Październikowy XX Kongres Chińskiej Partii Komunistycznej odbył się w burzliwym czasie. Chiny stosując kontrowersyjną politykę „zero COVID” chcą całkowite zablokować transmisję wirusa (co wydaje się utopijne). Jej efektem są liczne lockdowny osłabiające gospodarkę, dlatego przewidywany wzrost gospodarczy kraju będzie znacznie niższy od planowanego przez chińskie władze. Przewiduje się, że pierwszy raz od kilkudziesięciu lat będzie on niższy niż w USA, a także w innych krajach regionu.
Zaostrza się także amerykańsko-chińska rywalizacja technologiczna i konfrontacja w kontekście Tajwanu. Z kolei dobre, choć ostatnio nadwyrężone, relacje Xi z Władimirem Putinem wywołują pogorszenie wizerunku Chin na Zachodzie. Kraj stoi w obliczu kryzysu demograficznego i starzenia się społeczeństwa, problemów na rynku nieruchomości i wzrostu bezrobocia – szczególnie wśród młodych.
Umocnienie władzy Xi
Zjazd partii, zgodnie z przewidywaniami, przedłużył władzę Xi Jinpinga na trzecią kadencję. To oznacza zerwanie z 40-letnią tradycją rządów w Chinach jedynie przez dwie kadencje. To powrót do tradycji jednoosobowego przywództwa kosztem władzy kolektywnej, która była podstawą władzy w Chinach od czasów reform rynkowych i otwarcia Deng Xiaopinga w 1978 r. Oznacza to także zerwanie z tradycją przechodzenia działaczy i przywódców na emeryturę w wieku 68 lat (Xi ma 69).
Chiński przywódca ma obecnie jednoosobową władzę nad krajem, porównywalną do władzy Mao Zedonga, który dla Chińczyków jest przede wszystkim osobą, która zjednoczyła kraj, umocniła go na arenie międzynarodowej i zakończyła „erę upokorzenia” przez Zachód w XIX wieku, gdy Chiny były traktowane przez mocarstwa zachodnie jak kolonia). Oczywiście pamiętane (szczególnie w starszym pokoleniu) są czasy zbrodni „rewolucji kulturalnej” i „wielkiego skoku”, ale w chińskim powszechnym myśleniu i w propagandzie istotniejsza jest ciągłość i budowa silnych Chin.
Wybór Xi na trzecią kadencję i jego wystąpienie na kongresie pokazuje także trwałą zmianę sposobu myślenia i priorytetów władzy, co wyraża się w uznaniu za priorytet bezpieczeństwa, ideologii i władzy politycznej przed wzrostem gospodarczym. Według wielu komentatorów mamy obecnie do czynienia z zakończeniem okresu względnie otwartych Chin, jakie znamy od 1978 roku i otwarcia nowego etapu w ich rozwoju (w Chinach mówi się o „nowej erze Xi Jinpinga”). Jeszcze w porównaniu do 2017 roku, kiedy Xi mówił przede wszystkim o reformach, w jego tegorocznym przemówieniu inauguracyjnym ponad 70 razy pojawiło się słowo „bezpieczeństwo” (rozumiane we wszystkich wymiarach, zarówno militarnych, jak i gospodarczym, społecznym czy medycznym), co może pokazywać kierunek, w którym zmierza kraj.
Kongres wybrał także 25 członków Biura Politycznego i 7 Stałego Komitetu BP, który jest organem decyzyjnym kraju. Znaleźli w nich wyłącznie w pełni lojalni poplecznicy przywódcy. Analitycy podkreślają, że nie ma wśród nich możliwego następcy Xi, co wskazywałoby, że może on pozostać u władzy jeszcze dłużej. Osobą nr 2 w kraju, premierem (odpowiedzialnym w dużej mierze za gospodarkę) zostanie zaufany Xi – Li Qiang, sekretarz partii w Szanghaju. Zastąpi odchodzącego, uważanego za liberała, premiera Li Keqianga.
Licznie komentowanym i dość tajemniczym było wydarzanie ostatniego dnia kongresu, gdy z sali obrad wyprowadzono Hu Jintao – byłego przywódcę Chin (w latach 2002-2012, przed dojściem do władzy Xi). Jest pewne, że 79-letni Hu ma problemy ze zdrowiem, a także to, że jego ludzie zostali odsunięci z organów decyzyjnych partii. Czas jego rządów to także symbol ogromnego wzrostu Chin i ich otwartości. Na nagraniu z kongresu widać, jak sprawiając wrażenie zmęczonego zostaje przekonany do opuszczenia sali, co dzieje się za zgodą Xi. Wcześniej zamienia jeszcze kilka słów z Xi i premierem Li Keqiangiem.
Xi: krytyczny czas dla Chin
Inaugurując zjazd Xi wezwał 97 milionów członków partii do przygotowania się na „krytyczny czas” w historii kraju. – Musimy więc być bardziej świadomi potencjalnych zagrożeń, być przygotowani na najgorsze scenariusze i gotowi do przetrzymania silnych wiatrów, wzburzonych wód, a nawet niebezpiecznych sztormów – mówił Xi w przemówieniu do około 2,3 tysięcy delegatów zgromadzonych w Wielkiej Hali Ludowej w Pekinie. Podkreślał konieczność ochrony bezpieczeństwa państwowego i stabilności społecznej. Poruszył też kwestie innowacyjności, nowych technologii, a także pandemii COVID-19, Tajwanu, Hongkongu i ochrony środowiska. Wezwał do wzmocnienia „edukacji patriotycznej”, zapowiedział wzmocnienie chińskiej armii – w tym w zakresie rozwoju technologii zbrojeniowych i podniesienia gotowości bojowej – aby była ona „armią światowej klasy” i była w stanie „walczyć i zwyciężać wojny”. Podkreślił konieczność utrzymania całkowitego zwierzchnictwa partii nad siłami zbrojnymi.
Bronił stosowanej przez Pekin surowej strategii „zero COVID”, w ramach której w Chinach całe miasta wciąż zamykane są w lockdownach. Trzeba to interpretować jako sygnał, że nie należy się spodziewać szybkiego złagodzenia tej polityki, która spowodowała znaczne zakłócenia w działalności gospodarczej. Xi oświadczył także, że Chiny „zwyciężą w bitwie o kluczowe technologie”.
Przywódca Chin zapowiedział również dążenie do „rozwiązania kwestii Tajwanu”. Chiny – jak mówił – zamierzają dążyć do „pokojowego zjednoczenia”, ale nigdy nie obiecają, że „wyrzekną się użycia siły i zastrzegają sobie możliwość użycia wszelkich koniecznych środków” i zaznaczył, że jest to „wymierzone wyłącznie w ingerencje zewnętrznych sił i niewielką liczbę separatystów dążących do niepodległości Tajwanu”. – Całkowite zjednoczenie naszego kraju musi być osiągnięte i bez wątpienia może być osiągnięte – podkreślił Xi.
Xi nie odniósł się, nawet pośrednio, do wojny na Ukrainie ani relacji z Rosją. Nie wymienił w przemówieniu nazwy żadnego państwa.
Amerykanie dociskają Chiny
Komentarze dotyczące wydarzeń w Chinach w zachodnich, a w szczególności polskich mediach najbardziej zainteresowały kwestie Tajwanu, strategii „zero COVID” i stosunku Chin do świata. Te kwestie okazały się jednak w praktyce najbardziej przewidywalne w kontekście zapowiedzi Xi, bo nic się w nich nie zmieniło i najprawdopodobniej w najbliższym czasie nie zmieni. Tajwan jest dla Chińczyków sprawą symboliczną i honorową, a jego zjednoczenie z kontynentem jest nienegocjowalnym fundamentem chińskiej polityki. Można więc przewidywać dalszą eskalację sytuacji w cieśninie. Z jednej strony mamy bowiem chińskie podejście do Tajwanu, traktujące wyspę jako część państwa chińskiego, z którą zjednoczenie w chińskiej propagandzie jest głównym elementem polityki zagranicznej – elementem stałej obecności w chińskich umysłach. Jednocześnie mamy podejście amerykańskie, które w bardzo konsekwentny sposób wspiera w świecie podmiotowość Republiki Chińskiej na Tajwanie, przy utrzymywaniu oficjalnych relacji dyplomatycznych USA z CHRL, a nie z Republiką Chińską na Tajwanie, co jest próbą testowania reakcji Chińczyków. Biorąc pod uwagę te dwie perspektywy, sytuacja może w każdej chwili wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do konfliktu.
