fbpx
piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaBiznesDlaczego Hindusi zdominowali Dolinę Krzemową?

Dlaczego Hindusi zdominowali Dolinę Krzemową?

Parag Agrawal, który w ostatnim czasie został mianowany dyrektorem generalnym Twittera, dołączył do co najmniej tuzina innych wysokiej klasy hinduskich specjalistów pracujących w biurach najbardziej wpływowych firm z Doliny Krzemowej na świecie. Są wśród nich m.in. Satya Nadella z Microsoftu, Sundar Pichai z Alphabetu (Google) i czołowi szefowie IBM, Adobe, Palo Alto Networks, VMWare i Vimeo. Z czego wynika sukces Hindusów – zastanawia się BBC.

Osoby pochodzenia hinduskiego stanowią zaledwie około 1 proc. populacji Stanów Zjednoczonych i 6 proc. pracowników Doliny Krzemowej – a mimo to są nieproporcjonalnie reprezentowani w ścisłej czołówce. Dlaczego? Na te pytania odpowiadają eksperci pytani przez BBC.

„Żaden inny kraj na świecie nie szkoli tak wielu obywateli w tak gladiatorski sposób jak Indie” – mówi R. Gopalakrishnan, były dyrektor wykonawczy Tata Sons i współautor książki „The Made in India Manager”. „Od aktów urodzenia po akty zgonu, od przyjęć do szkoły po znalezienie pracy, od niedostatków infrastruktury po niewystarczający zasoby” – dorastanie w Indiach tworzy z Hindusów „naturalnych menedżerów” – dodaje cytując słynnego indyjskiego stratega korporacyjnego C. K. Prahalada. Innymi słowy konkurencja i chaos, w którym dorastają sprawiają, że potrafią się przystosować do rozwiązywania problemów. „To cechy czołowych liderów na całym świecie” – podkreśla Gopalakrishnan.

Urodzeni w Indiach prezesi z Doliny Krzemowej są również częścią czteromilionowej grupy, do której należą najbogatsi i najlepiej wykształceni w USA. Około milion z nich to naukowcy i inżynierowie. Ponad 70 proc. wiz – pozwoleń na pracę dla obcokrajowców – wydawanych przez USA trafia do indyjskich inżynierów w obszarze oprogramowania, a 40 proc. wszystkich inżynierów urodzonych za granicą, w miastach takich jak np. Seattle, pochodzi z Indii. „Jest to wynik drastycznej zmiany w amerykańskiej polityce imigracyjnej w latach sześćdziesiątych” – piszą autorzy publikacji „The Other One Percent: Indians in America”.

W następstwie ruchu na rzecz praw obywatelskich kwoty pochodzenia narodowego zostały w tym czasie zastąpione takimi, które dawały pierwszeństwo umiejętnościom i jednoczeniu rodzin. Niedługo potem do USA zaczęli przybywać wysoko wykształceni Hindusi – najpierw naukowcy, inżynierowie i lekarze, a potem w przeważającej większości programiści.

Ta grupa indyjskich imigrantów „nie przypominała żadnej innej grupy imigrantów z żadnego innego kraju” – twierdzą autorzy. Zostali „potrójnie wybrani” – nie tylko należeli do uprzywilejowanych Hindusów z wyższych kast, których stać było na pójście do renomowanego college’u, ale należeli również do elitarnego kręgu, który był w stanie sfinansować sobie studia w USA, które posiada wielu prezesów z Doliny Krzemowej. I wreszcie, system wizowy dodatkowo zawęził go do osób o określonych umiejętnościach – często w naukach ścisłych, technologii, inżynierii i matematyce lub STEM, jak określona jest kategoria – która obejmuje „wysokiej klasy potrzeby rynku pracy” w USA.

„To jest śmietanka towarzyska i dołączają oni do firm, które dają im najlepsze możliwości wspinania się na szczyt” – mówi przedsiębiorca technologiczny i naukowiec Vivek Wadhwa. „Sieci, które zbudowali [w Dolinie Krzemowej] również dały im przewagę – chodziło o to, żeby sobie nawzajem pomagali”.

Wadhwa dodaje, że wielu urodzonych w Indiach dyrektorów generalnych wspięło się również samodzielnie po szczeblach kariery – i to, jego zdaniem, daje im poczucie pokory, które odróżnia ich od wielu założycieli-dyrektorów generalnych, których oskarża się o arogancję w ich wizjach i zarządzaniu.

Wadhwa uważa też, że ludzie tacy jak Nadella i Pichai (Microsoft i Google) wnoszą również pewną dozę ostrożności, refleksji i „delikatniejszej” kultury, która czyni ich idealnymi kandydatami na najwyższe stanowiska – zwłaszcza w czasie, gdy reputacja big tech gwałtownie spadła po przesłuchaniach w Kongresie, awanturach z zagranicznymi rządami i powiększającą się przepaścią między najbogatszymi w Dolinie Krzemowej a resztą Ameryki.

Ich „dyskretne przywództwo” jest ogromnym plusem – uważa z kolei Saritha Rai, która zajmuje się branżą technologiczną w Indiach dla Bloomberg News.

