O ile w styczniu 2021 r., w ostatnim miesiącu przed wybuchem wojny, chińscy producenci sprzedali w Rosji 8235 samochodów, to w listopadzie było to już 16 138 aut. Tym samym chiński udział w rosyjskim rynku motoryzacyjnym wzrósł z 9,6 do 31,3 proc – wynika z danych rosyjskiej agencji analitycznej Autostat.
Po zbrojnej napaści na Ukrainę od Rosji odwrócił się praktycznie cały cywilizowany świat. W ciągu kilku miesięcy z kraju wycofało się kilkaset światowych koncernów. Oddając za symbolicznego rubla wszystkie swoje akcje w AwtoWAZ i własną fabrykę w Moskwie wycofało się nawet Renault. Jednak Rosjanie nie zostali tylko z Ładami, pozbawionymi zresztą wielu ważnych podzespołów, które dostarczało Renault. Okazję bowiem natychmiast wykorzystały Chiny, które próbują wchodzić także na rynki europejskie (mają np. dostarczać płyty podłogowe do polskiego auta elektrycznego Izery).
W Rosji ukształtował się nowy podział rynku – firmy rosyjskie, czyli de facto AwtoWAZ produkujący Łady, oferują samochody tańsze, w cenie do około 1,5 mln rubli (24 tys. dolarów), natomiast za produkty chińskiego przemysłu trzeba zapłacić generalnie znacznie więcej, bo powyżej 2,5 mln rubli.
Warto również wspomnieć, że w listopadzie reaktywowano markę Moskwicz. Zniknęła ona z rynku jeszcze w ubiegłym wieku, a teraz w ciągu kilku miesięcy wróciła z dwoma pierwszymi modelami. Oczywiście nie są to rosyjskie konstrukcje. W byłej fabryce Renault w Moskwie odbywa się montaż (a nie produkcja) pojazdów chińskiej marki JAC. Otrzymują one logo Moskwicza i jako takie trafiają na rynek.
Oczywiście sprzedaż na rynku rosyjskim to kropla w morzu, jeśli zestawić ją ze sprzedażą samochodów na rynku chińskim. To Chiny są obecnie największym motoryzacyjnym rynkiem świata, a rocznie na drogi Państwa Środka wyjeżdża około… 35 razy więcej nowych samochodów niż na drogi Rosji. W samym listopadzie w Chinach z salonów wyjechało ponad 2,3 mln nowych aut.
motoryzacja.interia.pl, KR