fbpx
czwartek, 16 stycznia, 2025
Strona głównaFelietonCarlson nie sprostał

Carlson nie sprostał

Wywiad Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem to materiał na nie jeden, ale kilka tekstów. Lub też jeden, ale bardzo długi. Dwie godziny rozmowy bardzo gęstej i bardzo beztreściowej zarazem; bardzo ciekawej i momentami zarazem śmiertelnie nudnej – nawet już choćby pod tym względem był to z pewnością jeden z najbardziej znaczących wywiadów w historii. Również dlatego, że samego Carlsona ze strony wielu spotka za niego anatema.

W Polsce bardzo duża grupa ludzi już zaczęła się takiej anatemy domagać, ale też Carlson od dawna był przez te osoby uznawany za kogoś godnego potępienia po prostu z powodu swoich poglądów. Ja tymczasem Amerykanina nie potępiam i oddzielam od siebie dwie kwestie: sam fakt przeprowadzenia wywiadu z Putinem oraz sposób, w jaki ten wywiad został przeprowadzony, czyli efekt.

W tym pierwszym punkcie będę Carlsona bronił. Argument, że „nie rozmawia się z dyktatorami i mordercami” (w sensie przywódców, którzy doprowadzają do śmierci innych) jest nadzwyczaj słaby, bo gdyby stosować go konsekwentnie, nie mielibyśmy rozmów z bardzo wieloma poznawczo ważnymi i ciekawymi postaciami, takimi jak w przeszłości Muammar Kaddafi, a obecnie choćby Xi Jinping czy Biniamin Netaniahu. Czy gdyby jakiś zachodni dziennikarz dostał możliwość przeprowadzenia rozmowy z Kim Dzong Unem, a więc człowiekiem odpowiadającym za utrzymywanie rządzonego przez siebie państwa jako jednego wielkiego obozu koncentracyjnego, to miałby odmówić? Uważam, że absolutnie nie. Przypominam też, że dziennikarze przeprowadzali wywiady z przywódcami talibów i innych grup terrorystycznych, którzy krew na rękach mogli mieć już nie tylko figuratywnie, ale całkiem dosłownie.

Carlson za samo przeprowadzenie wywiadu jest zatem mieszany z błotem nie z powodu jakichkolwiek przesłane merytorycznych, ale dlatego, że – po pierwsze – jest kojarzony z Republikanami (słusznie czy nie, to inna sprawa) oraz – po drugie – duża grupa ludzi reaguje na zasadzie psów Pawłowa na samo słowo „Rosja” czy „Putin”, bez śladu jakiejkolwiek refleksji.

O Putinie w gruncie rzeczy wiemy bardzo mało. Zdobycie dodatkowej wiedzy przede wszystkim na temat jego sposobu myślenia o sytuacji, ale także o jego własnych powinnościach jako przywódcy i o jego widzeniu świata oraz historii, to korzystna okoliczność. Zrozumienie przeciwnika jest jednym z kluczowych elementów skutecznej przed nim obrony. Również i pod tym względem ta rozmowa była więc uzasadniona.

Czym innym natomiast jest to, jak ona wyglądała.

Trzeba pamiętać, kto z kim spotkał się na Kremlu. Po jednej stronie siedział dziennikarz z ogromnym doświadczeniem, ale jednak nie była to Oriana Fallaci, tylko produkt amerykańskiego infotainmentu; po drugiej – przywódca jednego z trzech najpotężniejszych krajów świata z doskonalonym przez lata na tej posadzie doświadczeniem kagiebisty, czyli umiejętnościami manipulacji przekraczającymi dalece to, czego możemy doświadczyć na co dzień. Wspartymi w dodatku potężnym aparatem wywiadowczym. Można spokojnie założyć, że przed zgodą na rozmowę Tucker Carlson został przez rosyjski wywiad prześwietlony wzdłuż i wszerz, także pod względem psychologicznym oraz posiadanej wiedzy.

Nie wiemy także, jakie były ustalenia dotyczące tematyki wywiadu i czy fakt, że Carlson wiele tematów ominął, nie oznacza, że się na to wcześniej zgodził. W obu przypadkach jest to poważny zarzut. Dziennikarz powinien był o pewne sprawy – na przykład oskarżenia o dokonywanie zbrodni wojennych albo status ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny – zapytać. Nie powinien się także godzić na ich całkowite pominięcie w rozmowie, nawet gdyby to oznaczało, że nie będzie mógł jej przeprowadzić.

Carlson w wielu momentach wyglądał na zadziwionego sposobem prowadzenia rozmowy przez Putina. Z całą pewnością nie był w stanie zrozumieć znaczenia i genezy arcydługiego (i, szczerze mówiąc, także arcynudnego), a przy okazji bardzo wybiórczego 30-minutowego wywodu historycznego, który rosyjski prezydent zaserwował mu na początku. Istnieje w angielskim słowo, które ładnie i nawet onomatopeicznie opisuje taki stan: baffled. Nie chwytał i nie starał się pytaniami dociskać w sprawie wielokrotnych manipulacji, dokonywanych przez rozmówcę, który – wobec ignorancji Carlsona – wybierał sobie z historii to, co mu pasowało.

Tak było choćby w wątku polskiej „kolaboracji” z Hitlerem, której przejawem, zdaniem Putina, miało być zajęcie Zaolzia w 1938 r. Putin pominął oczywiście całkowicie kontekst tego wydarzenia, czyli mający miejsce zaledwie 19 lat wcześniej polsko-czechosłowacki konflikt o Zaolzie (zwany też nie bez powodu wojną polsko-czechosłowacką). Nie doszedł wówczas do skutku mający się tam odbyć plebiscyt, a Czesi wyrzucili z zajętego przez siebie Śląska Cieszyńskiego mieszkających tam Polaków. Był też kontekst polityczny z roku 1938, czyli próba działania wyprzedzającego w stosunku do ewentualnego sięgnięcia w spornych sprawach granicznych Polski z innymi krajami po metody, zastosowane w Monachium wobec Czechosłowacji. Jeśli uwzględni się te czynniki, sprawa zajęcia Zaolzia, nawet jeżeli wciąż oceniamy je krytycznie, zaczyna wyglądać inaczej.

Trzeba tu także odnotować, że słowa Putina o polskiej „kolaboracji” z Hitlerem, całkowicie pozbawione kontekstu historycznego (jeśli Polska wtedy „kolaborowała” z Hitlerem, to jakimi kolaborantami byli uczestnicy konferencji w Monachium?), są dla naszego kraju poważnym problemem wizerunkowym. Pamiętajmy bowiem, że dla dużej części świata to, co mówi Moskwa, nie jest z automatu naznaczone klauzulą najwyższej nieufności, jak w Polsce.

Nie zadał także Carlson bardzo wielu pytań, które powinny były wyniknąć wprost ze struktury wywodu Putina. Prezydent Federacji Rosyjskiej wielokrotnie podkreślał, że jedną z przyczyn złych relacji Rosji z Zachodem było poszerzenie NATO o kraje Europy Środkowej. Tłumaczył, że nie było ono konieczne ani potrzebne i Moskwa traktowała je jako akt wrogi, ponieważ tym krajom nie zagrażała. Pomijam, że ta opowieść o pokojowej, niepragnącej konfliktu z nikim Rosji, która przewijała się przez całą rozmowę, to już nawet nie manipulacja, ale oczywista bzdura (czego Carlson także nie wytknął w swoich pytaniach). Powinno jednak pojawić się tam pytanie o stosunek rosyjskiego prezydenta do zagadnienia suwerenności państw i narodów. Skoro przystąpienia do NATO chciały demokratycznie wybrane rządy Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii – to dlaczego miałoby się im odmawiać? Powinno również pojawić się pytanie o powód jego obaw przed NATO, sojuszem wszak stricte obronnym, co z kolei mogłoby prowadzić do interesującego wątku sfer wpływów. To oczywiście tylko przykłady mielizn tej rozmowy – jako się rzekło, pełna jej analiza zajęłaby wiele stron.

