fbpx
wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaBiznesDlaczego powinniśmy wspierać holenderskich rolników?

Dlaczego powinniśmy wspierać holenderskich rolników?

Rolnicy w Holandii kontynuują protesty przeciwko narzucanej im przez rząd i Unię Europejską polityce rolnej. Jej efektem będzie znaczne obniżenie wskaźników produkcji i eksportu sektora oraz niechybne bankructwa tysięcy gospodarstw rolnych. Co ciekawe, wiadomo nawet – w przybliżeniu – ile z nich powinno nie wytrzymać tej politycznej presji.

Aby rządowe plany dotyczące ograniczenia wpływu azotu na środowisko mogły się ziścić, zlikwidowanych powinno zostać dokładnie 11,2 tys. gospodarstw rolnych, a 17,6 tys. nawet o połowę zredukować obecne pogłowie zwierząt utrzymywanych na fermach. Liczby są relatywnie dokładne, bo wyliczeń dokonało holenderskie Ministerstwo Finansów.

Problem w tym, że dane te nie miały ujrzeć światła dziennego, bo władze obawiały się następstw ich publikacji, czyli… protestów rolniczych. Posiadanie twardych wyliczeń nie przeszkodziło politykom przekonywać, że nowa polityka rolna nie uderzy w holenderski sektor produkcji rolnej i że gospodarze mogą spać spokojnie. Pokazuje to pogardę wobec tego środowiska i fakt jego instrumentalnego wykorzystywania celem realizacji swoich politycznych interesów.

Historia szaleństwa

Gdy niemal 10 lat temu w Polsce pojawiać zaczęły się pierwsze pomysły dotyczące likwidacji intratnego sektora uboju zwierząt na potrzeby wspólnot religijnych czy wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra, wywoływało to salwy śmiechu. Nikt nie traktował wówczas poważnie aktywistów, który rozpoczynali swoją antyrolniczą krucjatę, której ofiarami już w najbliższych latach stać się mieli rolnicy. Długo trwało bagatelizowanie problemu.

Tymczasem już wówczas zza oceanu napływały do Europy pomysły organizacji takich jak ALF czy ELF. To wtedy w Polsce prężnie działać zaczynały oficjalnie prozwierzęce, a faktycznie antyhodowlane stowarzyszenia i fundacje. Podobnie było także w innych krajach na kontynencie.

Gdy wielu z nas wciąż nie traktowało ich poważnie, organizacje te rosły w siłę budując silne skrzydła sektora NGO w kolejnych krajach. I tak, w zaciszu biur budowanych za pieniądze niewiadomego pochodzenia, powstawać zaczęły inicjatywy znane dziś każdemu rolnikowi w Unii Europejskiej. Nie wywołują one już śmiechu, a rozgoryczenie i złość.

Dostaliśmy zatem m.in.:
– zakaz hodowli zwierząt na futra obowiązujący w części państw Wspólnoty,
– zakaz produkcji foie gras,
– inicjatywę Koniec Epoki Klatkowej,
– inicjatywę Koniec Epoki Rzezi,
– pomysł dodatkowego opodatkowania mięsa,
– zakusy ku likwidacji wędkarstwa,
– szereg ataków sektorowych (realizowanych z sukcesami) na branżę drobiarską czy sektory produkcji mleka, jaj, wołowiny, wieprzowiny i inne.

Wiele z tych pomysłów jest w fazie wdrażania. Na niektóre w części zgodziły się już organy Unii Europejskiej. Inne, choć nie znalazły aprobaty w Brukseli, stały się oczkiem w głowie ugrupowań rządzących w wielu krajach na kontynencie. Ofiarami aktywistów padły te kraje i te rządy, w których branża rolnicza jest silna. Wśród nich znajdują się właśnie Holandia i Polska.

Kostka domina

Właśnie dlatego wsparcie dla holenderskich rolników jest dziś tak ważne. Holandia, jako pierwsza w ciągu ostatnich kilku lat, tak zdecydowanie postawiła się antyrolniczym planom polityków natchnionych przez aktywistów. Sytuacja Holandii jest paralelna względem tego, co działo się w Polsce. Tam także początkiem inwazji „ekologów” stały się ataki wymierzone w hodowle zwierząt futerkowych. Także tam atakowano później kolejne sektory produkcji zwierzęcej.

Jeśli holenderski bastion ugnie się pod rządową polityką, która znacząco wykracza nawet poza ramy lansowane w Europejskim Zielonym Ładzie, będzie to oznaczało, że podobne działania realizować będzie można także w innych krajach UE. Pamiętać należy, że na czele unijnej polityki rolnej stoi Janusz Wojciechowski uważany powszechnie za jednego z najbardziej zagorzałych krzewicieli zielonej utopii. Z pewnością z wypiekami na twarzy komisarz obserwuje to, co dzieje się obecnie w Holandii.

Porażka rolników z Królestwa Niderlandów otworzy niebezpieczną furtkę, która szybko przerodzić się może w nowy polityczny trend. Będzie to moda, na ołtarzyku której poświęcone zostaną europejskie gospodarstwa rolne oraz unijne wskaźniki produkcji i eksportu żywności. W zamian dostać możemy zwiększenie importu żywności z szeregu kierunków pozaunijnych oraz drastyczny wzrost jej cen.

Szkoda, że dorobek lat pracy gospodarzy tak łatwo jest dziś przehandlować za kilka umów międzynarodowych, na których fortunę zbije tylko wąska grupa beneficjentów. A to wszystko w myśl fałszywej tezy, jakoby rynek poruszał się w próżni. Europejscy politycy zachowują się bowiem tak, jak gdyby naprawdę wierzyli, że ograniczenie skali unijnej produkcji rolnej nie spowoduje jej rozkwitu w innych częściach świata.
A może tak właśnie miało to wyglądać?

 

Jacek Podgórski
Jacek Podgórski
Dyrektor Forum Rolnego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Członek zespołu problemowego ds. ubezpieczeń społecznych oraz zespołu problemowego ds. międzynarodowych Rady Dialogu Społecznego. Były dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego w Departamencie Prawa i Legislacji ZPP. Wieloletni dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej. Autor licznych publikacji z zakresu funkcjonowania gospodarki rolnej Polski i Unii Europejskiej. Były dziennikarz i felietonista.

INNE Z TEJ KATEGORII

Rosnące koszty działalności największym problemem mikroprzedsiębiorstw i małych firm

Ogólnie rosnące koszty prowadzenia działalności gospodarczej otwierają ranking obecnych obaw mikroprzedsiębiorstw i małych firm. Nieznacznie mniej wskazań dotyczy problemu nierzetelnych kontrahentów
4 MIN CZYTANIA

Pierwszy polski fundusz REIT zadebiutuje na Głównym Rynku GPW

Mount Globalny Rynku Nieruchomości FIZ – to nazwa polskiego funduszu aktywnie inwestującego w nieruchomości typu REIT, który w poniedziałek 22 kwietnia stanie się 412. podmiotem notowanym na Głównym Rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
2 MIN CZYTANIA

Branża IT redukuje zatrudnienie i zwiększa długi

O 1/3 wzrosło w ciągu dwóch lat zadłużenie branży IT – wynika z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów. Sektor „skazany na rozwój” powoli zaczyna być ofiarą własnego sukcesu. Jego długi wynoszą obecnie 264 mln zł, ale jeszcze więcej, bo prawie 400 mln zł, firmy informatyczne muszą odzyskać od swoich klientów.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak uzdrowić krajową legislację?

W Polsce o procesie legislacyjnym trudno dziś mówić bez emocji. Złośliwie można by powiedzieć, że jest to wprawdzie proces, ale nie stanowienia prawa, tylko jego masowej produkcji. I to produkcji marnej jakości. Nie pozostaje to bez znaczenia dla biznesu, który o legislacji myśli z uzasadnioną trwogą.
6 MIN CZYTANIA

Obudzić z marazmu polski rynek pracy!

Polski rynek pracy w niedalekiej przyszłości będzie borykać się z niedoborem pracowników znacznie przewyższającym dzisiejsze, sygnalizowane przez przedsiębiorców, problemy. Wskaźniki demograficzne nie pozostawiają tu złudzeń. Pozostaje tu zatem pytanie – co robić?
5 MIN CZYTANIA

Polska powinna mieć swoją rakiję

Produkcja destylatów to element tradycji i kultury wielu regionów świata. Polska wcale nie jest tu białą plamą na mapie świata, ale od innych miejsc w samej choćby Unii Europejskiej odróżnia nas to, że wytwarzanie trunków o „słusznym” woltażu w domowych warunkach jest nad Wisłą po prostu nielegalne.
4 MIN CZYTANIA