Po pierwsze, wysoki poziom inflacji: „Inflacja powoduje wiele negatywnych i nierównomiernie rozłożonych konsekwencji gospodarczych. Problemy z racjonalną kalkulacją ekonomiczną, zwiększająca się niepewność co do wzrostu kosztów wśród przedsiębiorców, ukryta redystrybucja dochodów/bogactwa w społeczeństwie, zniechęcenie do oszczędzania czy spadający poziom inwestycji to tylko niektóre z nich. Im wyższy jest poziom inflacji, tym bardziej bolesne są jej skutki dla gospodarki”.
Po drugie, wzrost aktywności państwa. Zdaniem Jasińskiego, wydarzenia takie jak pandemia czy konflikt zbrojny przy granicy są zagrożeniem dla gospodarki także w tym względzie, że dają politykom kolejne okazje do „wykazania się”. Rząd w sytuacji zagrożenia może zyskać poparcie części społeczeństwa do bardziej „aktywnego” działania i opór społeczny co do rozszerzania działań państwa może być mniejszy”.
Po trzecie, niebezpieczeństwo roku wyborczego. W tej sytuacji rządzący na potęgę będą obiecywać i wdrażać w życie coraz to nowsze wydatki socjalne państwa. Niestety „takie pomysły jak obniżenie wieku emerytalnego, dodatkowe pozasystemowe transfery socjalne dla emerytów (…), 500 plus, podwyższanie płacy minimalnej (w 2023 r. dwukrotne) i wiele innych nie tworzą wartości dodanej, a jedynie jeszcze większą redystrybucję pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi. Społeczeństwo z produktywnego i zaradnego staje się zaś coraz bardziej roszczeniowe. Programy socjalne mają to do siebie, że łatwiej je wprowadzić niż wycofać”.
Po czwarte, napięcia handlowe na linii USA-Chiny. Jasiński podkreśla, że „handel sprzyja wszystkim jego uczestnikom, ale kiedy dane kraje przestają go szanować i zaczynają stosować mniej rynkowe metody w tym obszarze, na dłuższą metę prowadzi to do negatywnego wpływu na ich gospodarki. Jeśli tymi krajami są USA i Chiny, negatywne efekty (…) mogą się przełożyć na gospodarkę globalną, w tym na polską”. Analityk obawia się protekcjonizmu, który wspiera mniej efektywnych krajowych producentów oraz oznacza osłabienie pozycji konsumentów.