fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaŚwiatCzego uczy nas balonowy spektakl nad Ameryką

Czego uczy nas balonowy spektakl nad Ameryką

Uwagę światowej opinii publicznej przykuła i nadal przykuwa sprawa chińskich balonów. Może wydawać się groteskowa, ale jednocześnie traktowana jest przez wiele krajów jako realne zagrożenie ich bezpieczeństwa. To z pewnością element strategicznej gry, także wizerunkowej i psychologicznej, prowadzonej przez Chiny, ale również przez USA. Niebezpiecznej gry.

Zaczęło się 2 lutego, kiedy chiński balon został dostrzeżony nad Stanami Zjednoczonymi, co wywołało wysyp nagrań publikowanych w sieci. Od razu wzbudził emocje. W przeszłości takie balony latały już nad USA, ale zdecydowanie wyżej, dlatego nie były widoczne z ziemi.

Ten leciał ok. 18 km nad ziemią, czyli w stratosferze (wyżej niż latają samoloty pasażerskie). Został zestrzelony przez najnowocześniejsze myśliwce F22 dwa dni później – 4 lutego, gdy znajdował się nad Atlantykiem. Amerykańska zwłoka wynikała – jak tłumaczyły władze – z potencjalnego zagrożenia, jakie mógłby wywołać jego upadek. Dzień później (5 lutego) miała się odbyć, odwołana w dniu zestrzelenia balonu, wizyta szefa amerykańskiej dyplomacji Anton’ego Blinkena w Chinach. Tego dnia przypadało w Chinach także popularne Święto Latarni kończące obchody chińskiego Nowego Roku. W tym czasie wszędzie wieszane są tam lampiony wyglądające jak małe balony, a jednym z popularnych zwyczajów jest rozwiązywanie zagadek przyczepionych do nich na karteczkach.

Kierunek Hawaje?

Od momentu pojawienia się chińskiego balonu w amerykańskiej strefie powietrznej, w większości mediów amerykańskich, a następnie światowych, pojawiło się określenie „chiński balon szpiegowski”. Amerykańskie władze mówiły o naruszeniu suwerenności ich terytorium i możliwym działaniu wywiadowczym (balon leciał m.in. nad stanem Montana, gdzie znajduje się jedna z baz amerykańskiego lotnictwa wyposażona w wyrzutnie rakiet), a balony tego typu mogą być – zdaniem ekspertów – tanim i skutecznym narzędziem wywiadowczym.

Przelot balonu potępiła także Kanada, nad której terytorium też przeleciał. Chińczycy z kolei wyrazili ubolewanie z powodu sytuacji i poinformowali, że był to balon metrologiczny, który zboczył z kursu. Wyrazili oburzenie zachowaniem Amerykanów, którzy zestrzelili ich zabłąkany balon i zażądali oddania swojej własności, czego jednak Amerykanie nie uczynili. Podobny balon pojawił się także nad Ameryką Łacińską.

Najnowsze doniesienia medialne („Reuters”), powołujące się na „informacje od anonimowego amerykańskiego urzędnika”, mówią, że balon nad USA tak naprawdę leciał nad Hawaje (znajdowała się tam słynna baza Perl Harbor, na którą atak rozpoczął wojnę japońsko-amerykańską) i Guam, ale zwiało go nad kontynent. To mocna symbolika.

Jak poinformowali Amerykanie, po wyłowieniu szczątek balonu z oceanu miał on ok. 60 m wysokości i przewoził ładunek wielkości samolotu pasażerskiego. Pentagon twierdzi, że ma „sto procent pewności”, iż chiński balon był pojazdem wojskowym, a sterowiec służył do szpiegostwa, a nie do zbierania łagodnych cywilnych danych meteorologicznych. Chińczycy nie pozostali dłużni i także oskarżyli USA o latanie przynajmniej 10 balonami w ostatnim roku, także nad Tybetem i Xinjiangiem.

Chiny potępił także sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, ostrzegając przed „zintensyfikowaniem działań wywiadowczych przez Chiny i Rosję”, a Japonia poinformowała, że nad jej krajem także latały chińskie balony. Tego typu balony pojawiły się podobno także nad Rumunią, a szczątki chińskiego balonu na swoich wodach znalazł także w ostatnim czasie, o czym sam poinformował, Tajwan.

Nie ma przypadków

Co wynika z powyższej sytuacji? Aby to ocenić, trzeba spojrzeć na to, w jakim kontekście miała ona miejsce. Jak mawiał ks. Bronisław Bozowski – „nie ma przypadków, są tylko znaki”. Skąd więc ten balon nad amerykańskim niebem? Kto za tym stoi i jak oceniać reakcje i skutki tego wydarzenia?

