To nie pierwszy raz w historii, kiedy Chiny zaskakują realizując politykę odmienną od oficjalnie deklarowanej. Przez ostatnie 40 lat podążają przecież „drogą socjalistyczną” i budują „socjalizm o chińskiej specyfice” wprowadzając jednocześnie elementy systemu kapitalistycznego – choć oczywiście „o chińskiej specyfice”. To wyraz azjatyckiego łączenia sprzeczności.
Kolejny zwrot
Nowe otwarcie Chin i koniec „zero-COVID” to z pewnością zaskoczenie. Polityka ta była dzieckiem samego przywódcy Xi Jinpinga, który w zeszłym roku uzyskał pełnię władzy w kraju i wyeliminował wszystkich oponentów w kierownictwie partii, więc odwrócenie tej polityki o 180 stopni jest zaskakujące. Uznano jednak, że czas na powrót do normalności.
Chiński wicepremier Liu He zapowiedział niedawno na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że „Chiny wracają” i „będą dalej się otwierać i wspierać prywatny biznes”, a „gospodarka Chin wróci na właściwe tory, pomimo niskiego wzrostu w 2022 r.”.
Według chińskich danych PKB kraju powiększyło się w 2022 r. jedynie o 3 proc. Pomijając dane wzrostu za 2020 r. (2,2 proc.), było to najsłabsze tempo wzrostu od pół wieku. Choć i tak było lepiej od prognozy Banku Światowego mówiącej o wzroście na poziomie 2,7 proc. Mimo zamknięcia niemal całego kraju w zeszłym roku i napięć geopolitycznych także nadwyżka handlowa Chin – według danych chińskiego urzędu celnego – wzrosła w 2022 r. do rekordowego poziomu 877,6 mld dolarów. Eksport wzrósł pomimo osłabienia popytu w USA i w Europie oraz polityki „zero-COVID”, w czasie której w szczytowym okresie na przełomie marca i kwietnia w pełnym lockdownie znajdowało się prawie 400 mln Chińczyków!
Masowe protesty
Pod koniec zeszłego roku odbyły się w Chinach masowe, jak na to państwo, protesty przeciwko polityce „zero-COVID”. Odbywały się w całym kraju, w największych miastach, z udziałem dziesiątków tysięcy (głównie młodych) ludzi, co w chińskiej rzeczywistości było sytuacją niespotykaną od lat. Pojawiły się tam także pojedyncze głosy krytykujące władze, co też było nowością. Co prawda w Chinach regularnie co jakiś czas wybuchają protesty, ale mają one głównie podłoże ekonomiczne, związane z realizowanymi inwestycjami, wywłaszczeniami, czy nadużyciami lokalnych urzędników. Tym razem wyglądało to jednak na coś więcej. W efekcie polityka chińskich władz została odwrócona o 180 stopni.
Zwolennicy teorii spiskowych mówią nawet, że protesty mogły być inspirowane przez same władze, które szukały pretekstu do odejścia od „zero-COVID” bez utraty twarzy. Jak bowiem wytłumaczyć ludziom ostatnie trzy lata trzymania kraju w zamknięciu i nagłe całkowite odejście od tej polityki. A nacisk młodych i – co ważne – w zdecydowanej większości nacjonalistycznie i nie antyrządowo nastawionych ludzi, którzy nie chcieli dłużej siedzieć w domach, mógł być wygodnym uzasadnieniem zmiany kursu, który nawet wśród chińskich elit miał swoich przeciwników, choć po zdominowaniu władzy przez Xi Jinpinga mało wpływowych i wyciszonych.
Niestety, co widać w relacjach z Chin, zamknięte pod kloszem społeczeństwo chińskie ponosi koszty braku nabycia odporności, czego wynikiem jest ogromna liczba zgonów, szczególnie osób starszych z chorobami współistniejącymi. Chińskie władze mówią o zakończeniu szczytowej fali COVID-19 i przechorowaniu już ok. 80 proc. populacji. Sprawdzianem będzie Nowy Rok, który rozpoczął się w Chinach 22 stycznia, bo jest to czas wielodniowego świętowania, urlopów i przemieszczania się setek milionów ludzi podróżujących do swoich rodzin.
