Reprezentujący Koalicję na rzecz Autogazu Marek Kuklis przekonywał, że projekt ustawy jest największym zagrożeniem dla użytkowników samochodów na LPG, gdyż „wydane świadectwa homologacji na zabudowę mogą z dnia na dzień przestać obowiązywać”.
– Czyli trzeba by było wprowadzać nową ustawę, czyli nowe rozporządzenia, które by mogły te samochody dopuszczać do ruchu. Będą to następne koszty i duże niezadowolenie użytkowników autogazu. Ograniczy to również montaż instalacji gazowych w Polsce; czyli będzie tylko ubywało samochodów zasilanych autogazem i nie będzie przyrostu tych instalacji gazowych – przestrzegał Kuklis.
Jeden z liderów Koalicji na rzecz Autogazu zaznaczył jednocześnie, że paliwo gazowe jest bardziej ekologiczne od benzyny i oleju napędowego, a więc zmniejsza ilości emitowanego CO2 i innych substancji szkodliwych, które powstają w procesie spalania.
Rządowy projekt wrócił z Senatu. Senackie poprawki – w ocenie posła Roberta Winnickiego – „nieco łagodzą los branży”.
Poseł Winnicki zwrócił też uwagę na zapisy, które – jego zdaniem – dają „dyktatorską” władzę Transportowemu Dozorowi Technicznemu (TDT).
– W pierwotnym przedłożeniu tej ustawy był zapis, który głosił, że ta ustawa ma służyć poprawie również dobrobytu rodzin pracowników TDT, którzy są utrzymywani właśnie z tego, że non stop mają kontrolować. (…) Nakładane są na warsztaty absurdalne wymagania, tak jakby te warsztaty były punktami diagnostycznymi dla samochodów – wyjaśnił.
Poseł Winnicki przekonywał w konkluzji, że projekt ustawy jest absurdalny i zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego w Polsce, a jednym z jego celów może być „utrącenie branży autogazu w Polsce”.