W ciągu ostatnich dziesięciu lat w Polsce o ponad 5 tys. zmalała liczba sklepów z używaną odzieżą. Według cytowanych przez „Rzeczpospolitą” danych wywiadowni Dun & Bradstreet obecnie w naszym kraju działa mniej niż 14 tys. lumpeksów.
Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet uspokaja jednak, że w Polsce moda na używane ubrania nie słabnie, a sklepy które zostały na rynku mają swoją wierną klientelę, co daje im nadzieję na dalsze funkcjonowanie. Do tego za istnieniem lumpeksów wciąż przemawia fakt, że jest tam taniej niż w sieciówkach. Wraz z malejącą liczbą stacjonarnych sklepów z używaną odzieżą, rośnie popularność zakupów internetowych. Na platformie OLX w 2022 r. aż 60 proc. produktów z kategorii „moda” było używanych. W efekcie obroty sprzedawców internetowych oferujących używane ubrania wzrosły z 5,2 mld zł w 2019 r. do 8,2 mld zł w 2021 r.
– W wyniku trudności ekonomicznych związanych z pandemią koronawirusa oraz aktualnego kryzysu konsumenci odnajdują nowe pasje niezwiązane z wydawaniem dużych sum pieniędzy, priorytetyzują wygodę, jakość i ekologiczność kupowanych produktów. Zwracają uwagę na naturę, szukając zrównoważonych rozwiązań – powiedział na łamach „Rz” Paweł de Pourbaix z Katedry Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego. – Można zatem stwierdzić, że bariera ograniczająca popularność towarów używanych i powiązanie ich z niskim statusem została trwale przełamana. Dzisiaj więc świadomy wybór towarów z drugiej ręki świadczy o bogactwie konsumenta – zarówno w ekonomicznym, jak i społecznym znaczeniu. Coraz więcej konsumentów zdaje sobie sprawę, że nowe rzeczy nie są im potrzebne i co więcej, zwracają oni uwagę, że nadprodukcja nie jest korzystna dla środowiska i otoczenia. Zakupu używanych towarów dokonują z pobudek ekologicznych. Kupno towarów używanych to też często element budowania niepowtarzalnego stylu i kreowania własnego wizerunku – dodał Paweł de Pourbaix.
Źródło: Rzeczpospolita