Amerykanie umocnieni w wojnie na Ukrainie wydają się być, wraz z sojusznikami, stroną zdecydowanie silniejszą i przygotowaną na zaostrzenie sytuacji. W przeciwieństwie do – jak się wydaje – słabszych, częściowo izolowanych i osłabionych polityką „zero COVID” Chin, w których interesie jest zjednoczenie z Tajwanem bez niszczenia jego potencjału gospodarczego. Niedawne niepokoje w cieśninie pokazały, że Chińczycy realnie biorą pod uwagę blokadę wyspy. Skutki gospodarcze takiej sytuacji uderzą jednak w cały świat (pytanie, w kogo bardziej – nad tym zastawiają się stratedzy) i mogą doprowadzić do konfrontacji militarnej z USA i ich sojusznikami. Przed nami więc dalsze przeciąganie liny, gra psychologiczna i zabiegi obu stron, by pokazać światu kto jest agresorem w cieśninie i dąży do militarnych rozwiązań.
Zaostrza się także amerykańsko-chińska konfrontacja technologiczna. Tydzień przed kongresem partii Stany Zjednoczone wprowadziły kluczowe ograniczenia eksportowe zaawansowanych technologii i sprzętu do Chin umożliwiającego produkcję zaawansowanych chipów. Zdaniem ekspertów poważanie odbije się to na chińskiej gospodarce, która w obszarze najnowocześniejszych półprzewodników ma kilka lat zapóźnień, choć szybko je nadrabia. Wcześniej Amerykanie wprowadzili zakaz inwestycji przez amerykańskie firmy w Chinach w sektor inteligentnych chipów. Planowane są także kolejne ograniczenia eksportowe dotyczące obszaru obliczeń kwantowych i sztucznej inteligencji. Według wielu komentatorów dociskanie śruby przez Stany Zjednoczone spowoduje, że Chińczycy będą zmuszeni do konsolidacji i zaostrzenia swojej polityki zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej, aby sprostać wyzwaniu zapewnienia sobie suwerenności technologicznej, czego Amerykanie są zapewne świadomi.
„Zero COVID” jako narzędzie inżynierii społecznej
Jeśli chodzi o kontrowersyjną politykę „zero-COVID” tutaj także, co było do przewidzenia, nie będzie zmian. Chiny w swojej narracji nie akceptują obecności wirusa i podkreślają, że „życie ludzie jest ważniejsze niż rozwój gospodarczy” (co przy obecnej bardzo małej śmiertelności brzmi mało przekonująco), dlatego są w stanie zaakceptować wszelkie koszty walki z chorobą zamykając np. 20 milionów ludzi w domach po wykryciu kilkudziesięciu przypadków wirusa, w tym połowy bezobjawowych. Warto zwrócić uwagę, że polityka „zero-COVID” wpisuje się w wizję kształtowania społeczeństwa i „inżynierii społecznej” Xi Jinpinga. Przyczynia się do utrzymania i zwiększenie kontroli społecznej obywateli, podkreślenia konsekwencji i sprawczości władzy, pokazania wyjątkowości i „odrębności chińskiej cywilizacji”, a także – po prostu wspiera działania na rzecz samowystarczalności i nowoczesnej autarkii.
Konrad Rajca