fbpx
wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonChińskie zasady walki z własnym społeczeństwem

Chińskie zasady walki z własnym społeczeństwem

Z chińskich starożytnych mądrości wynika, że nasza władza – zarówno ta polska, jak i unijna – robi wszystko odwrotnie niż powinna, jeśli miałaby na celu rozwój społeczny i wzrost ekonomiczny.

Tydzień temu omówiłem z punktu widzenia geopolitycznego wybrane fortele zaprezentowane w książce pt. „36 foteli. Chińska sztuka podstępu, układania planów i skutecznego działania” Piotra Plebaniaka, doktoranta wydziału historiografii na Chinese Culture University w Tajpej na Tajwanie. W niniejszym felietonie zwrócę uwagę, że chińskie starożytne mądrości idealnie nadają się do wykorzystania przez współczesnych polityków, aby łatwiej mogli gnębić własny naród. Niektórzy rzeczywiście mniej lub bardziej świadomie wykorzystują chińskie fortele na swoją korzyść.

Nie jest tajemnicą, że politycy niejednokrotnie traktują utrzymujące je społeczeństwo jak swojego wroga. Właściwie sytuacja przeciwna, kiedy polityk nie działa w ten sposób, jest wyjątkiem. Chiński fortel przewerbowanego szpiega i siania niezgody mówi o tym, że należy zdezorganizować przeciwnika i sabotować jego zdolność do celowego i produktywnego działania. Wśród „45 zasad zniewolenia narodu”, które podobno wisiały w biurze Bolesława Bieruta, znalazły się m.in. punkty, które mówią: 1) należy spowodować, aby wszystkie akty prawne były nieprecyzyjne, 2) należy doprowadzić do maksymalnej rozbudowy biurokracji wszystkich szczebli, 3) należy wywyższać ludzi z nizin społecznych. Dokładnie to robi nie tylko wobec przedsiębiorców współczesne państwo polskie, ale i instytucje unijne. Dyrektywy i rozporządzenia z Brukseli są tak rozbudowane i skomplikowane, że trudno je nawet zrozumieć i niejednokrotnie nie przystają do polskiego stanu prawnego, a polskie ustawy i rozporządzenia dają nieograniczone możliwości interpretacji dla rozbudowanego ponad miarę aparatu urzędniczego. Na listach wyborczych oraz na czele spółek skarbu państwa, ministerstw i innych urzędów stawia się ludzi, którzy z powodu braku kompetencji nigdy nie powinni się tam znaleźć.

Teoretycznie opozycja jest po to, by krytykować posunięcia władzy w sposób merytoryczny. Inaczej jest w Polsce. Tzw. totalna opozycja krytykuje rząd nie dlatego, że coś robi źle, tylko za wszystko, niezależnie czy to dobre, czy złe działanie. Celem normalnej opozycji jest krytyka rządu, aby zwrócić uwagę na błędy i wypaczenia, które szkodzą społeczeństwu, a cel totalnej opozycji jest całkiem inny: powrót do władzy. Co należy robić w takiej sytuacji, wylicza oficer wywiadu francuskiego rosyjskiego pochodzenia Vladimir Volkoff, powołując się na traktat Sun Zi, jednego z największych chińskich starożytnych myślicieli, autora najstarszego na świecie podręcznika sztuki wojennej. Kilka z tych rad to: 1) dyskredytuj wszystko co dobre, 2) kompromituj przywódców i wciągaj ich w przedsięwzięcia przestępcze, 3) podrywaj ich dobre imię, niech obywatele nimi gardzą, 4) dezorganizuj działania władz, 5) siej niezgodę między obywatelami, 6) drwij z tradycji, 7) sprzyjaj rozwiązłości… Czy nam to czegoś nie przypomina?

Niestety kiedy już zasady te osiągną planowany efekt, trudno będzie społeczeństwu się z tego wywikłać. W rozdziale omawiającym fortel „Zmąć wodę, by złapać ryby” Piotr Plebaniak pisze, że „słabość państwa jest efektem demoralizacji społeczeństwa, inspirowanej zazwyczaj przez siły zewnętrzne. W przypadku skłócenia części społeczeństwa raz zainicjowany chaos jest pogłębiany przez rozmaite grupy interesów, które dzięki zamieszaniu osiągają swoje – zwykle po prostu ekonomiczne – cele”.

Z kolei fortel pięknej kobiety mówi o tym, by przeciwnikowi podsunąć coś, co oddali jego uwagę i aktywność od ważnych spraw. Chodzi przede wszystkim o to, by zerwać postrzegany związek pomiędzy wysiłkiem a jego owocami. Osoba otrzymująca nagrody bez stosowania wysiłku dla ich osiągnięcia będzie unikać tego wysiłku i skończy jako osoba okaleczona, będąca roszczeniowo nastawionym egoistą. Jak pisze Plebaniak, „na polu destrukcji tej łączności wybitne osiągnięcia mają ustroje socjalistyczne. Narzucają one oderwane od rzeczywistości reguły i regulacje, które usuwają z życia ekonomicznego ludzi takie związki, jak innowacja → nagroda czy oszczędne życie → lepsza szkoła dla dziecka. Tak przeprowadzone warunkowanie ofiar kończy się patologiami typu „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Efektem jest apatia, depresja i tzw. wyuczona bezradność. Dokładnie tak działają wszelkie programy rozdawnicze, jak 500 Plus. Bardziej wyrafinowanymi próbami doprowadzenia ludzi do takiego stanu jest na przykład chęć wprowadzenia dochodu podstawowego, który ma na ludzi taki właśnie wyłącznie destrukcyjny wpływ. Podobnie fatalny wpływ na gospodarkę mają dotacje unijne i krajowe.

A po co uchwala się tony aktów prawnych, których nikt nie jest w stanie przeczytać, nie wspominając o ich zrozumieniu i stosowaniu? „Często przewagę osiąga ta strona, która w mniejszym stopniu responsywna na zmiany w środowisku – koryguje zasady swojego działania rzadziej, a jej zdolność postrzegania jest słabsza. Jeszcze inaczej: zbyt częste zmiany zasad gry prowadzą do apatii, utraty morale i poczucia celu, obojętnienia oraz (…) wyuczonej bezradności”. Negatywnym przykładem są częste zmiany prawa zarówno na szczeblu krajowym, jak i unijnym. To uniemożliwia osiągnięcie „optymalnej wydajności. Dlatego lepiej jest zachować prawa niezbyt doskonałe, niż co chwila je ulepszać”, o czym pisał Stanisław Lem. Plebaniak przytacza też inne ponadczasowe przemyślenia pisarza. Wskazuje na przewagę systemów dyktatorskich nad demokratycznymi. Ciała kolegialne i parlamenty nie są optymalną formą stanowienia prawa, gdyż zbyt dużej liczbie osób bardzo trudno się porozumieć i ustalić wspólne stanowisko: „zawsze w historii, jeśli ciała parlamentarne czegoś dokonały, to dzięki paru silnym ludziom, którzy zdominowali resztę”. A w Polsce i Unii Europejskiej demokracja nadal jest oficjalnie bożkiem.

To frazes, że politykom nie chodzi o wzrost dobrobytu społeczeństwa, a interesuje ich wyłącznie perspektywa wygrania kolejnych wyborów. Dzieje się tak dlatego, że ponad interes całego narodu czy państwa przedkładają swój prywatny, indywidualny, nawet jeśli wiązałoby się to z popełnieniem przestępstwa, czego przykładem są choćby europarlamentarzyści wyłudzający nienależyte im świadczenia finansowe czy tak popularna korupcja przy zamówieniach publicznych, w tym także tych dotyczących unijnych funduszy. Nie zmieni tego żadne prawo ani nikt inny. Taka jest po prostu natura człowieka. Dlatego wyeliminować trzeba pokusy, czyli sprywatyzować państwowe spółki i zredukować wielkość sektora publicznego, który jest źródłem tych wszystkich nieprawidłowości. Wtedy oczywiście oszustwa, korupcja, łapownictwo i nepotyzm nie znikną, ale radykalnie zmniejszy się skala tych niekorzystnych zjawisk.

Tomasz Cukiernik

Piotr Plebaniak, 36 foteli. Chińska sztuka podstępu, układania planów i skutecznego działania, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2019.

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA