fbpx
sobota, 20 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesCzy Europie zabraknie żywności?

Czy Europie zabraknie żywności?

Polityka Niemiec od lat uzależniała Wspólnotę od dostaw rosyjskich surowców, czego pokłosiem są obecne ceny energii i problemy gospodarcze. Rolnicy są teraz w wyjątkowo trudnym położeniu – szczególnie wobec kolejnych unijnych utrudnień w postaci „zielonych” inicjatyw – a to w ich ręku spoczywa nasze bezpieczeństwo żywnościowe.

W czasie pandemii koronawirusa i po inwazji Rosji na Ukrainę bezpieczeństwo żywnościowe stało się jednym z podstawowych filarów bezpieczeństwa Europy. Obok kwestii energetycznych to właśnie produkcja żywności decyduje dziś o ekonomicznej samodzielności Wspólnoty.

Doskonale kwestię tę zrozumiał Kreml, który uczynił ukraińskie gospodarstwa rolne jednym z głównych celów ataków rosyjskich wojsk. Właśnie dlatego Rosjanie zaminowywali ukraińskie pola, niszczyli sprzęt rolniczy, bombardowali elewatory zbożowe, magazyny żywności, palili gospodarstwa, czy wreszcie mordowali samych rolników. Putin bez skrupułów starał się wykorzystać schematy używane wcześniej w okresie Wielkiego Głodu, który pociągnął za sobą miliony ofiar. To właśnie produkcja żywności oraz energii – ściśle skorelowane ze sobą sektory – są dziś najważniejszymi częściami gospodarki, na które Europa powinna „chuchać i dmuchać”.

Z kim trzymają Niemcy?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że to właśnie Niemcy są głównymi winnymi dzisiejszych zawirowań na rynkach energii. W wielu krajach – w tym w Polsce – dochodzą do tego jawne manipulacje cenowe, ale to prowadzona przez lata niemiecko-rosyjska polityka przyjaźni energetycznej jest podstawową przyczyną dzisiejszego kryzysu gospodarczego, bo o takowym z całą pewnością możemy mówić.

Uzależnienie Unii Europejskiej od dostaw rosyjskich surowców, na czym tak bardzo od lat zależało Niemcom, odbija się dziś na cenach energii. Można zatem śmiało powiedzieć, że to nasi zachodni sąsiedzi są współodpowiedzialni za tragedię wielu gospodarstw domowych nad Wisłą.

Proporcjonalnie większe komplikacje względem ponoszonych kosztów odczuwają gospodarstwa rolne. W ich przypadku lawinowy wzrost kosztów ponoszonych z tytułu podwyżek cen energii jednoznacznie rzutuje na rentowność. Problem dotyczy w szczególności małych i średnich gospodarstw rolnych, które gospodarują w oparciu o znacznie niższe przychody i wciąż uzależnione są od sztywnego mechanizmu dopłat do produkcji rolnej.

Już dziś w środowiskach rolniczych daje się zauważyć trend, w którym rolnicy – celem zrównoważenia rachunku ekonomicznego – podejmują szereg pobocznych działalności. Nie odżegnują się oni także od możliwości porzucenia ojcowizny na rzecz bardziej intratnych zajęć. W przyszłości może to rzutować na wskaźniki produkcji rolnej w Polsce. Z podobnymi problemami borykają się jednak także inne kraje Unii Europejskiej.

Pokłosiem zawirowań na rynkach energetycznych są także niespotykane dotąd wzrosty cen nawozów i środków ochrony roślin. Główną składową kosztów przy produkcji nawozów chemicznych – nieodzownego elementu w prowadzeniu gospodarstwa opartego o uprawy – jest cena gazu, która doprowadziła do realnego kataklizmu. Jeszcze wiosną tego roku ceny saletry amonowej oscylowały wokół 3000 złotych za tonę. Już wówczas dla rolników była to kwota zaporowa i stawiająca pod znakiem zapytania rentowność gospodarstw. Dziś niejednokrotnie przekracza ona cenę 6000 zł za tonę. Rolników na nawozy i środki ochrony roślin już nie stać, a porzucenie ich stosowania wiąże się z utratą znacznej części zbiorów. Mówiąc wprost – bez odpowiedniej ochrony i stymulacji wzrostu roślin, narażone będą one na liczne choroby oraz pasożyty potrafiące zniszczyć cały potencjalny plon. Niższy plon oznacza obniżone wskaźniki produkcji żywności. Gdyby jednak w jakiś sposób udało się zaradzić obecnym trudnościom, zawsze pozostaje niezawodna Komisja Europejska.

