Dane Centralnego Zarządu Służby Więziennej pokazują, że zatrudnionych jest 96 proc. skazanych i ukaranych, którzy mogą pracować. Według portalu PulsHR we wrześniu odsetek ten wyniósł 96,4 proc.
W liczbach bezwzględnych w Polsce pracuje ponad 40 tys. osadzonych. Wysoki poziom zatrudnienia więźniów to efekt działającego od 2016 r. programu „Praca dla więźniów”. Według wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia jeszcze w 2015 r. pracowała niewiele ponad jedna trzecia osadzonych.
Polscy więźniowie pracują w kopalniach (np. w Rybniku), ale też przy budowie hal produkcyjnych, w Poczcie Polskiej, Lasach Państwowych, a nawet w portach morskich. W Porcie Gdańskim osadzeni zajmują się wyładunkiem węgla.
– Służba Więzienna ma dwa filary. Pierwszy to praca, zatrudnienie, resocjalizacja, a drugi to bezpieczeństwo rozumiane jako zapewnienie ochrony społeczeństwu przed sprawcami przestępstw. Nie ma chyba lepszego środka dojścia do tego celu, jak właśnie zatrudnienie – powiedział cytowany przez PulsHR zastępca dyrektora generalnego SW płk Krzysztof Stefanowski.
PulsHR wyjaśnia, że wynagrodzenia więźniów są objęte licznymi składkami. Aż 51 proc. potrąca się na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy, 11,2 proc. idzie na składkę emerytalną i rentową ZUS, a 7 proc. na Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej. Pracodawca ponosi podobne koszty, jak w przypadku pracownika cywilnego z wyłączeniem składki zdrowotnej. Poza tym pracodawcom biorącym udział w programie „Praca dla więźniów” przysługuje ryczałt w wysokości 35 proc. wartości wynagrodzeń, wypłacany z tytułu zwiększonych kosztów zatrudnienia skazanych.
Źródło: pulshr.pl