Z ubiegłorocznego raportu firmy doradczej EY („Czy polski biznes jest zrównoważony?”) wynika, że w zakresie zrównoważonego rozwoju istnieje zauważalna różnica pomiędzy deklaracjami a realnymi działaniami firm. Chociaż 90 proc. przedsiębiorstw twierdzi, że ich działalność uwzględnia aspekty związane z ESG, to już tylko 67 proc. stosuje się do nich w codziennej aktywności. Co więcej, jedynie 48 proc. firm przełożyło założenia strategii zrównoważonego rozwoju na poszczególne obszary funkcjonowania swojego biznesu.
Mogłyby wdrożyć, ale tylko deklarują
Tymczasem autorytety naukowe chciałyby widzieć tę kwestię w o wiele pogodniejszych kolorach.
– Dążenie do zrównoważonego rozwoju w firmach stało się powszechne i wymuszają je między innymi regulacje, czyli wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu i konieczność raportowania w zakresie ESG – powiedziała agencji Newseria Biznes Halina Brdulak, profesor w warszawskiej SGH i członek Rady Programowej UN Global Compact Network Poland. Niestety, już w kolejnym zdaniu pani profesor sama sobie zaprzecza sabotując wydźwięk przekazu. – Te działania firm, zmierzające m.in. do obniżenia emisji CO2, są jak na razie bardziej deklaratywne i nie można powiedzieć, że mają już wymierny efekt. Patrząc chociażby na globalny ślad węglowy w 2022 i 2023 roku, on jest wyższy niż w okresie pandemii.
A może pani profesor nie tyle zaprzecza sobie, ile chce w ten sposób zasugerować, że gdyby wszystkie firmy naprawdę wdrożyły zasady ESG, uratowałoby to klimat i planetę?
Rzecz dla dużych przedsiębiorców?
ESG jest postrzegane jako zbiór zasad, które są w stanie wdrożyć duże przedsiębiorstwa. W każdym razie Europejski Zielony Ład w pierwszej kolejności takie właśnie firmy obliguje do przestrzegania zasad zrównoważonego rozwoju.
– Duże przedsiębiorstwa mają tu pole do działania, ponieważ mogą wpływać na swoich poddostawców, wspierać ich, żeby oni także zmieniali swoje modele funkcjonowania. Inaczej nie osiągniemy w pełni zamkniętego obiegu i zrównoważonego modelu produkcji – uważa Agnieszka Sznyk, szefowa Instytutu Innowacji Odpowiedzialnego Rozwoju INNOWO.
Obniżenie śladu węglowego w logistyce i całym łańcuchu uważane jest obecnie za sprawę wagi zasadniczej. – Jednak jest to możliwe tylko wtedy, kiedy zarówno producenci, dostawcy, operatorzy logistyczni, jak i klienci – czyli wszyscy uczestnicy tego łańcucha – poszukają odpowiednich rozwiązań już na etapie jego projektowania. Już na samym początku trzeba się zastanowić, jak ten łańcuch powinien być zaprojektowany, żeby faktycznie zmniejszyć ślad węglowy – dodaje Agnieszka Sznyk.
Należy zmniejszyć opakowania
Według GUS rokrocznie na polski rynek jest wprowadzanych ok. 5,5 mln ton opakowań plastikowych. Bez wątpienia tworzą one góry śmieci, z którymi jest potem problem. Ich utylizacja nie tylko jest kłopotliwa i powoduje emisję toksycznych związków, ale także bardzo kosztowna.
Czy kwestia redukcji ilości plastiku w przemyśle ma „przełożenie” na emisję osławionego CO2? Okazuje się, że ma (przynajmniej w postrzeganiu niektórych). I to w zaskakujący sposób.
– Jeśli te opakowania będą nieco mniejsze, choćby o jeden milimetr, to w ciężarówce zmieści się ich już o 15-20 proc. więcej. W efekcie potrzeba mniej ciężarówek, co przekłada się na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery nawet o 70 proc. – uważa Reinier Schlatmann, prezes regionu Europy Wschodniej w DS Smith. – Często w przesyłkach zamówionych w sklepach internetowych jest mnóstwo powietrza, wolnej przestrzeni.
Schlatmann wyliczył, że tylko w Polsce co roku w takich niedopasowanych do zawartości paczkach transportowanych jest ok. 40 mln m3 powietrza, co przekłada się na marnotrawstwo 90 tysięcy ton papieru i ponad 300 m2. taśmy klejącej, którą można by owinąć… cały Kraków. Zatem projektując bardziej dopasowane opakowania, można oszczędzić zasoby, minimalizując jednocześnie negatywny wpływ na środowisko naturalne.
Nadzieja w GOZ?
Skrótem GOZ określa się tzw. Gospodarkę w Obiegu Zamkniętym. Czyli taką, w której materiały i surowce są recyklingowane i zwracane do obiegu, a ilość odpadów ograniczona jest do minimum. GOZ postrzegane jest jako „jedno z głównych wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem”.
Według szacunków firmy doradczej Deloitte, Unia Europejska, dzięki przejściu na GOZ, mogłaby osiągnąć roczne oszczędności rzędu 630 mld dolarów netto, czyli ok. 3 proc. unijnego PKB. W przypadku Polski redukcja zużycia materiałów i energii we wszystkich sektorach już o 1 proc. stwarza możliwość uzyskania wartości dodanej dla całej gospodarki na poziomie 19,5 mld złotych. Co stałoby się z tak wygenerowanymi oszczędnościami to już całkiem inna sprawa.