Żywnościowe harakiri

A zatem – gdyby nawet udało się zaradzić obecnym trudnościom to trzeba pamiętać, że w zapewnieniu nam bezpieczeństwa żywnościowego przeszkodą jest… Komisja Europejska. Jak inaczej wytłumaczyć bowiem fakt wprowadzania – w czasie największego od lat kryzysu – strategii Europejskiego Zielonego Ładu? Jej celem jest nic innego jak wprowadzenie w Unii Europejskiej niskotowarowej produkcji rolnej. Ma ona zająć miejsce dużych gospodarstw, które w praktyce budują wskaźniki produkcyjne w sektorze rolnym. Rolnicy będą zmuszeni do ograniczenia stosowania nawozów i środków ochrony roślin o nawet połowę, przeznaczenia jednej czwartej areału na produkcję ekologiczną i odłogowania ziemi.

To jednak nie koniec. Instytucje unijne jawnie opowiadają się po stronie zideologizowanych inicjatyw takich jak Koniec Epoki Klatkowej, Koniec Epoki Rzezi czy wprowadzenie maksymalnej stawki podatku VAT na mięso. Te same instytucje UE dążą do wpuszczenia na europejski rynek taniej i niskiej jakości żywności z krajów grupy MERCOSUR, która wykończy europejskich rolników. To także Unia wpadła na pomysł liberalizacji przepisów handlowych z Nową Zelandią – czołowym producentem mleka, wołowiny i baraniny.

Czy Europie zabraknie żywności?

Pewnie nie. Możemy mieć jednak pewność, że nieunikniona luka powstała w wyniku obecnych i planowanych przez KE trudności zostanie zapełniona importem fatalnej jakości żywności. Europejczycy będą jeść, ale nie żywność produkowaną w rodzimych gospodarstwach, wytwarzających w oparciu o najbardziej wyśrubowane unijne normy.

To smutne, bo Europa mająca fenomenalne warunki do produkcji żywności – znacznie lepsze niż na innych kontynentach – zobligowana jest nie tylko do zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego swoim obywatelom, ale także do pomocy ludziom z tych części świata, które same nie są się w stanie wyżywić. Przykre jest także to, że sami wytrącamy sobie z ręki oręż w postaci decydowania o żywnościowej suwerenności.

 

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Pierwszy polski fundusz REIT zadebiutuje na Głównym Rynku GPW

Mount Globalny Rynku Nieruchomości FIZ – to nazwa polskiego funduszu aktywnie inwestującego w nieruchomości typu REIT, który w poniedziałek 22 kwietnia stanie się 412. podmiotem notowanym na Głównym Rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
2 MIN CZYTANIA

Branża IT redukuje zatrudnienie i zwiększa długi

O 1/3 wzrosło w ciągu dwóch lat zadłużenie branży IT – wynika z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów. Sektor „skazany na rozwój” powoli zaczyna być ofiarą własnego sukcesu. Jego długi wynoszą obecnie 264 mln zł, ale jeszcze więcej, bo prawie 400 mln zł, firmy informatyczne muszą odzyskać od swoich klientów.
4 MIN CZYTANIA

Nadchodzą jeszcze trudniejsze czasy dla małych sklepów. Ich liczba systematycznie maleje

Po ponad dwóch latach przerwy powrócił 5-procentowy VAT na żywność. Sieci dyskontów, które toczą wojnę o klientów, kuszą obietnicą, że cen nie podniosą, bo podatek wezmą na siebie. Korzystna dla klientów zapowiedź może okazać się zabójcza dla i tak słabnących i znikających z rynku małych sklepów.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA