Forum Obywatelskiego Rozwoju wyjaśnia, że „wskaźnik długu publicznego do PKB jest użyteczną miarą, kiedy w czasach niskiej inflacji chce się porównać zadłużenie państw z uwzględnieniem wielkości ich gospodarek. Nie należy go jednak przedstawiać w oderwaniu od innych wskaźników ekonomicznych, w tym np. kosztów obsługi zadłużenia”. I tu zaczyna się problem. Otóż „obecnie pięcioletnia rentowność polskich obligacji skarb owych wynosi ok. 6 proc., a w ostatnim półroczu zdarzało się nawet, że zbliżała się do 9 proc.”
Z uwagi na utrzymujący się deficyt sektora finansów publicznych i konieczność zrolowania zapadających w tym roku obligacji (wyemitowania nowego długu w celu spłacenia starego), polskie państwo, jak szacują ekonomiści banku Crédit Agricole, będzie musiało zaciągnąć w tym roku zobowiązania o wartości 422 mld zł (12,5 proc. PKB).
Będzie to zadłużenie znacząco droższe od emitowanego jeszcze w 2021 r. W efekcie, według prognozy Komisji Europejskiej, w latach 2023 i 2024 Polska będzie płaciła najwyższe odsetki od długu publicznego spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej – odpowiednio 5,9 proc. i 5,8 proc. – informuje FOR.
Forum dodatkowo tłumaczy, że „spadek długu publicznego w stosunku do PKB wynikający z realnego wzrostu przy niskiej inflacji jest zjawiskiem pozytywnym i świadczącym o sile gospodarki i finansów publicznych. Obecnie jednak „wyrastanie z długu” odbywa się w Polsce za sprawą napędzanego inflacją wzrostu nominalnego. Koszty tego ponoszą gospodarstwa domowe, których oszczędności w szybkim tempie tracą na sile nabywczej”.