobiorców, i w biznesy, którym trudniej będzie o finansowanie. A jeżeli będą je mieli, to wyżej oprocentowane, co wymusi… tak, zgadli państwo: podwyżki cen. Dodajmy do tego presję wynikającą z unijnej polityki klimatycznej, a mamy przepis na katastrofę.

Po trzecie – Polski Ład. Mimo apeli ogromnej liczby środowisk gospodarczych, pan prezydent podpisał ustawę podatkową i od dziś wchodzi ona w życie. Dla milionów biznesów oznacza to całkowicie nową rzeczywistość finansową, w dodatku trudną do zrozumienia i rozgryzienia, bo powinniśmy mówić raczej o „polskim nieładzie”. System, który i tak był skrajnie nieprzejrzysty, robi się jeszcze bardziej zagmatwany, a więc na mikro- i drobnych przedsiębiorców spadają dodatkowe koszty obsługi księgowej, bo nikt już sam nie będzie w stanie poradzić sobie w gąszczu przepisów. Część form prowadzenia działalności z dnia na dzień robi się nieopłacalna, miliony ludzi stają przed koniecznością przekalkulowania swoich przedsięwzięć od nowa. Ich założenia i plany inwestycyjne idą do kosza. Fiskus natomiast dostaje niezliczone punkty zaczepienia dla kontroli i dociskania podatników.

Mamy za sobą zły rok, ale to, co nas czeka w ciągu kolejnych kilku lat, będzie znacznie gorsze.

Łukasz Warzecha

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Źli flipperzy i dobra lewica

Kiedy socjaliści poszukują rozwiązania jakiegoś palącego problemu, można być pewnym dwóch rzeczy. Po pierwsze – że to, co zaproponują nie będzie rozwiązaniem najprostszym, czyli wolnorynkowym. Po drugie – że skutki realizacji ich propozycji będą kontrproduktywne, a najpewniej uderzą w najsłabszych i najbiedniejszych.
5 MIN CZYTANIA

Wyzwanie

Pojęcie straty czy kosztu zostało prawie całkowicie wyeliminowane z języka debaty publicznej. Jeśli jakiś projekt jest uznawany za słuszny i realizujący pożądaną linię, to nie niesie ze sobą kosztów – może się jedynie łączyć z „wyzwaniami”. Koszty pojawiają się dopiero tam, gdzie pomysł jest niesłuszny.
4 MIN CZYTANIA