Pozostaje również pytanie, co w wypowiedziach Putina było jego faktycznym stanowiskiem, a co sztucznym konstruktem na potrzeby wywiadu lub próbą odwrócenia uwagi czy zmylenia przeciwnika. Pod tym względem ciekawy był choćby wątek uwięzionego w Rosji za rzekome szpiegostwo Evana Gershkovicha, reportera „The Wall Street Journal”, zatrzymanego już prawie rok temu. W swojej wypowiedzi Putin zdawał się sygnalizować, że Rosja w zamian za zwolnienie dziennikarza oczekuje podjęcia jakiejś niesprecyzowanej w rozmowie oferty czy sprostania wymaganiom, stawianym przez rosyjskie służby w dialogu z amerykańskimi. Tu jednak wchodzimy już w grę luster i z zewnątrz trudno cokolwiek pewnego powiedzieć.

Tucker Carlson może z pewnością czuć satysfakcję. Wywiad z rosyjskim przywódcą w ciągu niespełna doby od publikacji ma już blisko 10 mln wyświetleń. Jednak krytyczny, świadomy historii oraz rosyjskich metod manipulacji widz już tak usatysfakcjonowany nie będzie.

Łukasz Warzecha

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
Jeden z najpopularniejszych komentatorów sceny politycznej w Polsce. Konserwatysta i liberał gospodarczy. Publicysta „Do Rzeczy", „Forum Polskiej Gospodarki”, Onet.pl, „Rzeczpospolitej", Salon24 i kilku innych tytułów. Jak o sobie pisze na kanale YT: „Niewygodny dla każdej władzy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal

Z pewnością zgodzimy się wszyscy, że najbardziej nieakceptowalną i wywołującą oburzenie formą działania każdej władzy, niezależnie od ustroju, jest działanie w tajemnicy przed własnym obywatelem. Nawet jeżeli nosi cechy legalności. A jednak decydentom i tak udaje się ukryć przed społeczeństwem zdecydowaną większość trudnych i nieakceptowanych działań, dzięki wypracowanemu przez wieki mechanizmowi.
5 MIN CZYTANIA

Legia jest dobra na wszystko!

No to mamy chyba „początek początku”. Dotychczas tylko się mówiło o wysłaniu wojsk NATO na Ukrainę, ale teraz Francja uderzyła – jak mówi poeta – „w czynów stal”, to znaczy wysłała do Doniecka 100 żołnierzy Legii Cudzoziemskiej. Muszę się pochwalić, że najwyraźniej prezydent Macron jakimści sposobem słucha moich życzliwych rad, bo nie dalej, jak kilka miesięcy temu, w nagraniu dla portalu „Niezależny Lublin”, dokładnie to mu doradzałem – żeby mianowicie, skoro nie może już wytrzymać, wysłał na Ukrainę kontyngent Legii Cudzoziemskiej.
5 MIN CZYTANIA

Rozzłościć się na śmierć

Nie spędziłem majówki przed komputerem i w Internecie. Ale po powrocie do codzienności tym bardziej widzę, że Internet stał się miejscem, gdzie po prostu nie można odpocząć.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Genius loci

Poprzednio byłem w Budapeszcie w marcu 2020 r. Już nadciągały czarne pandemiczne chmury, ale wciąż jeszcze wydawało się, że to będzie kolejna burza w szklance wody. Jak się stało – wiadomo. Wcześniej w drugiej stolicy Cesarstwa Austro-Węgierskiego bywałem wielokrotnie. Wyrobiłem sobie zatem jakiś jej własny obraz, a nawet coś więcej: trudne do dokładnego opisania i sprecyzowania wrażenie, które mamy, gdy trochę lepiej zapoznamy się z jakimś obcym miejscem.
5 MIN CZYTANIA

Znów nas okradną

Jeżeli za jakiś czas wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych dostaną do ręki wynagrodzenia niższe o ponad 25 proc., to będą mogli podziękować w takim samym stopniu poprzedniej i obecnej władzy.
5 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA