Zdaniem głównego ekonomisty KIG Piotra Soroczyńskiego w ostatnich kwartałach inflacja w Polsce rosła przez wzrost różnych kosztów wytwarzania. Wśród nich jest na przykład wzrost obowiązków biurokratycznych dla polskiego biznesu.
— Z perspektywy światowej podkreślano głównie sytuację na rynku ropy i gazu, ale ostatnio też żywności. U nas koszty wytwarzania są od dłuższego czasu dodatkowo podbijane decyzjami administracji — powiedział analityk. — Wystarczy wskazać tu ceny: użytkowania wody, gospodarki odpadami, pracy (płaca minimalna i dopasowania w wyższych płacach wymuszone nowymi rozwiązaniami w zakresie danin i podatków), koszty dopasowania się do pandemii, nowe daniny (tak nasze wewnętrzne jak i narzucone z zewnątrz), wyższe daniny już istniejące, wzrost powinności i wymogów formalnoprawnych przy prowadzeniu działalności gospodarczej — dodał ekspert.
Piotr Soroczyński zauważa, że w ostatnim czasie wzrosło znaczenie rosnącego popytu, jako czynnika nasilającego inflację. Widać to na światowych rynkach, gdzie miejscami zaczyna brakować niektórych dóbr. Ekonomista zwrócił też uwagę na wskaźnik wykluczający ceny administrowane, którego roczny indeks w marcu został oszacowany na 10,6 proc. wobec 8,0 proc. w lutym.
— Skoro ceny ogółem były w marcu wyższe niż przed rokiem o 11,0 proc., a w lutym o 8,5 proc. to otrzymujemy informację, iż w ostatnich miesiącach ceny administrowane inflację ogółem podbijają, ale nie tak intensywnie jak choćby ceny żywności i energii i nie tak intensywnie, jak w poprzednich miesiącach — ocenił w komunikacie Soroczyński.
Główny ekonomista KIG podsumował, że wszystkie z kalkulowanych i prezentowanych przez NBP mierników inflacji bazowej są na wysokich poziomach. Mowa tu o wspomnianych już cenach żywności i energii oraz cenach administrowanych, ale też o cenach, które w ostatnim czasie ulegały skrajnym zmianom.