fbpx
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona głównaFelietonDyktatorskie zapędy Bruksela ma we krwi

Dyktatorskie zapędy Bruksela ma we krwi

Niefortunna wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej Urszuli von der Leyen wbrew jej intencjom wsparła niewygodny dla niej centroprawicowy blok, który gładko wygrał wybory parlamentarne we Włoszech.

Podczas spotkania ze studentami na Uniwersytecie Princeton w USA Urszula von der Leyen skandalicznymi słowami ostrzegła Włochy przed głosowaniem na centroprawicę: „Jeśli sprawy [we Włoszech – TC] pójdą w trudnym kierunku [chodzi o zwycięstwo wyborcze centroprawicy – TC], wspominałam o Węgrzech i Polsce, to mamy narzędzia”.

Te narzędzia to blokada przez Komisję Europejską wypłaty należnych unijnych srebrników, co nastąpiło już w przypadku Węgier i Polski. Jednym słowem, przewodnicząca Komisji otwartym tekstem chciała wpływać na decyzje wyborcze Włochów. Tym samym podważyła fundamentalne rzekomo w Unii Europejskiej zasady demokracji. Ta niesłychanie bezczelna próba ingerencji wywołała wielkie oburzenie wśród Włochów. Można się spodziewać, że wielu z nich poszło głosować na przekór. – Pieniądze Europy to pieniądze państw i są to pieniądze Włochów. Europa nikomu nic nie daje, wręcz przeciwnie, przez lata jako Włosi oddaliśmy do kasy sto miliardów euro – słusznie zauważył Matteo Salvini, były wicepremier Włoch, szef Ligii Północnej.

„Przewodnicząca Komisji Europejskiej von der Leyen publicznie przyznała, że jest gotowa używać różnych „narzędzi”, by wpływać na wewnętrzną sytuację polityczną w krajach UE, wymieniając Włochy, Polskę i Węgry. To dowód na jawne łamanie zasad UE, ale nie przez te kraje, a przez KE” – napisała na Twitterze była premier i europosłanka Beata Szydło. – Wypowiedź pani von der Leyen była skandaliczna. Ona powiedziała, że Bruksela ma narzędzia, by zdyscyplinować Włochy, jeśli powołają taki rząd, który nie będzie na rękę Brukseli – skomentował premier Mateusz Morawiecki. – Mam apel nie tylko do naszych drogich rodaków, a także do obywateli państw Unii Europejskiej. Drodzy państwo, czy takiej Europy chcemy? Czy to jest demokracja, czy to jest praworządność? Że eurokraci w Brukseli dyktują, jaki ma być rząd? Kto ma wybierać rządy? Narody europejskie czy Bruksela z Berlinem mają się naradzać i dyktować, jaki ma być rząd. To nie jest praworządność, to jest dyktat i brak praworządności – dodał. Premier ma całkowitą rację, ale zwróćmy uwagę, że to ten sam polityk, który tak niedawno głosował za tym, by to właśnie von der Leyen została przewodniczącą Komisji Europejskiej. Prorządowa „Gazeta Polska Codziennie” cieszyła się wtedy z historycznego wyboru tej polityk na szefa Komisji Europejskiej jako sukcesu Polski.

Niestety, ten rzekomo antyunijny rząd PiS bez zastanowienia robi wszystko, czego żąda od niego Bruksela. Polskie władze bez mrugnięcia okiem podpisują wszelkie podkładane przez Unię Europejską dokumenty, jak np. dotyczące zasady warunkowości przy wypłacie eurofunduszy, grzecznie wdrażają do polskiego systemu prawnego nawet najbardziej absurdalne euroregulacje oraz realizują szkodliwą dla Polski unijną politykę energetyczno-klimatyczną, co objawia się m.in. likwidacją kopalni węgla kamiennego, który to surowiec jest podstawą naszego systemu energetycznego. – My się nie spieramy z Unią Europejską, my jesteśmy jej lojalnymi członkami – przyznał ostatnio w Nysie prezes Jarosław Kaczyński. Mimo to eurokraci i tak szantażują Polskę wstrzymywaniem pieniędzy z tzw. Funduszu Odbudowy.

