fbpx
wtorek, 3 grudnia, 2024
Strona głównaBiznesCzy polskie pszczelarstwo jest silne?

Czy polskie pszczelarstwo jest silne?

Polski rynek pszczelarski ma renomę i silną pozycję w Europie, jednak krajowym producentom wciąż – biorąc pod uwagę skalę – daleko do największych światowych graczy. Pszczelarstwo w Polsce boryka się dziś z szeregiem problemów, z którymi rychło trzeba będzie sobie poradzić.

Niekwestionowanym liderem w produkcji miodu na świecie od lat pozostają Chiny, które – według najnowszych danych FAO – w 2021 r. dostarczyły na rynek aż 486 tys. ton miodu. To niemal pięciokrotnie więcej niż druga na tej liście Turcja (96,2 tys. ton) i sześciokrotnie więcej niż trzeci Iran (77,2 tys. ton). Wśród liczących się dostawców czołówka w ostatnich sezonach pozostaje względnie stabilna. Poza wymienionymi producentami warte odnotowania są pozycje: Ukrainy (68,6 tys. ton), Indii (66,3 tys. ton), Rosji (64,5 tys. ton), Meksyku (62,1 tys. ton) i Stanów Zjednoczonych (57,4 tys. ton). Niewiadomą stanowi utrzymanie pozycji przez Ukrainę – w tym przypadku poczekać należy na dane uwzględniające wpływ rosyjskiej agresji militarnej na terytorium tego państwa na podaż miodu.

Polskie pszczelarstwo w liczbach

Polska jest dziś jednym z czołowych producentów miodu w Europie, choć do światowej czołówki wciąż nam daleko. Rocznie rodzimi pszczelarze dostarczają około 20 tys. ton miodu, który w znakomitej większości (88 proc.) trafia do odbiorców poprzez sprzedaż bezpośrednią lub detaliczną. Pozostałe ilości trafiają na rynki hurtowe, jednak w ostatnim czasie oferowane dostawcom ceny skutecznie zniechęcają producentów. Za miód, w zależności od gatunku, płaci się dziś średnio kilkanaście złotych – to kwoty, które często nie pokrywają nawet kosztów produkcji. Dlatego zdecydowana większość pszczelarzy wybiera udział w rynku detalicznym, gdzie ceny pozwalają na relatywnie godny zarobek.

Branża jest zdania, że niskie ceny to efekt intensyfikacji importu miodu, która nastąpiła w ostatnich latach. Trudno nie zgodzić się z tą tezą, ponieważ unijny rynek zalewany jest produktem z Chin, który często – jak wskazują producenci z Polski – reprezentuje wątpliwą jakość. Jeśli sytuacja będzie się przeciągać, dla wielu krajowych dostawców ta specjalna gałąź produkcji rolnej może okazać się najzwyczajniej nieopłacalna. Byłaby to niemała strata, ponieważ dziś nasz kraj należy do grona sześciu największych dostawców miodu w UE (liderami są Hiszpania i Rumunia), dysponując unikatowymi odmianami i wysoką jakością oferowanych produktów, a sama branża wciąż się rozwija.

Instytut Ogrodnictwa podaje, że w 2021 r. przybyło w Polsce rok do roku około 5 tys. podmiotów trudniących się pszczelarstwem, a łączna liczba pszczelarzy wynosiła przeszło 87 tys. O 14 proc. rok do roku wzrosła także liczba rodzin pszczelich, których w 2021 r. było w Polsce ponad 2 mln (głównie w średnich pasiekach po 21-50 pni).

Od lat najważniejszymi dla branży obszarami kraju są Warmia i Mazury oraz Lubelszczyzna. Województwo warmińsko-mazurskie charakteryzuje się największym odsetkiem uzawodowienia w branży – aż 15 proc. rodzin znajduje się tam w pasiekach profesjonalnych. Lubelszczyzna to z kolei obszar największej skali produkcji, ale także wciąż największego potencjału do rozwoju. Średnia wielkość pasieki w tym regionie to 385 rodzin pszczelich.

Przedstawiciele branży szacują, że godne życie w sektorze rozpoczyna się od 150-200 pasiek, przy założeniu, że w otoczeniu znajduje się odpowiednia ilość roślin miododajnych i nie występuje nadmierne napszczelenie. Wówczas zysk netto gospodarstwa wynieść może około 80 tys. złotych w skali roku.

Kłopotów jak w ulu

Cenowa zapaść na rynku dotyczy dziś głównie największych krajowych producentów, którzy dysponują ponad tysiącem rodzin pszczelich. Wciąż, licząc na wyższe ceny i borykając się z konsumenckimi skutkami inflacji, pszczelarze z tych gospodarstw wstrzymują się ze sprzedażą miodu z ubiegłych sezonów, co skutecznie utrudnia im spłatę zobowiązań kredytowych zaciągniętych na rozwój pasiek.

Problemy biorą się z nieproporcjonalnej skali importu. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wskazuje, że tylko w ubiegłym roku do Polski przyjechało ponad 16 tys. ton miodu z Chin, 11 tys. ton z Ukrainy i około 5 tys. ton z innych kierunków. To łącznie 38 tys. ton importu, przy eksporcie na poziomie 15 tys. ton.

Branży nie sprzyja utrzymująca się od dłuższego czasu wspomniana wysoka inflacja, ograniczająca popyt na surowiec. Wysokie pozostają także koszty produkcji. Największym problemem, z którym zresztą branża próbuje walczyć na poziomie regulacji unijnych, jest skala fałszowania miodu napływającego głównie z Chin.

Problemy pszczelarzy przełożyć mogą się na poważne kłopoty producentów jabłek, gryki, słonecznika czy rzepaku, dla których pszczoły są istotne w kontekście skali i jakości plonowania.

 

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Strefa komfortu, czyli śmiertelna pułapka dla przedsiębiorcy [WYWIAD]

„Ceną wolności jest wieczna czujność” – ten cytat pasuje idealnie do naszych czasów, które – jak dla mnie – są bardziej niż przerażające. Mimo faktu, że z pewnością nie należę do osób strachliwych – mówi nam Krzysztof Oppenheim. Z naszym ekspertem finansowym, wieloletnim przedsiębiorcą znanym Czytelnikom naszego portalu autorem cyklu „Poradnik Oppenheima” rozmawiamy o śmiertlenej pułapce, jaką nie tylko dla ludzi biznesu jest pozostawanie w „strefie komfortu”.
10 MIN CZYTANIA

Branża noclegowa liczy długi i wypatruje gości

Rusza sezon dla turystycznych obiektów noclegowych. Bez wątpienia przedsiębiorcy oferujący zakwaterowanie liczą, że w nadchodzących miesiącach utrzyma się tendencja z zeszłego roku, gdy liczba turystów, którym udzielono noclegów wzrosła o blisko 6 proc.
5 MIN CZYTANIA

„Drapieżne koty” z Polski sprawdziły się na polu walki. Ukraińcy zwiększają zamówienia

Polskie wozy bojowe Oncilla, wyprodukowane przez firmę Mista ze Stalowej Woli, doskonale sprawdziły się na polu walki. Na froncie walczy już setka transporterów. Ukraińska armia zamówiła kolejną partię „drapieżnych kotów”.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA