fbpx
wtorek, 23 kwietnia, 2024
Strona głównaFelieton„Elektryk” w ślepej uliczce

„Elektryk” w ślepej uliczce

Postawienie na elektromobilność to strategiczny błąd. Jego efektem będzie zmarnowanie pieniędzy i zmarnotrawienie wysiłków, które mogłyby być sensowniej spożytkowane. Elektryczne auta będą coraz droższe, zamiast być – z roku na rok – tańsze. Nie przyczynią się też w zauważalny sposób do poprawy stanu środowiska naturalnego.

To że lansowanie „elektryków” jest pozbawione ekonomicznego sensu, widać już choćby po przebiegu koronakryzysu. A ten nie należy przecież do największych kryzysów w dziejach kapitalizmu. Utrzymujące się od wiosny tego roku przerwy w dostawach półprzewodników szybko przełożyły się na skokowy wzrost cen elektrycznych aut. Nie ma chipów – nie ma produkcji albo jest ona śladowa.
COVID-19 Delta, mniej śmiertelny, ale ponoć bardziej zaraźliwy wariant wirusa, na tyle namieszał w krajach azjatyckich będących głównymi producentami chipów, że ich dostawy do Europy i USA niemal ustały. Produkują je (lub wykańczają): Malezja, Wietnam, Tajwan, Singapur i – w niewielkim stopniu – Stany Zjednoczone. Gdy zabraknie nawet małej partii, maszyny w wielu fabrykach aut na świecie można wyłączyć. Do odwołania. Azjatyccy dostawcy potrafią nawet z dnia na dzień anulować zamówienia. Towaru nie ma. Lub jest, ale już znacznie droższy.

Dziura podażowa lubi tworzyć się także na rynku innych, niezbędnych w produkcji „elektryków” części. Co rusz czegoś brakuje. A to wiązek przewodów, to znów tworzyw sztucznych i aluminium, a nawet szkła. Zakłady General Motors i Forda na co najmniej kilka tygodni przestały produkować popularne pick-upy. Nissan zareagował czasowym zamknięciem znaczącej fabryki w Smyrnie, w stanie Tennessee. Toyota zmniejszyła produkcję na rynek japoński i amerykański o blisko połowę. Honda utrzymała podaż pojazdów, ale dotkliwie podbiła ceny.

Na rynku „elektryków” panuje drożyzna. Nic też nie wskazuje na to, że cokolwiek miałoby zmienić się na lepsze w perspektywie co najmniej kilku najbliższych lat. Nie powinno to dziwić. W samym wrześniu tego roku fabryki wypuściły o 360 tys. pojazdów mniej niż przed rokiem. Teraz wyobraźmy sobie, że koronakryzys nie jest ostatnim kryzysem w tzw. sferze realnej gospodarki. Mogą przyjść – i zapewne przyjdą – jeszcze gorsze.

Drogie wytwarzanie = drogie kupowanie

Kto ma metale ziem rzadkich, używane między innymi przy produkcji pojazdów, ten rządzi! Jednak „mieć” nie oznacza tym samym tanio wydobywać i przerabiać. Dziś wydobycie tony kobaltu kosztuje ok. 60 tys. dolarów. Ile będzie kosztować jutro, pojutrze? Przy tak rozbujanych ambicjach producentów „elektryków” popyt na kobalt może wzrosnąć, tylko do 2030 roku, o 14 900 proc.! Takoż ogromnie wzrósłby popyt na gotowe już czipy. Malezja z Singapurem i całą resztą nie dadzą rady. Chyba że niedobory półprzewodników do pewnego stopnia, a przede wszystkim szybko, uda się uzupełnić z nowych fabryk Intela, które mają zostać zbudowane w jednym z krajów europejskich (może w Polsce?).
Może więc Chiny pomogą? Jednak gdy już Kraj Niebiańskiego Smoka opanuje kolejne tereny (źródła) zasobne nie tylko w kobalt, ale i inne metale rzadkie, gdy wejdzie mocniej na rynek półprzewodników, „taniochy” spodziewać się nie należy. Czasy chińskiej promocji minęły bezpowrotnie. Podaż unikatowych towarów może być też z powodzeniem stosowana jako jedno z narzędzi politycznego nacisku.

Żeby elektryczne auta miały sens, musi być też dostępna tania energia w dużej ilości. Nie będzie jednak. To pewne, bo wiatraki i słońce nie zbilansują jej stale rosnącego deficytu. Analitycy biura maklerskiego mBanku prognozują, że w kolejnych latach podwyżki prądu sięgną średnio 15-30 proc. dla firm oraz 19 proc. dla gospodarstw domowych.

Wychodząc – hipotetycznie – naprzeciw pobożnym zaleceniom Unii i masowo zmieniając tradycyjne auta na elektryczne, częste i długie przerwy w dostawach prądu oraz blackouty mamy pewniejsze niż w banku.

