Pomoc rządu Mateusza Morawieckiego w zakresie uregulowania cen gazu i energii elektrycznej dla małych i średnich przedsiębiorstw może być spóźniona, a wtedy okaże się pozorna. Jeśli rząd Morawieckiego chce rzeczywiście pomagać MŚP powinien to robić szybciej. I mniej chaotycznie.

Gaz dla małych i średnich przedsiębiorstw w stałej cenie 525 zł za megawatogodzinę ma być zagwarantowany aż do końca 2025 roku. Jednak przedsiębiorcy mogą skorzystać z tej gwarancji dopiero po zawarciu nowych umów. Według operatora gazowego (PGNiG Obrót Detaliczny) uzyskana przez firmy cena będzie wówczas niższa o 33 proc. od ceny wynikającej z cennika dla klientów biznesowych.

– Wprowadziliśmy kolejne rozwiązanie, które po styczniowej, czasowej obniżce cennika dla klientów biznesowych, będzie realnym wsparciem dla polskich przedsiębiorstw. W biznesie gwarancja stałej ceny paliwa w dłuższym okresie jest kluczowa, ponieważ ułatwia planowanie działalności i wpływa na stabilizację kosztów przedsiębiorstwa – przekonuje cytowany w komunikacie Henryk Mucha prezes PGNiG Obrót Detaliczny.

PGNiG podkreśla, że stała cena gazu może pozytywnie przełożyć się na ceny produktów oraz usług oferowanych w szczególności przez małe i średnie firmy. Zwraca też uwagę na to, że stała cena gazu będzie zależeć od momentu, w którym dany klient zdecyduje się skorzystać z oferty. – PGNiG Obrót Detaliczny będzie aktualizować ją co tydzień, aby była dostosowana do bieżącej sytuacji na rynku gazu – czytamy.

Inaczej mówiąc, stała cena gazu będzie ceną „mobilną”.

Pomieszanie z poplątaniem?

Oferta stałej ceny „mobilnej” gazu została skierowana do klientów biznesowych, w tym małych i średnich przedsiębiorstw takich jak zakłady fryzjerskie, sklepy, restauracje czy małe obiekty sportowe, które rozliczały się dotąd w ramach cennika „Gaz dla Biznesu”, w jednej z grup taryfowych BW/BS/BZ 1-4.

Przedsiębiorcy nie uzyskają tego automatycznie. Możliwość elastycznego kształtowania wysokości poboru gazu w stałej cenie ma być możliwa m.in. po wyrażeniu przez przedsiębiorcę zgody na zmianę grupy taryfowej na 12T.

Wcześniej Sejm przyjął proponowane przez rząd zmiany mające ulżyć w cenach gazu tylko piekarniom i cukierniom. Niestety dopiero od 1 kwietnia tego roku, więc dokona się to w klimacie primaaprilisowym. Tego rodzaju podmioty będą mogły płacić 200,17 zł/MWh, za to nowa taryfa ma obowiązywać aż do 31 grudnia 2023 roku.

– Adresujemy tę pomoc do małych i średnich rodzinnych piekarni wielopokoleniowych. Nie chcemy wspierać ogromnego biznesu, czyli chociażby ogromnych wypieków, które mają miejsce w marketach – przekonuje Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.

Zabieg ten jest iście primaaprlisowy, ponieważ najwięcej gazu (oraz energii elektrycznej) małe przedsiębiorstwa usługowe o tym charakterze pobierają w miesiącach zimowych. Czyli od listopada do końca lutego. Nie na wiosnę. Ani nie latem.

Niższe ceny energii także spóźnione?

Według zapowiedzi Ministerstwa Rozwoju i Technologii oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska, od 9 lutego 2023 roku przedsiębiorcy mogą wnioskować o dofinansowanie kosztów energii elektrycznej dla przemysłów energochłonnych. Z drugiej strony wszystkie mikro, małe i średnie firmy mogą korzystać z zamrożenia jej cen już od 1 grudnia 2022 roku, płacąc stałą cenę w wysokości 785 zł/MWh. Doszło więc do „zbicia” się różnych form pomocy, nota bene chaotycznie przydzielanej.

Według cytowanego przez „Rzeczpospolitą” Karola Pogorzelskiego, ekonomisty Banku Pekao, pomoc rządu w zakresie cen energii elektrycznej jest spóźniona. Miesiące najbardziej energochłonne firmy mają już za sobą. Cytowana przez gazetę Anna Senderowicz z Departamentu Analiz Ekonomicznych PKO Banku Polskiego powołuje się na dane Agencji Rynku Energii – według nich najwyższy wzrost cen energii elektrycznej w okresie trzech kwartałów 2022 roku notowano w sekcjach: produkcja metali, elektroniki, mebli, budownictwie, produkcji papieru, produkcji artykułów spożywczych i napojów. W przytoczonej przez „Rz” opinii spóźnienie dofinansowania części kosztów zakupu energii o kilka miesięcy (w stosunku do zapowiedzi), mogło niekorzystnie odbić się na konkurencyjności polskich podmiotów.

„Niektóre podmioty wstrzymywały produkcję ze względu silny wzrost cen gazu. Niektóre (np. Huta Szkła Gloss) ogłosiły upadłość. Z tego względu uruchomienie pomocy w łącznej kwocie 5 mld zł było oczekiwane przez krajowy przemysł. Trzeba też zaznaczyć, że nie każda branża, ani nie każdy podmiot gospodarczy uzyska wsparcie” – czytamy w tejże analizie.

Patrząc na to wszystko trudno oprzeć się refleksji, że czasem lepiej nie pomagać jest wcale niż robić firmom kosztowne, ale nieprzydatne prezenty.

Poprzedni artykułKomisja Europejska o inflacji w Polsce
Następny artykułDyplomatyczne Otwarcie Roku 2023