Postępowa koalicja wierzy w mądrość etapu pod postacią zabobonu, że człowiek jest głównym sprawcą kryzysu klimatycznego. Proces zielonej transformacji energetycznej ma nabrać tempa. W ramach tego procesu ma zostać uwolniony potencjał lądowej energetyki wiatrowej. Czy wiatraki pojawią się na każdej działce? Aż strach się bać. Niestety takie podejście oznacza bardzo trudne dni dla polskiej gospodarki. Ceny energii zrujnują finansowo polskie firmy, a dla polskich konsumentów oznacza podwyżki, podwyżki i jeszcze raz podwyżki. Już na podstawie tylko tego jednego punktu możemy pomiędzy bajki włożyć deklaracje polityków koalicji, że będą mieli na względzie interes Polski i że będą pracować na rzecz poprawy poziomu życia w naszym kraju. Tymczasem w umowie koalicyjnej czytamy brednie, że te działania… zapewnią niskie ceny energii gospodarstwom domowym i firmom. To niedorzeczność.
Wzrost wydatków publicznych
Koalicja planuje zwiększyć wydatki publiczne w wielu dziedzinach życia społecznego, co oznacza dodatkowe obciążenie dla finansów publicznych i tak już wydrenowanych przez PiS. W ciągu pierwszych stu dni rządów koalicji mają zostać ogłoszone podwyżki dla sfery publicznej: nauczycieli oraz urzędników. Ponadto dofinansowana ma być Państwowa Inspekcja Pracy, by mogła jeszcze bardziej gnębić przedsiębiorców.
Wzrost wydatków publicznych koalicja chce zaserwować także poprzez podniesienie nakładów na ochronę zdrowia, co ma skrócić kolejki do lekarzy. Jednak pamiętajmy, że bolączką publicznej służby zdrowia w Polsce nie jest brak pieniędzy, tylko fatalne zarządzanie i marnotrawienie środków finansowych, a zmian w tym zakresie koalicja nie proponuje. Dodatkowo wydatki państwa pójdą na procedury in vitro, bezpłatne badania prenatalne czy rozbudowę sieci żłobków.
Ponadto mają zostać zwiększone wydatki budżetowe na edukację. Zamiast zlikwidować podstawę programową, tak aby każda szkoła mogła uczyć według własnego programu, koalicja chce ją odchudzić. Uczniom powinno się natomiast spodobać, że alians planuje ograniczyć „obowiązki związane z zadawaniem prac domowych, tak by czas po szkole był przeznaczony tylko dla rodziny i rozwijania swoich pasji”. Większe finansowanie mają uzyskać także uczelnie wyższe.
Koalicja obiecuje jeszcze cały szereg innych wydatków państwa. Kolejne dodatkowe wydatki mają iść na świadczenia społeczne „w obszarze systemowego wsparcia rodzin, osób z niepełnosprawnościami, opiekunów osób niesamodzielnych i seniorów”. Państwo ma też „wspierać samorządy w remontach pustostanów na cele mieszkaniowe”. Większe środki budżetowe mają także zostać skierowane na połączenia autobusowe i kolejowe. Niestety w umowie koalicyjnej nie napisano, skąd przyszły rząd weźmie na to wszystko pieniądze. Dlaczego Forum Obywatelskiego Rozwoju nie przygotował jeszcze na ten temat potępieńczych raportów?
Są i pozytywy
W umowie koalicyjnej jest też kilka pozytywów. Państwo ma zostać zdecentralizowane, a samorządy terytorialne mają otrzymać szeroką autonomię. Jednocześnie samorządy mają uzyskać większy udział w dochodach z PIT. Koalicja zadeklarowała bardzo istotną kwestię odnośnie wymiaru sprawiedliwości: skrócenie czasu postępowań sądowych. Zobaczymy, czy się to uda, bo za rządów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry czas ten się bardzo wydłużył.
Z kolei system podatkowy ma być stabilny, co ma zapewnić sześciomiesięczny okres vacatio legis. To bardzo istotny i pozytywny postulat. Mają być też przywrócone korzystne warunki do rozwoju przedsiębiorczości. Ale korzystne z kiedy? Z czasów ustawy Wilczka czy poprzednich rządów Tuska? Bo to fundamentalna różnica. Mają nastąpić zmiany w składce zdrowotnej, a wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej ma zostać zatrzymany m.in. poprzez zasadę, że chorobowe pracownika już od pierwszego dnia będzie płacone przez ZUS. To jak najbardziej korzystna zmiana dla przedsiębiorców, ale jednocześnie dodatkowo obciążająca finanse publiczne. Ponadto przedsiębiorcy mają także mieć możliwość CZASOWEGO zwolnienia ze składek na ubezpieczenie społeczne. Dlaczego tylko czasowego?
Pochwalić koalicję należy za plany ograniczenia eksportu nieprzetworzonego drewna i wprowadzenia zakazu spalania drewna w energetyce zawodowej (do czego nb. doprowadziła absurdalna unijna „zielona” polityka). Mają także zostać zlikwidowane nielegalne wysypiska toksycznych odpadów. Ale czy cokolwiek z tego wyjdzie? W końcu nowym-starym premierem ma być Donald Tusk.
Wojna aborcyjna
Pomijając dotychczasowe „zasługi” Donalda Tuska, za szczególnie niebezpiecznego szkodnika uważam Szymona Hołownię i jego formację, ponieważ promuje całą unijno-banksterską agendę, która jest skrajnie niekorzystna dla Polski i Polaków. Po pierwsze, opowiada się za realizacją bardzo kosztownej i niepotrzebnej Polsce unijnej polityki energetyczno-klimatycznej. Pamiętamy, jak Hołownia bezrefleksyjnie poparł NATYCHMIASTOWE zamknięcie kompleksu energetycznego w Turowie po ogłoszeniu absurdalnej decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Po drugie, poseł Polski 2050 Michał Gramatyka popiera unijny zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 r. Po trzecie, Hołownia uważa, że jak najszybciej trzeba skończyć z gotówką i przyjąć pieniądz cyfrowy. Po czwarte, chce wprowadzenia w Polsce euro, co nie tylko doprowadziłoby do dodatkowych podwyżek cen, ale przede wszystkim politykę monetarną oddałoby w ręce Niemców.
Postępowa koalicja chce na nowo rozpętać wojnę aborcyjną, a także doprowadzić do rozdziału Kościoła od państwa, z czego w szczególności wyborcy PSL chyba nie będą za bardzo zadowoleni. Koalicja zapowiada też rozliczenie rządów PiS. Oczywiście należy karać za korupcję, nepotyzm, fałszowanie dokumentów i sprzeniewierzenie środków publicznych, ale jakoś od czasu transformacji ustrojowej kolejne rządy deklarowały rozliczanie poprzedników i jak do tej pory nikt nie został rozliczony. Możemy się także spodziewać rozszerzenia cenzury pod pretekstem zwalczania „mowy nienawiści” i „czynów z nienawiści”. „Mowa nienawiści” ma być ścigana z urzędu, a to oznacza uderzenie w wolność słowa i cenzurę w pełnej krasie. Koalicja z pewnością będzie też realizowała coś, o czym nawet nie wspomniała w omawianej umowie: będzie ściśle współpracowała z Brukselą w kierunku budowy IV Rzeszy Niemieckiej. Na niekorzyść polskiego interesu i polskiej racji stanu.
Tomasz Cukiernik
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie