Jak uważa dr Paweł Łuczak z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego skomplikowane regulacje i dodatkowe koszty, które obciążą pracodawców, gdy zaczną obowiązywać nowe przepisy Kodeksu pracy mogą spowodować, że praca zdalna podzieli los swojej poprzedniczki, czyli telepracy, która nie była stosowana na szeroką skalę. Z pracy zdalnej mogą zacząć rezygnować zwłaszcza firmy, które zatrudniają wielu pracowników.
Ekspert wyjaśnił, że znowelizowane przepisy w całości przerzucają na pracodawców koszty pracy zdalnej. To oznacza, że firmy będą musiały pokrywać koszty energii elektrycznej zużywanej dla celów pracy zdalnej, a także koszty pozostałych usług, jak np. dostęp do internetu. Przy dzisiejszych cenach koszt energii wynosi od 30 do 32 groszy za każdą godzinę pracy zdalnej, co daje ok. 50 zł miesięcznie. Jeśli dołoży się do tego internet, to koszty mogą sięgnąć 90 zł miesięcznie.
– Obciążenie pracodawcy dodatkowymi kosztami związanymi z pracą zdalną może zniechęcić wiele organizacji do jej wdrożenia, zwłaszcza w kontekście rosnących znacząco w ostatnim czasie kosztów pracy. Choć jednostkowa kwota nie wydaje się znacząca, to w przypadku dużych organizacji zadziała efekt skali – stwierdził dr Łuczak. – Badania pokazują, że pracownicy oczekują udziału pracodawców w kosztach ponoszonych w związku z pracą zdalną. Na uwagę zasługuje natomiast ukłon ustawodawcy wobec pracodawców i pracowników w postaci zwolnienia ekwiwalentów/ryczałtów związanych z pracą zdalną ze składek społecznych i zdrowotnej oraz podatku dochodowego od osób fizycznych – dodał ekspert.
Dr Łuczak nie jest w stanie ocenić przyszłości pracy zdalnej, ale jest przekonany, że pracownicy nie będą chcieli łatwo porzucić wypracowanych przez ostatnie lata nowych metod pracy.