Goldman Sachs dołącza do długiej listy analityków, którzy zmienili swoje prognozy dla drugiej co do wielkości gospodarki świata. Na przykład ekonomiści z UBS Investment Bank obniżyli swoją prognozę z 5,7 do 5,2 proc. Japońska spółka Nomura Holdings wykonała podobny ruch redukując prognozy na ten rok do 5,1 proc. (z 5,5 proc.). Co do sytuacji chińskiej gospodarki w przyszłym roku UBS również jest pesymistą, ponieważ szacuje, że wzrost chińskiego PKB utrzyma się na poziomie 5 proc. – w porównaniu ze wskazywanymi uprzednio 5,2 proc. Również Nomura Holdings obniżyła swoje przewidywania co do przyszłego roku z 4,2 do do 3,9 proc.
Ale te rewizje nie wydają się zbytnio martwić Pekinu. Gabinet Xi Jinpinga ogłosił już bardzo ostrożną prognozę wzrostu PKB na ten rok. Na Ogólnochińskim Zgromadzeniu Przedstawicieli Ludowych – najwyższym organie ustawodawczym Chin – które odbyło się w marcu tego roku, przedstawiono prognozy, zgodnie z którymi tempo wzrostu PKB w roku obecnym wyniesie „około 5 proc”. Innymi słowy, podczas gdy reszta świata wchodziła w 2023 r. z nadzieją, że otwarcie Chin po pandemii przyniesie gwałtowne ożywienie gospodarcze, ci drudzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że nadchodzi spowolnienie.
W zeszły piątek gabinet Xi Jinpinga odbył posiedzenie pod przewodnictwem premiera Li Qianga, którego celem miało być przygotowanie projektu rozporządzeń administracyjnych wspierających przemysł i kapitał prywatny w kraju. Rada Państwa nie opublikowała jednak ani nie sprecyzowała, jakie rozwiązania zostały zawarte w aktach wykonawczych. Szczegółowe informacje najprawdopodobniej pojawią się po wizycie Li Quiang w Niemczech i Francji, które zaplanowane są na ten tydzień.
Jak podkreślono w nocie Goldman Sachs: „wydaje się, że chińskie ożywienie po ponownym otwarciu wygasło”. Co prawda początkowo, gdy kraj (po trzyletnim zastoju) otworzył swoją gospodarkę w styczniu tego roku, konsumpcja szybko się reaktywowała, co wywołało miraż miękkiego lądowania gospodarki po latach izolacji. Chińskim obywatelom udało się sporo zaoszczędzić w ciągu trzech lat kwarantanny i kiedy w końcu zezwolono na podróżowanie wykorzystali te pieniądze nagle i bez miary. Spowodowało to, że gospodarka azjatyckiego giganta ożywiła się i odzyskała swoją zwykłą dynamikę w odniesieniu do konsumpcji i sektora usług. Ale za to sektor przemysłowy i budowlany, stanowiące trzon chińskiego PKB, nie zareagowały tak jak oczekiwano.
Grupa ekonomistów Goldman Sachs, na czele której stoi Hui Sahn, jest zdania, że w obecnej sytuacji chiński rząd ma niewiele do zrobienia, wskazując w swoim raporcie, że jakikolwiek pakiet środków „będzie mniej skuteczny niż w poprzednich recesjach” kiedy to państwo zwiększało inwestycje w infrastrukturę i nieruchomości „jako sposób na pobudzenie wzrostu”.
Wszyscy analitycy zgadzają się, że Pekin stoi w obliczu „ekonomicznej tamy” zbudowanej wraz ze spadkiem liczby ludności, starzeniem się społeczeństwa i rosnącym bezrobociem (zwłaszcza wśród młodzieży) które w maju wyniosło 20,8 proc. – o cztery dziesiąte więcej niż w kwietniu bieżącego roku. Do tego dochodzi bardzo duże zadłużenie samorządów i rodzin, co powoduje m.in. spadek popytu na mieszkania. Dlatego ekonomiści wskazują na szereg bodźców dla nieruchomości i infrastruktury, ale „ukierunkowanych i umiarkowanych”. „Podążanie tą samą starą drogą wykorzystywania nieruchomości i infrastruktury do stworzenia silnego ożywienia gospodarczego byłoby bezmyślne, jeśli chcą wysokiej jakości wzrostu gospodarczego” – piszą specjaliści z Goldman Sachs. Mantra „jakościowego wzrostu gospodarczego” jest wykorzystywana przez chińskich przywódców od czasu zniesienia ograniczeń, ale wydaje się, że w praktyce chińskie władze nie bardzo wiedzą, jak ten jakościowy wzrost osiągnąć.
Rory Green, ekonomista z firmy konsultingowej TS Lombard uważa, że prezydent Xi Jinping „chce wzrostu o wyższej jakości i raczej nie zmieni teraz swojego stanowiska”. Ekspert powtórzył, że środki stymulacyjne będą istniały, ale oczekuje się, że będą „zbliżone do stopniowego dostosowania międzycyklicznego, które Chiny stosowały w ciągu ostatnich pięciu lat”.
Pierwsze środki stymulujące były niewielkie i bardzo specyficzne. Ludowy Bank Chin (z ang. PBOC) spełnił prognozy i obniżył stopy procentowe w ostatni wtorek o dziesięć punktów bazowych – z 3,65 do 3,55 proc. stopy referencyjnej dla kredytów do jednego roku. Jednocześnie obniżył też krótkoterminową stopę procentową na początku tego tygodnia.
Wszystkie te działania podejmowane są w czasie, gdy Fed i Europejski Bank Centralny nadal podnoszą cenę pieniądza, aby powstrzymać inflację. To zróżnicowanie kursów powoduje, że chiński juan nadal słabnie w stosunku do dolara.
źródło: eleconomista.es