Pozorna dbałość o środowisko

Od samego przekonywania, że tak będzie, powietrze nie zrobi się czystsze. Jeden tylko przykład: do produkcji używanego w przemyśle motoryzacyjnym aluminium zużywa się w Polsce 15 kWh/kg (54 MJ/kg). Tymczasem prądu będzie coraz mniej, a nie więcej. Tylko produkcja aluminium generuje „brudną” emisję o wielkości 650g CO2/kWh, czyli 9.75kg CO2/kg aluminium. Et voilà tout wszystko na ten temat!

Komisja Europejska jednak nie odpuszcza. Już w tym roku średnia emisja CO2 aut wyjeżdżających z salonów dealerskich ma wynosić nie więcej niż 95 g/km. Jeśli tak się nie stanie, producent zapłaci karę w wysokości 95 euro za każdy gram przekroczenia i od każdego sprzedanego auta. A przekroczenia będą, bo na przestawienie produkcji potrzeba wielu lat. Kary zostaną przeniesione na nabywców. Po prostu wliczone w cenę samochodów.

Na koniec kilka pytań do piewców zielonej ideologii w duchu unijnych bredni: jak powstają akumulatory do elektrycznych aut? Czy ich produkcja nie jest co najmniej tak szkodliwa jak produkcja benzyny? Jakie nakłady pochłania ich recykling?

Przy tych wszystkich ograniczeniach technologicznych i logistycznych już chyba lepiej pochylić się nad doskonaleniem silników wodorowych. Albo sięgnąć do neokomunistycznego „sharingu” aut, gdzie kilka osób użytkuje ten sam udostępniany pojazd. Działało to w przypadku maszyn w kółkach rolniczych, zadziała zapewne i w przypadku aut prywatnych czy firmowych. I dopiero będzie fajnie!

Robert Azembski
Robert Azembski
Dziennikarz z ponad 30-letnim doświadczeniem; pracował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Wprost” , „Gazecie Bankowej” oraz wielu innych tytułach prasowych i internetowych traktujących o gospodarce, finansach i ekonomii. Chociaż specjalizuje się w finansach, w tym w bankowości, ubezpieczeniach i rynku inwestycyjnym, nieobce są mu problemy przedsiębiorców, przede wszystkim z sektora MŚP. Na łamach magazynu „Forum Polskiej Gospodarki” oraz serwisu FPG24.PL najwięcej miejsca poświęca szeroko pojętej tematyce przedsiębiorczości. W swoich analizach, raportach i recenzjach odnosi się też do zagadnień szerszych – ekonomicznych i gospodarczych uwarunkowań działalności firm.

INNE Z TEJ KATEGORII

Urojony klimatyzm

Bardziej od ekologizmu preferuję słowo „klimatyzm”, bo lepiej oddaje sedno sprawy. No bo w końcu cały świat Zachodu, a w szczególności Unia Europejska, oficjalnie walczy o to, by klimat się nie zmieniał. Nie ma to nic wspólnego z ekologią czy tym bardziej ochroną środowiska. Chodzi o zwalczanie emisji dwutlenku węgla, gazu, dzięki któremu mamy zielono i dzięki któremu w ogóle możliwe jest życie na Ziemi w znanej nam formie.
6 MIN CZYTANIA

Policja dla Polaków

Jednym z największych problemów polskiej policji – choć niejedynym, bo ta formacja ma ich multum – jest ogromny poziom wakatów: ponad 9,7 proc. Okazuje się, że jednym ze sposobów na ich zapełnienie ma być – na razie pozostające w sferze analiz – zatrudnianie w policji obcokrajowców. Czyli osób nieposiadających polskiego obywatelstwa. W tym kontekście mowa jest przede wszystkim o Ukraińcach, Białorusinach i Gruzinach.
3 MIN CZYTANIA

Czasami i sceptycy mają rację

Wszystkie zjawiska, jakie obserwujemy w ramach gospodarki, są ze sobą połączone. Jak w jednym miejscu coś pchniemy, to w kilku innych wyleci. Problem z tym, że w przeciwieństwie do znanej metafory „naczyń połączonych”, w gospodarce skutki nie występują w tym samym czasie co przyczyna. I dlatego często nie ufamy niepopularnym prognozom.
5 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak ożywić martwy parkiet nad Wisłą?

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie nie służy tak naprawdę ani inwestycjom indywidulanym, ani małym i średniej wielkości firmom. Tym pierwszym w założeniu miała dawać okazje do zysków, dla tych drugich zaś być miejscem pozyskiwania kapitału na rozwój. Tymczasem uciekają z niej zarówni mali, jak duzi.
4 MIN CZYTANIA

Jesteś „pod wpływem”? Nie ruszysz autem

Amerykańska Krajowa Administracja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) chce wykonać zalecenie Kongresu, by wszystkie nowe auta miały zainstalowaną technologię uniemożliwiającą prowadzenie pod wpływem alkoholu.
< 1 MIN CZYTANIA

Obojętnie, co zrobimy, klimat i tak będzie się zmieniał

Nawet zupełne zaprzestanie emisji CO2 pochodzącego z przemysłu nie wpłynie na zatrzymanie zmian klimatu na Ziemi – przekonuje w zamieszczonym we „Wprost” artykule pt. „Klimat a Człowiek” prof. dr hab. inż. Piotr Wolański, przewodniczący Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych PAN.
4 MIN CZYTANIA