Na tegorocznym szczycie w Davos, który już jawnie aspiruje do roli superrządu nad państwami, panował duch zwątpienia – czy uda się osiągnąć ambitne cele wprowadzenia nowego, globalnego porządku świata nakreślonego w jego agendzie? Co z celami klimatycznymi, których realizacja się opóźnia, co ze szczepieniami i innymi inicjatywami? Zgłaszano też skargi i postulaty padające, tym razem, najczęściej z ust trzecioligowych polityków.
Minister spraw zagranicznych Słowenii, Tanja Fajon zadeklarowała poddanie się globalistycznej agendzie postulując, by suwerenne narody „szanowały” międzynarodowe zasady „porządku światowego”. Przypomnieć warto, że Fajon jest liderem Socjaldemokratów, które to ugrupowanie jest częścią Partii Europejskich Socjalistów. Mówiła o tym przy okazji dyskusji o niedobrej „globalnej fragmentacji”, który to temat – oprócz rzecz jasna Ukrainy – aspirował do tematu przewodniego tegorocznego wydarzenia.
Warto zwrócić uwagę na tweety związane z WEF. Niektóre aż kipiały od emocji. Fajon wezwała do działań i realizacji inicjatyw WEF nie tylko rządy, ale większą liczbę podmiotów korporacyjnych.
Minorowe nastroje i lamenty
Nastrój na tegorocznym „spędzie” był raczej ponury, chociaż frekwencji nie zabrakło; mówiło się nawet o stu prywatnych odrzutowcach, które dowiozły uczestników (nie wiadomo, czy podobało się to „protestującej klimatycznie” pod budynkiem zebrania Grecie Thunberg, bo ta zbywała merytoryczne pytania reporterów głównie histerycznymi wybuchami śmiechu).
Podczas paneli dyskusyjnych lamentowano nad brakiem skutecznych globalnych działań związanych z pandemią COVID-19, a także nad brakiem solidarności krajów w kwestiach klimatycznych (obecnie używa się bezpieczniejszego określenia „zmiany klimatu” zamiast dawnego „globalne ocieplenie”). O wyrażanym na różne sposoby i w różnych częściach świata dużym oporze społecznym wobec polityki w obu tych kwestiach oczywiście nie wspomniano. W tonie wielu wystąpień dało się wyczuć rozczarowanie – założone na 2022 rok postępy w sprawie „klimatu” i „szczepień” były niezadowalające. Swoje „pięć minut” miał też na jednym z paneli premier z Polski deklarujący potrzebę „ukształtowania nowego porządku fiskalnego i finansowego na świecie”.
Tematy z agendy
Chociaż uczestnictwa w tegorocznym spędzie zgrabnie uniknął jeden z głównych animatorów WEF Klaus Schwab, to nie mogło zabraknąć rozmów na takie tematy jak: koniec podróżowania samolotami, przyszłe życie ludzi w enklawach aglomeracji miejskich, wszczepianie ludziom chipów dla „zwiększenia bezpieczeństwa”, stworzenie cyfrowej bazy danych do monitorowania tego, kto został zaszczepiony, a kto nie (spodziewać należy się przecież nowej pandemii!) oraz ostateczna rozprawa z „dezinformacją”, która zniechęca wielu ludzi do przyjmowania preparatów szczepionkowych. Mówiono też o końcu anarchistycznej wolności słowa oraz o stworzeniu jednej światowej religii opartej na ekologii.
Zacięcie w kwestii klimatu
John Kerry, specjalny wysłannik rządu USA ds. klimatu wierzy, że wciąż są szanse na ograniczenie globalnego ocieplenia. „Wciąż mamy szansę na ograniczenie globalnego ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza, ale nie jestem pewny czy uda się nam to osiągnąć na tyle szybko, by uniknąć najgorszych konsekwencji” – cytuje Amerykanina PAP. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres grzmiał w kierunku firm naftowych, że jakoby ignorują własne badania na temat zmian klimatu, tak jak to robił wcześniej przemysł tytoniowy.
Należy podziękować politykom za elitarne spotkania w Davos. Za upublicznianie tego, co ten „superrząd” planuje i w jaki sposób podsumowuje dotychczasowe działania. Dzięki temu jasno widzimy „kto jest kim”. Elon Musk w jednym ze swoich tweetów nazwał Światowe Forum Ekonomiczne „niewybranym przez nikogo rządem światowym”. Nic dodać, nic ująć.