Indyjski urzędnicy mieli ostrzec byłego dyrektora zarządzającego firmy w Indiach, Manu Kumara Jaina, obecnego dyrektora finansowego Sameera B.S. Rao i ich rodziny, że spotkają ich „tragiczne konsekwencje”, jeśli nie złożą oświadczeń zgodnie z oczekiwaniami agencji – poinformowało Xiaomi. Hinduska agencja stwierdziła z kolei, że zarzuty Xiaomi były „nieprawdziwe i bezpodstawne”, a kierownictwo firmy złożyło dymisję „dobrowolnie w najbardziej sprzyjających warunkach”.
Xiaomi jest przedmiotem dochodzenia od lutego, a w zeszłym tygodniu indyjska agencja skonfiskowała 725 milionów dolarów na indyjskich kontach bankowych firmy, twierdząc, że dokonywała nielegalnych przelewów za granicę „pod pozorem opłat licencyjnych”. Xiaomi zaprzeczyło jakimkolwiek wykroczeniom, twierdząc, że płatności tantiem były zgodne z prawem.
W zeszłym tygodniu sędzia przesłuchał prawników Xiaomi i wstrzymał decyzję indyjskiej agencji o zamrożeniu aktywów bankowych. Kolejna rozprawa wyznaczona jest na 12 maja.
Xiaomi twierdzi, ze kierownictwo firmy było wielokrotnie zastraszane przez indyjskich urzędników, gdy pojawiało się w kwietniu na przesłuchaniach i wiele oświadczeń firmy wynikało właśnie z tej presji.
Byłemu prezesowi Xiaomi w Indiach (obecnie globalnemu wiceprezesowi Xiaomi z siedzibą w Dubaju) przypisuje mu się ogromny rozwój firmy w tym kraju, gdzie smartfony Xiaomi są niezwykle popularne. Według Counterpoint Research w 2021 r. Xiaomi było głównym sprzedawcą smartfonów w Indiach z 24% udziałem w rynku. Sprzedaje również inne gadżety technologiczne, w tym inteligentne zegarki i telewizory, zatrudnia 1500 pracowników w kraju.
Wiele chińskich firm miało problemy z prowadzeniem działalności w Indiach z powodu napięć politycznych po starciu na granicy w 2020 roku. Od tego czasu Indie powołały się na obawy związane z bezpieczeństwem, zakazując ponad 300 chińskich aplikacji, a także zaostrzyły normy dla chińskich firm inwestujących w Indiach.
Reuters, KR