Różnorodne społeczeństwo Indii, z tak wieloma zwyczajami i językami, „daje im [menedżerom urodzonym w Indiach] umiejętność radzenia sobie w złożonych sytuacjach, zwłaszcza jeśli chodzi o skalowanie organizacji” – mówi indyjsko-amerykański biznesmen, miliarder i inwestor venture capital Vinod Khosla, który założył firmę Sun Microsystems. „To plus etyka „ciężkiej pracy” dobrze ich określa” – dodaje.

Są też bardziej oczywiste powody sukcesu Hindusów – zauważa BBC. Fakt, że tak wielu z nich mówi po angielsku ułatwia im integrację z różnorodnym amerykańskim przemysłem technologicznym. A nacisk indyjskiej edukacji na matematykę i nauki ścisłe stworzył kwitnący przemysł oprogramowania, szkolący absolwentów w odpowiednich kierunkach i umiejętnościach, które są dalej wspierane w najlepszych szkołach inżynieryjnych i menedżerskich w USA.

Eksperci wskazują, że ograniczenie we wnioskach o zielone karty po 11 września 2001 w USA oraz rosnące możliwości na rynku indyjskim z pewnością przyćmiły pokusę kariery za granicą wśród Hindusów, a „amerykański sen zastępowany jest marzeniem o start-upie z Indii”.

Ich zdaniem ostatnie pojawienie się indyjskich „jednorożców” – firm wartych ponad miliard dolarów – sugeruje, że kraj ten zaczyna generować duże firmy technologiczne. Ale, dodają, jest za wcześnie, aby powiedzieć, jaki będzie ich globalny wpływ.

Zdaniem komentatorów ekosystem start-upów w Indiach jest stosunkowo młody, a wzory odnoszących sukcesy Hindusów – zarówno w zakresie przedsiębiorczości, jak i na stanowiskach kierowniczych – bardzo pomogły, ale ich rozpowszechnianie wymaga czasu.

BBC/KR

Konrad Rajca
Konrad Rajca
Niezależny analityk i doradca, specjalista w tematyce międzynarodowej, w szczególności azjatyckiej i geopolitycznej. Konsultant Public Relations i Public Affairs. Pracował w mediach, m.in w Polskiej Agencji Prasowej i miesięczniku „Stosunki Międzynarodowe". Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej" i „Najwyższym Czasie". Pracował także w sektorze publicznym – w Biurze Przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu i Urzędzie m.st Warszawy, gdzie był rzecznikiem prasowym Urzędu Dzielnicy Wawer m.st. Warszawy. Współpracował z Polsko-Amerykańską Fundacją Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE). Absolwent Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.

INNE Z TEJ KATEGORII

Od smartfonów po samochody. Xiaomi rozpoczęło produkcję elektryków

Chiński producent smartfonów Xiaomi wprowadził na rynek swój pierwszy samochód elektryczny. Firma ma nadzieję, że wspólny system operacyjny SU7 z telefonami, laptopami i innymi urządzeniami spodoba się klientom.
2 MIN CZYTANIA

Polska chce zwiększyć eksport do Chin

W Warszawie miało miejsce polsko-chińskie spotkanie, którego głównym tematem była współpraca w sektorze rolno-spożywczym.
2 MIN CZYTANIA

Chiny promują tanie wesela, bo chcą poprawy dzietności

Młode pary w Chinach planujące „proste” wesela, zamiast tradycyjnych z setkami gości, stały się hitem internetu po opublikowaniu przez chiński organ rządowy zajmujący się prawami kobiet artykułu wzywającego do bardziej oszczędnych wesel. Ma się to przyczynić do zwiększenia liczby małżeństw, co ma wpłynąć na większą dzietność.
2 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Od smartfonów po samochody. Xiaomi rozpoczęło produkcję elektryków

Chiński producent smartfonów Xiaomi wprowadził na rynek swój pierwszy samochód elektryczny. Firma ma nadzieję, że wspólny system operacyjny SU7 z telefonami, laptopami i innymi urządzeniami spodoba się klientom.
2 MIN CZYTANIA

Chiny promują tanie wesela, bo chcą poprawy dzietności

Młode pary w Chinach planujące „proste” wesela, zamiast tradycyjnych z setkami gości, stały się hitem internetu po opublikowaniu przez chiński organ rządowy zajmujący się prawami kobiet artykułu wzywającego do bardziej oszczędnych wesel. Ma się to przyczynić do zwiększenia liczby małżeństw, co ma wpłynąć na większą dzietność.
2 MIN CZYTANIA

Rząd USA oskarża Apple o monopolizację rynku i niszczenie konkurencji

Stany Zjednoczone złożyły pozew przeciwko Apple, oskarżając technologicznego giganta o monopolizację rynku smartfonów i niszczenie konkurencji. Departament Sprawiedliwości USA zarzuca firmie nadużycie związane ze sklepem z aplikacjami iPhone'a, które miały blokować klientów i dostawców oprogramowania.
< 1 MIN CZYTANIA