Restauracje, kawiarnie, bary, o ile nie są prowadzone w turystycznie modnych lokalizacjach, musiały i nadal muszą walczyć o przetrwanie – i to pomimo gorącego sezonu letniego. Jak donosi serwis Newseria, przedsiębiorcy w tym sektorze musieli (i nadal muszą) stawiać czoła wysokiej inflacji, a także wysokim kosztom energii, transportu i pracy. Według informacji portalu dotykacka.pl, w tym roku (w porównaniu z rokiem 2021) liczba transakcji przeprowadzonych z klientami wzrosła o zaledwie 10 proc., zaś średnia wartość zamówienia zwiększyła się tylko o 18-20 proc. To mało. Po części jest to jednak także efektem tego, że „restauracje postawiły na sprzedaż z dostawą niż na natłok gości w lokalach”. Sieciowa gastronomia o charakterze restauracyjnym zwiększyła swoje przychody o ponad 60 proc., a działające „na telefon” i inne formy zamawiania kawiarnie i cukiernie zanotowały ponad 40-proc. wzrosty. Słabiej rysuje się sytuacja przedsiębiorców prowadzących bary i puby. Miniony rok był tylko o 15-20 proc. lepszy od pandemicznego 2019 r. Odblokowanie sektora turystycznego polepszyło za to sytuację przedsiębiorców prowadzących bary i restauracje hotelowe i – jak czytamy na dotykacka.pl – w tym segmencie sprzedaż w 2022 r. podniosła się o ponad 40 proc. (w porównaniu z 2019 r.).
Sektor dociążony długami
Z kolei według danych firmy doradczej Dun & Bradstreet (na które powołuje się Newseria) w 2022 r. działało w Polsce 91,7 tys. lokali gastronomicznych, w tym 58 tys. restauracji, a ich liczba nieco wzrosła w zeszłym roku w porównaniu z rokiem 2021. Byłaby to niezwykle optymistyczna informacja, gdyby nie fakt, że co siódmy z nich jest już notowany w Krajowym Rejestrze Długów. Według KRD zaległości restauracji, kawiarń, barów, firm cateringowych oraz producentów i sprzedawców napojów, piwa i lodów sięgają już 313,4 mln złotych. Sytuacji nie ratuje nawet sprzedaż dań z dostawą – i to podczas ożywionego turystycznie letniego sezonu, w którym tradycyjnie rośnie przede wszystkim sprzedaż napojów i lodów. Do bazy KRD trafiło już 13,5 tys. przedsiębiorstw działających w sektorze gastronomicznym. Notowani są w niej nawet producenci i sprzedawcy napojów, piwa oraz lodów, którzy łącznie winni są wierzycielom 184,3 mln złotych.
Sektor walczy o przetrwanie
– Teoretycznie firmy gastronomiczne mają za sobą dobry rok, na co wskazują dane branżowe. Ale jeśli przeanalizujemy, co się za nimi kryje, widać, że sektor walczy o przetrwanie zmagając się z coraz wyższymi kosztami działalności i odpływem klientów. Te nominalnie wysokie obroty są w dużej mierze wynikiem stale rosnących – nawet o 20 proc. – cen (liczonych rok do roku), które mają niwelować dwucyfrową inflację – komentuje wyniki branży Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
„Wyższe niż obecnie zadłużenie firm gastronomicznych oraz producentów i sprzedawców napojów, piwa i lodów, było tylko w pierwszym roku pandemii, kiedy to przekroczyło 363 miliony złotych. Później znacznie zmalało, aby teraz znów osiągnąć wysoką wartość 313 milionów złotych” – podaje Newseria.
Faktem jest, że firmy gastronomiczne nie odrobiły jeszcze strat z okresu pandemii, a przedsiębiorcy muszą mierzyć się z coraz to nowszymi wyzwaniami. Oby ten rok zakończył się dla nich pomyślnie.