Balon był bez wątpienia chiński i pojawił się nad amerykańskim niebem kilka dni przed planowaną wizytą sekretarza stanu Anton’ego Blinkena, najwyższego rangą gościa amerykańskiego, który miał odwiedzić Chiny w ostatnich latach. Możliwe, że ktoś tej wizyty po stronie chińskiej lub amerykańskiej po prostu nie chciał, a miała ona być kolejnym krokiem w chwilowej amerykańsko-chińskiej odwilży po niedawnym spotkaniu prezydenta Joe Bidena z Xi Jinpingiem na Bali. W Chinach w marcu odbędzie się tzw. Podwójna Sesja, czyli kluczowe obrady chińskiego głównego ciała doradczego i fasadowego parlamentu, które ma zatwierdzić władze wykonawcze (premiera, ministrów), a miękka postawa wobec USA jest nie na rękę wizerunkowi Xi. Z kolei w USA prezydent Biden ma u siebie jastrzębi z Partii Republikańskiej, którzy w kwestii „rozwiązania kwestii chińskiej” prezentują ostrzejsze stanowisko. Kwestia zdecydowanych działań wobec Chin zdecydowanie łączy amerykańską klasę polityczną w przeciwieństwie do dalszego wsparcia Ukrainy w wojnie z Rosją, które po stronie głównie republikańskiej ma wielu przeciwników.

Pojawił się jednak i inny czynnik – niedawne otwarcie gospodarcze Chin, rezygnacja z polityki „Zero-covid” i wzmożenie chińskiej ofensywy dyplomatycznej ukierunkowanej na przywódców europejskich. Chiny odwiedzili niedawno kanclerz Olaf Scholz i szef Rady Europejskiej Charles Michel, a niebawem planowane są wizyty prezydenta Francji i premier Włoch.

O co toczy się gra?

Obserwując relacje chińsko-amerykańskie, widać wyraźnie, że ta sytuacja i powrót Chin do gry jako „normalne państwo” nie jest do końca na rękę Amerykanom, których celem jest izolacja Chin i budowanie szerokiej antychińskiej koalicji. Przed planowaną wizytą Blinkena w amerykańskich mediach pojawiły się informacje o militarnym wpieraniu Rosji przez Chiny. Miała ona polegać na sprzedaży przez chińskie państwowe firmy kamizelek kuloodpornych i hełmów tamtejszej armii. Amerykanie wpisali także na listę sankcyjną jedną z chińskich firm sektora kosmicznego – Spacety, oskarżaną ją o udostępnienie Grupie Wagnera zdjęć satelitarnych Ukrainy. Władze amerykańskie ogłosiły, że „badają, czy o tym wsparciu wiedzą chińskie władze”, próbując naciskać na Pekin i ustawiając Chiny jako sojusznika militarnego Władimira Putina. Jednocześnie zaostrzane są amerykańskie sankcje eksportowe dotyczące najnowocześniejszych technologii do Chin, które wsparły w dużej części Japonia i Holandia, będące światowymi potentatami w obszarze półprzewodników. To ograniczania, które mocno odczuje chiński sektor technologiczny.

Faktem jest, że Chiny retorycznie wpierają Rosję, z którą łączy je podobna wizja ładu światowego, w której mniejszą rolę miały by odgrywać Stany Zjednoczone. Postawa Chin wobec Rosji nie wynika jednak z sympatii do Rosji, czy niechęci do Ukrainy, ale z faktu, że Putin walczy de facto z USA. Sytuacja osłabienia Rosji, która wpada gospodarczo stopniowo w chińskie ręce i zaangażowanie USA w Europie, a nie na Pacyfiku, jest po prostu pragmatycznym Chińczykom na rękę. Chiny unikają jednak wsparcia militarnego, bo nie chcą wpaść pod zachodnie sankcje, co dla ich gospodarki, mocno zintegrowanej ze światem, byłoby mocno odczuwalne.

Inaczej wygląda interes amerykański. Ustawienie Chin, jako partnera i militarnego sojusznika Rosji, umacnia amerykańską narrację walki autokracji z demokracjami i izoluje Chiny w świecie zachodnim. O tutaj toczy się gra.

