Tylko w pierwszym kwartale tego roku chińskie władze zaaprobowały budowę węglowych bloków energetycznych o łącznej mocy 8,63 GW, podczas gdy w całym roku 2021 – 18,55 GW – podaje brytyjski „The Times”. Zatwierdzania budowy nowych elektrowni węglowych nabrały rozpędu w czwartym kwartale ubiegłego roku po tym, jak Chiny zaczęły cierpieć na ogólnokrajowe niedobory mocy.
Ok. 60 proc. energii elektrycznej w Chinach generowane jest przez energetykę węglową.
W 2021 r. w Chinach wydobyto 4,07 mld ton węgla, podczas gdy – dla porównania – wydobycie węgla (kamiennego i brunatnego) w polskich kopalniach w 2021 r. to łącznie ok. 100 mln ton. Oznacza to, że polskie wydobycie węgla to zaledwie ok. 2,45 proc. chińskiego. Sam zaplanowany wzrost wydobycia w Chinach wynosi tyle, ile polskie kopalnie węgla kamiennego i brunatnego wyprodukują w ciągu trzech lat.
– To tylko mała część prawdy, że w Polsce nie ma węgla, że trzeba po niego sięgać coraz głębiej, że są coraz trudniejsze warunki geologiczne, co podnosi koszty. Polska ma mnóstwo łatwo dostępnych i nieeksploatowanych złóż zarówno na Górnym Śląsku, jak i w Zagłębiu Lubelskim – podkreśla w rozmowie z tygodnikiem „Najwyższy Czas!” Tomasz Skóra, wieloletni przedsiębiorca z branży górniczej. – Większa część prawdy jest taka, że likwiduje się polskie kopalnie na skutek dalekosiężnego, strategicznego planu Unii Europejskiej o dekarbonizacji, która wymaga od nas redukcji mocy węglowych i zwiększenia produkcji z OZE. Wszystkie rządy, jakie były, szły w tym kierunku pod pełnymi żaglami. Jeśli mówiły o ratowaniu polskiego górnictwa, to jednocześnie kazały zmniejszać zatrudnienie i produkcję w tymże sektorze.