Zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24 podkreślił jednak, że plany UE o odejściu od rosyjskich surowców energetycznych do 2027 r. to na pewno nie jest koniec europejskiego Zielonego Ładu. Co więcej, zdaniem eksperta polityka ta zostanie nawet przyspieszona.
— Natomiast to jest pewna szansa na dozbrojenie Zielonego Ładu w takie atrybuty jak np. derusyfikacja czy dywersyfikacja, a więc odejście od dostaw paliw z Rosji, ale jednoczesne poszerzanie katalogu źródeł dostaw nośników energii. Można powiedzieć, że jest to dla Polski unikalna szansa na to, by trochę spolszczyć unijną politykę klimatyczną, by wkomponować w nią takie atrybuty, jakie obecnie ma polska polityka energetyczna, bardzo mocno stawiająca nacisk na konieczność minimalizowania zagrożenia rosyjskiego, związanego z uzależnieniem od płynących z kraju Władimira Putina surowców energetycznych — powiedział Jakub Wiech w rozmowie z Tomaszem Weryńskim.
Dziennikarz RMF24 zapytał również o gazociąg Baltic Pipe, który ma zacząć działać już w październiku. Zdaniem Wiecha gaz przesyłany tą drogą z Norwegii jest konkurencyjny cenowo względem surowca rosyjskiego, ale dla Polski raczej nie będzie jakiejś wyraźnej zmiany ceny w porównaniu do dotychczasowej sytuacji.
— Natomiast warto pamiętać, że Baltic Pipe nie będzie jedynym źródłem dostaw tego surowca do Polski. Mamy też gazoport w Świnoujściu, mamy własne wydobycie, więc ten mix będzie dosyć konkurencyjny i będzie zróżnicowany. Nie ma tutaj obaw, jeżeli chodzi o jakieś zagrożenia cenowe. To jest projekt o głębokim uzasadnieniu ekonomicznym, przyczyni się pozytywnie, jeśli chodzi o sytuację na rynku gazu w Polsce – podkreślił analityk portalu Energetyka24.
Jakub Wiech w wywiadzie zaznaczył, że Polska obecnie nie ma krótkoterminowego planu odejścia od rosyjskiej ropy, natomiast „technicznie” moglibyśmy już sprowadzać gaz drogą morską przez naftoport w Gdańsku, ale płacilibyśmy za to „całkiem sporo”.
Źródło: RMF24