1 stycznia 2023 r. Chorwacja stała się dwudziestym krajem strefy euro. Europejski Bank Centralny zapewniał, że zamiana kuny na euro nie będzie oznaczała wzrostów cen: „Podnoszenie cen w kontekście wymiany waluty jest zakazane. Jeśli jakaś firma złamie ten zakaz, konsumenci mogą zgłosić nieuzasadnioną podwyżkę właściwym organom, a te – nałożyć grzywnę na nieuczciwą firmę. Ma to służyć ochronie konsumentów”. Tymczasem w Chorwacji stało się dokładnie tak samo jak na Słowacji czy na Litwie, kiedy te kraje przyjęły wspólną walutę. Ceny wzrosły.
„Chorwaci są wściekli” – zatytułował swój artykuł na ten temat portal o2.pl. Chorwacki serwis 24sata.hr poinformował, że od początku roku ceny zwiększyły się o 10, a czasami nawet o 20 proc. Najpierw zdrożało paliwo, a potem jedzenie.
– Strzyżenie męskie u lokalnego fryzjera wynosiło wcześniej 60 kun [7,96 euro]. Przyjechałem kilka dni temu w to samo miejsce. Fryzjer powiedział, że zaokrągli cenę do 10 euro, żeby wszystkim było łatwiej – napisał zbulwersowany Chorwat.
Sprawę w programie „Newsroom” WP wyjaśniła Monika Zymon-Waligórska, prezes Polskiego Towarzystwa Kulturalnego „Polonez” w Splicie.
– Dwuwalutowość cen będzie obowiązywać do końca 2023 r. Każdy będzie mógł łatwo przeliczyć, czy dany produkt podrożał. Ceny w sklepach od wybuchu wojny [na Ukrainie] do końca roku poszły w górę w Chorwacji o około 25 proc., ale największe podwyżki miały miejsce na krótko przed wejściem kraju do strefy euro. W listopadzie i grudniu były one największe. Powód? Przedsiębiorcy bali się, że będzie zakaz podwyższania cen po zmianie od 1 stycznia – powiedziała prezes Zymon-Waligórska.
Zobacz także: Dzisiaj nowy kraj przyjmuje euro