Chiński test

Nie znamy w stu procentach genezy pojawiania się chińskiego balonu nad Ameryką. Jeżeli jednak to chińska prowokacja w kontekście amerykańskich działań wobec Chin i sytuacji wewnątrz chińskiego obozu władzy, co jest mocno prawdopodobne, to celem Chińczyków mogło być wywołanie chaosu, niepewności, pokazania własnej pozycji, chęć zbadania reakcji USA i pokazania „ofensywnej” postawy Amerykanów światu.

Do sprawy balonu odniósł się sam prezydent Biden w orędziu o stanie Unii, w którym  przyrzekł, że będzie „chronić kraj”. Wcześniej był krytykowany przez Republikanów za zbyt późne zestrzelenie balonu, czego oczekiwało od niego wielu Amerykanów. Jednocześnie stwierdził potem w mediach, że chiński balon nie zaszkodził stosunkom z Chinami i nie stanowił poważnego zagrożenia bezpieczeństwa.

Chińskie działania w specjalnej rezolucji potępili także kongresmeni, a  ze stanowiskiem  głównego doradcy Bidena ds. Chin i Tajwanu pożegnała się Laura Rosenberger, co było jednak – jak informuje Biały Dom – decyzją planowaną przed incydentem z balonem. Stany Zjednoczone umieściły na czarnej liście sześć chińskich podmiotów, które według Amerykanów były powiązane z programami lotniczymi Pekinu, na co Chiny odpowiedziały analogicznymi działaniami

Wygląda na to, że tym razem amerykańsko-chiński spektakl nie zakończył się tragicznie, jednak przed nami z pewnością dalszy jego ciąg i kolejne akty.

Konrad Rajca
Konrad Rajca
Niezależny analityk i doradca, specjalista w tematyce międzynarodowej, w szczególności azjatyckiej i geopolitycznej. Konsultant Public Relations i Public Affairs. Pracował w mediach, m.in w Polskiej Agencji Prasowej i miesięczniku „Stosunki Międzynarodowe". Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej" i „Najwyższym Czasie". Pracował także w sektorze publicznym – w Biurze Przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu i Urzędzie m.st Warszawy, gdzie był rzecznikiem prasowym Urzędu Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy. Współpracował z Polsko-Amerykańską Fundacją Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE). Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Małopolska przyciąga więcej gości niż kurorty nad Morzem Śródziemnym

W 2023 roku zarezerwowano przez internet w Unii Europejskiej rekordową liczbę noclegów na wynajem krótkoterminowy.
2 MIN CZYTANIA

Chcesz zrobić karierę w unijnych instytucjach i pochodzisz z Europy Wschodniej? Masz duży problem

W ubiegłym roku ani jeden obywatel pochodzący z krajów Europy Środkowo-Wschodniej nie zajął kierowniczego stanowiska w jednostkach administracji Unii Europejskiej.
2 MIN CZYTANIA

35-godzinny tydzień pracy w Niemczech – jak reagują na to niemieckie firmy?

Nie tylko w Polsce, lecz także w Niemczech coraz częściej mówi się o skróceniu tygodnia pracy z 40 do 35 godzin. Po miesiącach negocjacji i wielu strajkach Deutsche Bahn zamierza spełnić żądanie Związku Maszynistów Niemieckich (GDL) odnośnie 35-godzinnego tygodnia pracy. Co sądzą o tym inne niemieckie przedsiębiorstwa?
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Przed nami Nowa Era?

Są wynalazki i przełomy, które zmieniają oblicze cywilizacji. Takim było wynalezienia koła, druku czy maszyny parowej. Dziś mówimy o przełomie związanym ze sztuczną inteligencją. Pytanie, jak bardzo zmieni ona nasz świat? Niektórzy mówią o Nowej Erze Sztucznej Inteligencji, która nastąpi – a w zasadzie już następuje – po Erze Wiary i Erze Rozumu.
5 MIN CZYTANIA

Od smartfonów po samochody. Xiaomi rozpoczęło produkcję elektryków

Chiński producent smartfonów Xiaomi wprowadził na rynek swój pierwszy samochód elektryczny. Firma ma nadzieję, że wspólny system operacyjny SU7 z telefonami, laptopami i innymi urządzeniami spodoba się klientom.
2 MIN CZYTANIA

Chiny promują tanie wesela, bo chcą poprawy dzietności

Młode pary w Chinach planujące „proste” wesela, zamiast tradycyjnych z setkami gości, stały się hitem internetu po opublikowaniu przez chiński organ rządowy zajmujący się prawami kobiet artykułu wzywającego do bardziej oszczędnych wesel. Ma się to przyczynić do zwiększenia liczby małżeństw, co ma wpłynąć na większą dzietność.
2 MIN CZYTANIA