Premier Mateusz Morawiecki w brytyjskim dzienniku „Financial Times” negatywnie ocenił perspektywy pośrednictwa Chin w procesie pokojowym na Ukrainie, zwłaszcza po rozmowach między chińskim prezydentem Xi Jinpingiem a rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem w Moskwie w zeszłym tygodniu. – Nie wierzę, że Chiny są dobrym pośrednikiem w tych okolicznościach. Są zbyt mocno antywolnościowe i prorosyjskie – powiedział Morawiecki.
Z kolei kilka dni wcześniej szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz stwierdził w Radiu Zet, że Chiny mogą odegrać pozytywną rolę w stabilizowaniu sytuacji geopolitycznej. – Mają możliwość oddziaływania na Władimira Putina, by zaprzestał inwazji na Ukrainę. Powinien on dostać lekcję od całego świata zainteresowanego pokojem – ocenił.
– Władimir Putin zabiega o jak najlepsze relacje z Chinami mając świadomość, że połowa świata, w tym cały świat wolny, demokratyczny i najbardziej rozwinięty gospodarczo podchodzi bardzo, bardzo krytycznie – mówiąc dyplomatycznie – do polityki rosyjskiej. Rosja poszukuje dzisiaj innych partnerów i staje się powoli klientem Chin albo chciałaby się stać ich klientem – zaznaczył Marcin Przydacz.
– Ale tutaj cały czas działa dyplomacja, działa i zachęca Chiny do odegrania pozytywnej roli. Chiny równie dobrze mogą odegrać pozytywną rolę w stabilizacji tej politycznej rzeczywistości; mają możliwość oddziaływania na Władimira Putina, by zakończył tę brutalną agresję przeciwko suwerennemu państwu ukraińskiemu – podkreślił prezydencki minister. Dodał też, że „dopóki piłka jest w grze, należy próbować wszelkich możliwych narzędzi”.
Różnice zdań w polskim obozie rządzącym dotyczą także stosunku polskiego rządu do TiKToka, którego właścicielem jest pochodząca z Chin firma, mająca siedzibę w Singapurze. Aplikacja jest na celowniku wielu krajów zachodnich na czele z USA i Komisji Europejskiej, gdzie wprowadzanie są zakazy jej użytkowania na urządzaniach rządowych. Zarzuty dotyczą możliwości przekazywania danych użytkowników do Chin. Firma zaprzecza tym oskarżeniom.
Rządowa rada ds. cyfryzacji w projekcie stanowiska, do którego dotarły Polityka Insight i „Rzeczpospolita” ocenia, że TikTok powinien zostać zablokowany na służbowych urządzeniach członków i pracowników parlamentu, rządu, instytucji rządowych i administracji publicznej. Chce też szybszego wykluczenia z infrastruktury telekomunikacyjnej sprzętu chińskich producentów.
W projektowanym stanowisku rada ds. cyfryzacji, wyraża zaniepokojenie co do bezpieczeństwa danych na urządzeniach, na których zainstalowano TikToka. Zaznaczyła, że „podziela obawy, że chińskie firmy technologiczne, w tym aplikacja TikTok, mogą wspierać władze Chin i ich służby wywiadowcze w gromadzeniu ogromnych ilości danych na całym świecie – ze szczególnym naciskiem na cele polityczne i bezpieczeństwa o wysokiej wartości”. Rząd ma się zająć stanowiskiem rady tym tygodniu.
Tydzień temu szef sejmowej komisji spraw zagraniczny Radosław Fogiel i informował, że Polska nie planuje ograniczeń w działalności TikToka, a te mogą wynikać jedynie z ograniczeń unijnych. Z kolei rzecznik rządu Piotr Muller mówił, że Polska zwróciła się do Komisji Europejskiej o informację, która uzasadniałaby wprowadzanie zakazu TiKToka na urządzaniach rządowych.
Na początku marca pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn mówił, ze obecnie nie ma jednoznacznych rekomendacji ws. zakazu korzystania z TikToka i „analizowane są różnego rodzaju chińskie technologie i produkty telekomunikacyjne”. Rzecznik MSZ Łukasz Jasina, pytany o zakaz korzystania z aplikacji przez pracowników łotewskiego MSZ poinformował, że polscy pracownicy nie mają zakazu korzystania z TikToka.