fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaHistoriaCud Konstantyna i bitwa przy moście Mulwijskim

Cud Konstantyna i bitwa przy moście Mulwijskim

Po latach krwawych prześladowań chrześcijan znak krzyża znalazł się na sztandarach cesarza Konstantyna podczas bitwy stoczonej  w 312 r. n.e. przy moście Mulwijskim. Z wydarzeniem tym związany jest tzw. cud Konstantyna, który utwierdził przyszłego cesarza w tym, że krzyż okaże się zwycięski. Konstantyn I Wielki zakończył prześladowanie wyznawców Chrystusa i przeszedł na chrześcijaństwo, które w późniejszych wiekach stało się religią panującą w Europie.

W Cesarstwie Rzymskim pierwsze zorganizowane prześladowania chrześcijan rozpoczęły się  za rządów cesarza Nerona, po potężnym pożarze (64 r. n.e.), który zniszczył Rzym. Historię tę znamy m.in. dzięki wielokrotnie zekranizowanej powieści Henryka Sienkiewicza „Quo Vadis”. O podpalenie Rzymu został wtedy oskarżony… rzymski cesarz, który – chcąc się oczyścić – zrzucił całą winę na chrześcijan. Wyznawców Chrystusa zmuszano wymyślnymi torturami do przyznania się do winy, a rzymski lud miał się ponownie „przekonać do cesarza” dzięki igrzyskom, których główną atrakcją było rozszarpywanie chrześcijan przez dzikie zwierzęta. W oczach rzymskiego ludu tak surowe prześladowania uwiarygadniały fakt, iż to właśnie chrześcijanie, a nie cesarz Neron, są winni podpalenia miasta. Według Tacyta chrześcijan krzyżowano, podpalano i rzucano psom na pożarcie. Tak było w roku 64.

Kolejną falę prześladowań chrześcijanie zamieszkujący Cesarstwo Rzymskie przeżyli, gdy cesarzem był Domicjan (między 81 a 96 r. n.e.). Wówczas pretekstem do skazywania wyznawców Chrystusa na śmierć było nieskładanie przez nich ofiar rzymskim bogom. Chrześcijanie byli prześladowani i oddawali życie za swoją wiarę przez kolejne dwa wieki.
Ostatni akt prześladowań w tej epoce nastąpił za cesarza Dioklecjana (284-303). Jego edykt z 303 nakazał zniszczenie świątyń chrześcijańskich, a także konfiskatę i spalenie świętych ksiąg. Dioklecjan surowo zabronił chrześcijanom potajemnego gromadzenia się i – podobnie jak Domicjan – nakazał składanie pogańskich ofiar. Odmowa wykonania rozkazu karana była tak samo, jak i w wiekach poprzednich – śmiercią.

Czterech cesarzy rzymskich

Do niespotykanej wcześniej w Cesarstwie Rzymskim sytuacji doszło po śmierci cesarza Galeriusza, kiedy to jego następcami obwołało się aż… czterech cesarzy (Konstantyn, Maksencjusz, Licyniusz i Maksymin Daja). Rzym przeżywał już wprawdzie wcześniej wojny domowe o władzę w imperium (jak chociażby pomiędzy Oktawianem Augustem i Markiem Antoniuszem, którego wspierała Kleopatra), ale czterech cesarzy rzymskich w jednym roku? Tego jeszcze nie było.
Najsilniejszym z pretendentów wydawał się być Maksencjusz, za którym stała rzymska gwardia pretoriańska i liczne legiony w Italii. Przeciwko niemu wyruszył Konstantyn, mający do dyspozycji legiony Brytanii i Galii. Na ponad 40-tysięczną armię Konstantyna, u podnóża Alp, spokojnie czekał Maksencjusz. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawały się wskazywać, iż ze zmagań o najwyższą władzę w Imperium Rzymskim zwycięskim wyjdzie Maksencjusz – miał on bowiem wypoczęte i dwukrotnie liczniejsze od Konstantyna wojska. Jednak a propos znaków – Maksencjusz nie wiedział, że Konstantyn „uzbroi” swoje wojska w znak prześladowanych dotąd chrześcijan – znak, który okaże się dla niego zwycięski.

Znak krzyża i bitwa przy moście Mulwijskim

Według tradycji tuż przed bitwą Konstantyn miał zostać pouczony we śnie, by znak, który ujrzy na niebie, rozkazał umieścić na tarczach swoich wojsk. Tak opisuje to zdarzenie Laktancjusz: „Konstantyn został we śnie upomniany, by niebieski znak boga [caeleste signum dei] wypisał na tarczach i tak stoczył bitwę. Uczynił, co miał zlecone, i na najwyższem zagięciu tarcz imię Chrystusa literą X w poprzek wypisuje”.
Dopełnieniem tej niezwykłej historii (i snu Konstantyna) jest dzieło „Vita Constantini” przypisywane Euzebiuszowi z Cezarei. Według jego relacji Konstantyn rzeczywiście na niebie zobaczył znak chrześcijan: „W godzinach popołudniowych, kiedy słońce zaczynało się skłaniać ku zachodowi, zobaczył na własne oczy znak tryumfalny w postaci krzyża ze światła na niebie powyżej słońca i był umieszczony napis mówiący: In hoc signo vinces („pod tym znakiem zwyciężysz”). Na ten widok zdumienie ogarnęło i jego i całe wojsko, które szło za nim w tej ekspedycji i stało się naocznym świadkiem cudu”.

Bitwa przy moście Mulwijskim

Do krwawej bitwy pomiędzy „uzbrojonymi” już w znaki krzyża na tarczach wojskami Konstantyna a legionami Maksencjusza doszło 28 października 312 r. n.e. przy moście Mulwijskim nad Tybrem – o godzinę drogi na północ od Rzymu. Co ciekawe, Maksencjusz był pewny swego tryumfu. Nie omieszkał bowiem przed bitwą zapytać o wróżbę pogańskiej wyroczni, która wskazała na niego, jako zwycięzcę. Maksencjusz był tak pewny swej wygranej, że po przeprawieniu wojsk przez Tybr rozkazał zburzyć kamienny most (pozostawił jedynie pontonowy).

Bitwa przy moście Mulwijskim, grafika 1666 r./commons.wikimedia.org

Wojska dwóch cesarzy starły się w boju, doszło do zażartych walk. Konstantyn śmiałą szarżą ciężkiej kawalerii na lewą flankę wojsk Maksencjusza przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Maksencjusz – widząc zagrożenie – natychmiast osobiście pospieszył na zagrożoną flankę, jednak kolejny ruch Konstantyna przesądził o wyniku bitwy. Atak na prawą flankę Maksencjusza doprowadził do okrążenia i paniki wśród jego wojsk.
W chaotycznym odwrocie przez pontonowy most, który się załamał, utonął sam Maksencjusz i wielu jego żołnierzy.
Następnego dnia Konstantyn I Wielki wkroczył do Rzymu, obwołał się cesarzem i oficjalnie – jako pierwszy rzymski władca – przeszedł na chrześcijaństwo. Oficjalnie zakończył też politykę prześladowania chrześcijan wydając, w roku 313, edykt mediolański gwarantujący swobodę wiary wyznawcom Chrystusa w Imperium Rzymskim.
Niestety – w wieku XXI chrześcijanie w wielu krajach świata znów są prześladowani.

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA