Od grudnia PSE zacznie publikować dane o godzinach szczytu poboru energii elektrycznej w Polsce. „Puls Biznesu” wyjaśnił, że w ten sposób będzie sugerowane, w jakich godzinach następnego dnia warto oszczędzać energię elektryczną. Takich godzin szczytu będzie prawdopodobnie od trzech do pięciu dziennie.
Według PSE godziny szczytu to pora, kiedy wytwarzanie w elektrowniach konwencjonalnych, czyli głównie węglowych, jest największe. Oznacza to, że nie brana jest tu pod uwagę produkcja prądu z wiatraków i fotowoltaiki. „Puls Biznesu” podkreślił, że publikacja godzin szczytu nie wiąże się z żadnym obowiązkiem po stronie odbiorców prądu, ale PSE apeluje, aby w tych godzinach oszczędzać energię, np. planując energochłonne czynności na inny moment dnia.
Dzisiaj ciężko określić, kiedy przypadną szczyty, choć do 2019 r. w chłodnych miesiącach były to zwykle godziny poranne i wieczorne, czyli wtedy, gdy ludzie przebywają w domach. Teraz jest inaczej, a jesienno-zimowa krzywa zapotrzebowania jest płaska i utrzymuje się na poziomie obu szczytów. Eksperci PSE przypuszczają, że może to wynikać ze wzrostu liczby pomp ciepła, które są zasilane prądem. Swoje robi zapewne też fakt, że więcej ludzi pracuje w domach, co przed 2019 r. nie było tak częstym zjawiskiem. „Puls Biznesu” przypuszcza też, że wykres jest spłaszczony, bo rośnie liczba gospodarstw dogrzewających się urządzeniami na prąd.
Ogłaszanie godzin szczytu ma pomóc Polsce wywiązać się z unijnego obowiązku redukcji zapotrzebowania na prąd tej zimy o 10 proc. PSE zapewnia, że generalny brak prądu nam nie grozi.
Polskie Radio 24, Puls Biznesu