Prawda jest taka, że nadrzędnym celem lewackich euroelit rządzących aktualnie Unią Europejską jest zmiana rządu w Polsce, a sprawa Sądu Najwyższego to wyłącznie wygodny pretekst. Gdyby nie ten, wymyślono by inny. Po prostu dopóki PiS będzie u władzy, eurokraci będą sekowali Polskę na unijnej arenie. Do skutku – aż PiS przegra wybory. Eurokratom PiS nie przypadło do gustu od samego początku. Nie było akceptowane od zwycięstwa wyborczego w 2015 r. Już wtedy mówili o zamachu stanu, demokracji w stylu Putina, szykowanych karach finansowych i sankcjach wobec Polski. To samo dotyczy Węgier Wiktora Orbana, a teraz Włoch.

O co więc chodzi rządzącym Unią Europejską? O to, że Bruksela, wbrew traktatom, dąży do likwidacji państw narodowych i federalizacji bloku pod politycznym kierownictwem Berlina. Zostało to nawet otwarcie wpisane do ostatniej umowy koalicyjnej w Niemczech. Tymczasem ani prezes Jarosław Kaczyński, ani premier Wiktor Orban, ani prawdopodobna kandydatka na premiera Włoch Giorgia Meloni z konserwatywnej partii Bracia Włosi nie zamierzają się na to godzić. Stoją oni na stanowisku utrzymania państw narodowych i ich tożsamości oraz nieoddawania resztek władzy Brukseli, czyli Berlinowi.

No i pamiętajmy, że według Brukseli demokracja jest dobra tylko wtedy, gdy wygrywają nasi. Przykłady na to, że Unii Europejskiej nie chodzi o demokrację, można wymieniać w nieskończoność. Austria z dnia na dzień przestała być pożądanym celem wycieczek narciarskich i została ukarana unijnymi sankcjami za to, że w całkowicie demokratycznych wyborach w 2000 r. duże poparcie uzyskała prawicowa Austriacka Partia Wolności śp. Jörga Haidera. Podobnie było na Ukrainie. Kiedy w 2004 r. wybory prezydenckie – nie po myśli Brukseli – wygrał prorosyjski Wiktor Janukowycz, ogłoszono, że wyniki zostały sfałszowane. Unia uznała dopiero rezultat powtórzonego głosowania, w wyniku którego prezydentem został prounijny Wiktor Juszczenko.

Podobnie było z referendami. Kiedy w 2005 r. Francuzi i Holendrzy odrzucili Konstytucję Unii Europejskiej, postanowiono zmienić kilka artykułów oraz tytuł i poddać ją pod głosowania z nazwą „traktat lizboński”. Po przegranym w Irlandii referendum w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który został odrzucony w głosowaniu w 2008 r., pod wpływem unijnych nacisków rząd w Dublinie powtórzył plebiscyt już rok później. Tym razem traktat przeszedł, a pomogła w tym kwota 1,8 mln euro, którą Komisja Europejska wydała na akcję propagandową w Irlandii. Z kolei po przeprowadzonym w 2009 r. referendum, kiedy to ponad 57 proc. Szwajcarów poparło zakaz budowy minaretów, rozpoczęła się unijna nagonka na Szwajcarię. Pamiętamy też bezceremonialne euronaciski na prezydenta Czech Wacława Klausa, by podjął „suwerenną” decyzję i w końcu podpisał traktat lizboński, z czym ociągał się przez dłuższy czas. Jose Manuel Barroso, ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej, bezczelnie groził, że jeśli Klaus nie przestanie „stawiać przeszkód” na drodze do wejścia w życie traktatu lizbońskiego, to Czechy stracą stanowiska w Komisji Europejskiej.

