fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonCzyje dobro jest ważniejsze od dobra konsumenta?

Czyje dobro jest ważniejsze od dobra konsumenta?

Jeszcze dobrze nie uleżała się tzw. dyrektywa Omnibus, a już UOKiK wspólnie z Inspekcją Handlową wchodzą do gry. Oczywiście z kontrolami cen. W każdym razie influencerzy, miejcie się na baczności, bo nie znacie dnia ani godziny – pisze w najnowszym felietonie Jacek Janas.

Rozpanoszywszy się jak nigdy żadna arystokracja, klasa średnia, którą należy nazwać klasą rządową, utwierdziła się w swym panowaniu, a wkrótce w egoizmie i poczynała sobie niczym w prywatnej firmie; każdy z jej członków tyle myślał o sprawach publicznych, ile mógł z nich wyciągnąć korzyści dla swych spraw prywatnych, i w swym małym dobrobycie łacno zapomniał o ludziach z ludu.

Te słowa napisał w swoich Wspomnieniach, stanowiących głęboką refleksję nad wydarzeniami z lat 1848–1851, Alexis Henri Charles Clérel, wicehrabia de Tocqueville, ubóstwiany przeze mnie filozof, o którym śp. prof. Bogusław Wolniewicz zwykł mawiać: „wielki Myśliciel Francuski”. Poraża mnie nie tylko przytłaczająca błyskotliwość, która wybrzmiewa w stwierdzeniu francuskiego myśliciela, ale również to, że w dzisiejszych czasach sami na każdym kroku odczuwamy, w jak ogromnym zakresie, a zarazem w jak zawoalowany sposób, realizowany jest opisany mechanizm.

Dlaczego jestem takim pesymistą? Wystarczy lektura codziennej prasy. Wystarczy, że materializuje się to, o czym samemu się pisze od dobrych kilku lat. Odłóżmy jednak na bok inflację, dług publiczny czy niezliczone ilości programów socjalnych służących drenowaniu kieszeni tych ludzi, którym jeszcze chce się pracować. Pomyślmy za to od drugiej strony, od strony troski o sprawy publiczne klasy rządzącej, a konkretnie o sprawy konsumentów.

To jest temat niezwykle ciekawy i o dziwo, mało kto wie – konstytucyjny. Art. 76 Konstytucji RP stanowi bardzo górnolotnie: „Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa”.

Wprawdzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie jest organem konstytucyjnym, ale właśnie przez ten organ, a konkretnie przez prezesa tego urzędu, władza publiczna realizuje swój obowiązek ochrony konsumenta. Jak pisałem w jednym z wcześniejszych felietonów, podając stosowne regulacje z naszej rodzimej ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, osobiście uważam, że konsument jest zdecydowanie bardziej świadomy rynku i swojej pozycji, gdy żaden urząd jego sprawami się nie zajmuje. Tymczasem UOKiK tak się przejmuje swoim wiekopomnym zadaniem, że chce regulować prowadzenie płatnej reklamy przez internetowych influencerów. Temat, a takich jest wiele, trąci absurdem, chociaż potraktowany został na tyle poważnie, że doczekał się wytycznych urzędu w przedmiocie poprawnej reklamy produktów przez szerokie grono internetowych streamerów, z których większość nie ma działalności gospodarczej (aczkolwiek ich zyski są bardzo pokaźne), a większa ich część to osoby bardzo młode, które pewnie nawet nie wiedzą, że takie wytyczne zostały wydane.

Trochę mnie to śmieszy, ale i trochę przeraża. Bo nie tak dawno (konkretnie w środę) na portalu www.businessinsider.pl przeczytałem, że jeszcze dobrze nie „uleżała się” tzw. dyrektywa Omnibus, a już UOKiK wspólnie z Inspekcją Handlową „wchodzą do gry”. Oczywiście z kontrolami cen. W każdym razie influencerzy, miejcie się na baczności, bo nie znacie dnia ani godziny.