Efekt otwarcia jest taki, że od 8 stycznia Chińczycy mogą swobodnie wyjeżdżać za granicę, a turyści przyjeżdżać do Chin (konieczny jest jedynie negatywny test na COVID-19 zrobiony 48 godzin przez przylotem). Zniesiona została jakakolwiek kwarantanna i konieczność izolacji. Chińczycy, głodni podróży, rzucili się więc w świat. Jednak nie wszyscy czekają na nich z otwartymi rękami. Część krajów zachodnich, Australia, Indie czy Japonia wprowadziły restrykcje dla podróżujących z tego kraju.
Problemy demograficzne
Chiny mają także inne problemy, które narastają od wielu lat i o których mówi się od dawna. Populacja tego państwa – według krajowych danych – zmniejszyła się po raz pierwszy od 60 lat, a wskaźnik urodzeń osiągnął rekordowo niski poziom – 6,77 urodzeń na 1000 osób. Populacja Chin (licząca pod koniec 2022 r. około 1,41 miliarda) zmniejszyła się od roku 2021 o około 850 tys. Wskaźnik urodzeń spada tam od lat, co zmusza władze kraju do prób spowolnienia tego trendu. Siedem lat po zniesieniu polityki jednego dziecka chińska demografia wkroczyła w coś, co jeden z urzędników określił jako „erę ujemnego wzrostu populacji”.
Dla porównania – Polska odnotowała w 2021 r. 8,7 urodzeń na 1000 mieszkańców, Stany Zjednoczone 11,06, a Wielka Brytania – 10,08. Wskaźnik urodzeń w tym samym roku w Indiach, które najprawdopodobniej wyprzedziły już Chiny pod względem liczby mieszkańców i są najbardziej zaludnionym krajem świata, wyniósł 16,42.
Zmiana podejścia do Rosji?
Czy za nowym otwarciem pójdą zmiany w polityce zagranicznej kraju? Pewne symptomy dla wnikliwych obserwatorów są widoczne np. w odsunięciu polityków odpowiedzialnych za realizację tzw. „wilczej dyplomacji”, czyli ofensywnej polityki komunikacyjnej chińskich dyplomatów w mediach, reagujących na „niechętne Chinom” komentarze na Zachodzie. Zdaniem wielu ekspertów działanie to przynosiło Chinom więcej szkód niż pożytku.
Niektóre media, jak brytyjski dziennik „Financial Times”, powołując się na źródła w Pekinie piszą nawet, że kraj planuje poprawić stosunki z Zachodem, a w szczególności z Europą i zdystansować się od Rosji, która miała przed inwazją wprowadzić Chiny w błąd w sprawie swoich działań na Ukrainie. Jako dowód zmiany wektora dyplomatycznego gazeta przytacza zwiększoną liczbę wizyt zachodnich przywódców w Chinach. Po listopadowych spotkaniach w Pekinie kanclerza Niemiec Olafa Scholza i przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, spodziewane są wizyty prezydenta Francji Emmanuela Macrona i premier Włoch Giorgii Meloni.
Na razie, jak podkreślają źródła „Financial Times”, Chiny dostrzegają możliwość, że Rosja nie będzie w stanie wygrać konfliktu z Ukrainą i wyjdzie z niego jako „mocarstwo osłabione gospodarczo i dyplomatycznie na arenie międzynarodowej”. Kilku chińskich urzędników przyznało gazecie, że na tle toczących się wydarzeń odczuwalna jest rosnąca nieufność wobec prezydenta Rosji.
Punkt odniesienia
Nie należy jednak przewidywać ograniczenia gospodarczych i politycznych relacji chińsko-rosyjskich (militarnie Pekin od początku dystansuje się od wsparcia Rosji), które mają dla Chin znaczenie strategiczne w kontekście przede wszystkim energetycznym i relacji ze Stanami Zjednoczonymi.
Nie można też mówić o możliwym długofalowym odprężeniu w relacjach Chin z USA. Dla obydwu tych krajów w decyzjach strategicznych punktem odniesienia jest przeciwnik. Rywalizacja ta ma charakter strukturalny i systemowy.