Całkowity import ropy naftowej do Chin w zeszłym miesiącu wzrósł o prawie 7 proc. w skali roku. Chiny są największym importerem ropy na świecie, a dla Arabii Saudyjskiej największym rynkiem zbytu.
Dane pokazują także, że znacząco (o 84 proc. w ujęciu rocznym) wzrósł chiński import z Malezji, często wykorzystywanej w ostatnich dwóch latach jako punkt przeładunkowy dla ropy pochodzącej z Iranu i Wenezueli (dane pokazały zerowy import do Chin z tych krajów, które są objęte amerykańskimi sankcjami).
Import z Rosji, drugiego co do wielkości dostawcy do Chin, wzrósł w kwietniu jedynie o 4 proc. Dane pokazują także, że import do Chin rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) w kwietniu wzrósł o 80 proc., pomimo gwałtownego spadku całkowitego importu tego paliwa.
Bloomberg informuje, że w czasie, gdy coraz więcej krajów nie chce kupować ropy od Władimira Putina, Chiny zapowiadają uzupełnienie swoich strategicznych zapasów właśnie rosyjskim surowcem. W rozmowy mają być bezpośrednio zaangażowane rządy obu krajów, a nie tamtejsze firmy naftowe.
Choć światowe ceny ropy naftowej po inwazji Rosji na Ukrainę wzrosły, to rosyjski surowiec tanieje. W dużej mierze dlatego, że wiele krajów – w tym Unia Europejska – nie chce go kupować, by nie wspierać reżimu Putina. Nadpodaż jest na tyle duża, że wiele rosyjskich rafinerii wstrzymało produkcję.
Bloomber/Reuters/KR