O wiele bardziej (i tu się zgodzę) potrzebny jest UOKiK, jeżeli chodzi o ochronę konkurencji na rynku. To jest oczywiście też ochrona konsumentów, bo wszelkiego rodzaju nieuczciwe praktyki, w szczególności monopole, dumpingi cenowe etc. (a katalog wyrażony w ustawie jest spory) na pewno nie służą konsumentowi. I nie jest tak, że wolny rynek sobie z takim procederem nie poradzi. W końcu zawsze znajdzie się kapitał, który dostrzeże pewną lukę i postara się ją wykorzystać. Jednak państwo (w tym wypadku UOKiK) interweniując, skraca, i to zdecydowanie, czas przywrócenia równowagi rynkowej. Jest tylko jedno ale…

I tu wracamy do początku, do cytowanej przeze mnie myśli wielkiego Myśliciela Francuskiego. Problem pojawia się w tym momencie, gdy misja publiczna ochrony konsumentów zbliża się niebezpiecznie do misji zabezpieczenia spraw prywatnych albo politycznych. Ja to nazywam komicznym paradoksem „stanu wyższej konieczności”. W teorii prawa stanem wyższej konieczności nazywamy zasadę polegającą na naruszeniu dobra prawnego celem ratowania dobra oczywiście ważniejszego. Trzeba sobie zadać pytanie zatem, które dobro – ochrony konsumenta czy interesów politycznych, jest oczywiście ważniejsze?

Niemal wszystkie media w Polsce szeroko komentowały noworoczny cud, jaki miał miejsce na stacjach paliw. Bardzo szybko cały kraj obiegła informacja, że przyczyną cudu, tzn. braku wzrostu cen paliw od 1 stycznia br. pomimo wzrostu stawki podatku VAT, jest zawyżanie marż w roku ubiegłym przez… państwową spółkę Orlen. Nie wdając się w wyjaśnianie motywów takiego działania, warto jednak zwrócić uwagę, że jeżeli informacja ta jest prawdziwa, to niewątpliwie zahacza o czyn nieuczciwej konkurencji. I tu pojawia się pytanie, gdzie był UOKiK, skoro ma stać na straży interesów konsumenta, tym bardziej że jak pisałem wyżej, inwencji i zaradności temu urzędowi nie brak. Może odpowiedzią jest stan akcjonariatu spółki Orlen?

Można takie wnioski wyciągnąć, bowiem to samo pytanie zadawane było podczas sławetnej fuzji Orlenu z Lotosem, która nawet dla postronnego człowieka zalatywała stęchlizną o charakterze monopolistycznym. W tym przypadku UOKiK badał sprawę ustawowo i musiał na taką fuzję zgodę wyrazić.

Pikanterii zaś dodaje środowa informacja, którą przeczytałem na portalu www.money.pl pod jakże dobitnie brzmiącym tytułem: Nie tylko Orlen zawyżał ceny? Firmy wskazują na PGNiG i producentów energii.

Dziwnym trafem takich problemów nie ma UOKiK ze spółkami takimi jak Kärcher, na którą nałożył niedawno 26 mln zł kary (za: www.businessinsider.pl), gdyż „od końca lat 90. przedsiębiorca w porozumieniu ze swoimi dystrybutorami ustalał minimalne i sztywne ceny detaliczne produktów”.

Jacek Janas

Jacek Janas
Jacek Janas
Z zawodu radca prawny. Z zamiłowania muzyk, kompozytor i myśliciel. Działacz społeczny, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny i Członek Zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK. Fundator i ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

Samorządność wysłana na urlop przez centralę

Wróżby exit poll w momencie zamknięcia lokali wyborczych, konferencje prasowe i sztabowe przemówienia liderów największych sił politycznych, a od poniedziałku niemal niekończące się wypowiedzi w mediach, jak nie polityków to ekspertów na temat tego, która partia polityczna wygrała, mogą wzbudzić w obywatelach uzasadnione obawy, czy aby rzeczywiście brali udział w wyborach samorządowych. Ten dylemat implikuje kolejne pytanie: ile nam pozostało z tej samorządności?
5 MIN CZYTANIA

Geopolityczna doktryna Robin Hooda

Kreatywność polityków w tworzeniu wyjątków od twardych i ustalonych reguł, które w pocie czoła ustalali ich poprzednicy, dotyczy zawsze problemu pieniędzy. Trudno sobie wyobrazić, by ten proceder wyszedł poza nawias państwowy. W sytuacji kosztownej imprezy międzynarodowej, nie jest to tylko baśniowa perspektywa.
6 MIN CZYTANIA