„Nasz administrator szybko ustalił, że zarówno serwer, jak i domena normalnie działają, a na stronę można wejść bez problemu ze wszystkich krajów z wyjątkiem Polski. W tym momencie stało się jasne, że staliśmy się ofiarą cenzorskich zapędów rządów PiS” – czytamy na stronie nczas.com.
Administrująca serwerem firma ustaliła, że zarówno zaplecze strony, jak i domena normalnie działają, a na portal można wejść bez problemu ze wszystkich krajów z wyjątkiem Polski. Konsultacje z właścicielami stron, które wcześniej dotknęły podobne działania, wskazują na to, że portal stał się ofiarą cenzorskich zapędów rządów PiS.
Jak to funkcjonuje od strony technicznej, tłumaczy sam portal: „w praktyce nikt, kto używa domyślnych ustawień od swojego dostawcy sieci w Polsce, nie wejdzie na stronę nczas.com. Dopiero zmiana konfiguracji na telefonie czy laptopie i wymuszenie korzystania z innych DNS niż te wgrane przez dostawcę internetu, pozwala przeglądać artykuły na nczas.com. Istnieją więc metody obchodzenia cenzury. Organy, które nakazały blokować nczas.com wiedzą jednak doskonale, że nawet taka prymitywna cenzura jest całkowicie wystarczająca, aby zmniejszyć ruch na stronie prawie do zera. Znakomita większość internautów nie zastanawia się – co oczywiste i zrozumiałe – nad technikaliami, „kuchnią” działania strony. Gdy widzi, że portal jest niedostępny (pojawia się błąd) to rezygnuje z prób dochodzenia co i dlaczego się stało, jak to obejść itd.”.
„W przypadku portalu nczas.com jest to nie tylko uderzenie w wolność słowa, ale także uderzenie w konkurencję polityczną oraz w wolność gospodarczą. De facto oznacza zakaz działalności gospodarczej polegającej na przekazywaniu wiadomości dla 2 milionów osób, które co miesiąc wchodzą na naszą stronę” – podkreślają redaktorzy portalu.