Tak właśnie wygląda ta cała eurokracja. Rządzący Unią Europejską wobec państw członkowskich zachowują się jak władza centralna wobec zależnych od niej samorządów wojewódzkich. Jeśli się będziecie słuchać – dostaniecie dotacje, jeśli nie – pieniądze zostaną wstrzymane, a pojawią się kary finansowe od TSUE. To uskutecznianie starej zasady kija i marchewki. Czy ktoś w tej sytuacji jeszcze się łudzi, że kraje członkowskie są niezależne? No ale to one same wcześniej oddały Brukseli znaczną część własnej suwerenności, a po resztę Unia już sięga wbrew traktatom. Na drodze na razie stoją Węgry, Polska i po niedzielnych wyborach Włochy.

Tomasz Cukiernik

Tomasz Cukiernik
Tomasz Cukiernik
Z wykształcenia prawnik i ekonomista, z wykonywanego zawodu – publicysta i wydawca, a z zamiłowania – podróżnik. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Jest autorem książek: Prawicowa koncepcja państwa – doktryna i praktyka (2004) – II wydanie pt. Wolnorynkowa koncepcja państwa (2020), Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa (2005), Socjalizm według Unii (2017), Witajcie w cyrku (2019), Na antypodach wolności (2020), Michalkiewicz. Biografia (2021) oraz współautorem biografii Korwin. Ojciec polskich wolnościowców (2023) i 15 tomów podróżniczej serii Przez Świat. Aktualnie na stałe współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Forum Polskiej Gospodarki” (i z serwisem FPG24.PL) oraz tygodnikiem „Do Rzeczy”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Sztuczna inteligencja w działaniu

Ostatnio coraz częściej mówi się o sztucznej inteligencji i to przeważnie w tonie nader optymistycznym – że rozwiąże ona, jeśli nawet nie wszystkie, to w każdym razie większość problemów, z którymi się borykamy. Tylko niektórzy zaczynają się martwić, co wtedy stanie się z ludźmi, bo skoro sztuczna inteligencja wszystko zrobi, to czy przypadkiem ludzie nie staną się zbędni?
5 MIN CZYTANIA

Można rywalizować z populistami w polityce, ale najlepiej po prostu ograniczyć rolę państwa

Możemy już przeczytać tegoroczny Indeks Autorytarnego Populizmu. Jest to dobrze napisany, pełen informacji raport. Umiejętnie identyfikuje problem, jaki mamy. Ale tu potrzeba więcej. Przede wszystkim takiego działania, które naprawdę rozwiązuje problemy, jakie dostrzegają wyborcy populistycznych partii.
4 MIN CZYTANIA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Etapy rozwoju Unii

Niektórzy zarzucają mi, że bez powodu nienawidzę Unii Europejskiej. Albo uważają, że nawet jeśli mam jakiś powód, to nie mam racji, bo przecież Unia jest taka wspaniała i chce wyłącznie naszego dobrobytu. To kompletna nieprawda.
5 MIN CZYTANIA

Sri Lanka nie tylko tuk tukiem

Podczas targów książki w Łodzi, na których odbyła się prapremiera mojej najnowszej książki „Dwadzieścia lat w Unii. Bilans członkostwa”, jedna z czytelniczek napomknęła, że planuje wyjazd na Sri Lankę. Odpowiedziałem, że właśnie cały styczeń przebywałem w tym kraju i co nieco wiem o wyspie. Kobieta spytała mnie, czy da się tam przeżyć za 20 dolarów. Spytałem, czy ma na myśli jeden dzień, ale po jej minie wywnioskowałem, że chyba myślała o znacznie dłuższym okresie czasu. Stwierdziłem, że jeden dzień jedna osoba może jakoś przeżyć za tę kwotę, ale na pewno nie cała rodzina przez miesiąc.
7 MIN CZYTANIA