Szkodliwe rządy lewicy w Nowej Zelandii prawdopodobnie się zakończyły. Głosujący na antypodach zagłosowali za zmianami. Prawicowa i centroprawicowa partia mają razem większość w 121-osobowym parlamencie. O kampanii wyborczej w Nowej Zelandii pisałem już wcześniej: Na antypodach też wybory.
Liderem Partia Narodowa
Po przeliczeniu głosów oddanych w sobotnich wyborach nowozelandzka komisja wyborcza podała, że Partia Narodowa otrzymała 38,95 proc. poparcia (co oznacza 50 posłów), Partia Pracy – 26,9 proc. głosów (34 mandaty), Partia Zielonych – 10,77 proc. (14 posłów), libertariańska Partia Konsumentów i Podatników – 8,98 proc. (11 mandatów), Partia Najpierw Nowa Zelandia – 6,46 proc. poparcia (8 posłów), a Partia Maorysów – 2,62 proc. (4 mandaty).
Odbudujemy gospodarkę i zapewnimy ulgi podatkowe. Obniżymy koszty życia, przywrócimy prawo i porządek, zapewnimy lepszą opiekę zdrowotną i będziemy kształcić nasze dzieci, aby mogły dorosnąć i prowadzić życie, o jakim marzą
– powiedział Christopher Luxon, prezes Partii Narodowej.
Libertarianie zadowoleni
Naszym obowiązkiem jest teraz zapewnienie, BY prawdziwym zmianom towarzyszyła stabilność polityczna – aby Nowozelandczycy zrozumieli, że pracujemy nad niedrogim, bezpiecznym i zjednoczonym krajem, na który zasługują
– stwierdził z kolei David Seymour, prezes Partii Konsumentów i Podatników.
Luxon i Seymour już rozpoczęli rozmowy koalicyjne. Jednak choć Partia Narodowa i ACT dysponują wystarczającą liczbą głosów, aby na obecnym etapie utworzyć rząd, należy jeszcze policzyć około 567 tys. głosów specjalnych, czyli około 20 proc. całkowitej liczby głosów. Oficjalne wyniki mają zostać ogłoszone dopiero 3 listopada.