W przyszłym roku czeka nas dwukrotne podniesienie płacy minimalnej. Od 1 stycznia 2023 r. wzrośnie ona do 3490 zł brutto, a od 1 lipca 2023 r. wyniesie 3600 zł brutto.
– Głównym beneficjentem podwyżki płacy minimalnej będzie rząd, bo to on będzie pobierał więcej podatków, a w jeszcze większym stopniu wpłynie to na napędzenie inflacji – mówi poseł Konfederacji Jakub Kulesza.
Przy płacy minimalnej 3600 zł brutto, pracownik będzie otrzymywał 2783,86 zł netto, łączny koszt pracodawcy wyniesie 4337,28 zł, a rząd w podatkach i składkach zabierze 1553,42 zł.
Politycy Konfederacji zaznaczają, że podwyższanie płacy minimalnej będzie oznaczać wzrost bezrobocia oraz cen.
– Zawsze podwyżka płacy wywołuje taki skutek. Żyjemy w czasach, kiedy rosną koszty prowadzenia działalności. To przedsiębiorcy ponoszą główny koszt bezmyślnej działalności państwa, dlatego, że nie będą mieli pieniędzy, żeby ponosić kolejne koszty – podkreśla Marcin Sypniewski, sekretarz Konfederacji.
Premier Mateusz Morawiecki dobrze wie, że podnoszenie płac wywołuje inflację.
– Mamy także polskich twórców inflacji. To ci, którzy proponują, aby natychmiast podnieść wynagrodzenia np. o 20 proc. Oni proponują taki scenariusz, z jakim mieliśmy do czynienia w Turcji – mówił premier Morawiecki w Katowicach podczas otwarcia 14. Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Konfederacja proponuje zupełnie inne rozwiązania, niż polityka gospodarcza rządu. Politycy na początku kadencji sejmu zaproponowali wprowadzenie kwoty wolnej od podatku jako 12-krotności płacy minimalnej. Dodatkowo proponują obniżenie opodatkowania węgla, energii elektrycznej i paliwa, wprowadzenie stawki 0 proc. VAT na żywność i likwidację 15 zbędnych podatków (np: cukrowego, od czynności cywilnoprawnych, opłaty reprograficznej itp.).