fbpx
wtorek, 19 marca, 2024
Strona głównaHistoriaIgnacy Domeyko - pomost łączący Polskę i Chile

Ignacy Domeyko – pomost łączący Polskę i Chile

Adam Mickiewicz uwiecznił go w „Panu Tadeuszu” i w „Dziadach”, mieszkańcy południowoamerykańskiego kraju jego nazwiskiem nazwali pasmo górskie i jedno z miast, a niemiecki naukowiec – nowy minerał. Mowa o Ignacym Domeyce, polskim naukowcu, odkrywcy i wizjonerze, który do dzisiaj jest chyba najbardziej znanym Polakiem w Ameryce Południowej.

Góra Kościuszki jest bodajże najbardziej znaną na świecie górą, która została „ochrzczona” nazwiskiem polskiego bohatera narodowego. Najwyższa góra w Australii została nazwana na cześć przywódcy insurekcji przez słynnego polskiego odkrywcę Pawła Strzeleckiego. Mało kto jednak wie, iż nazwiskiem innego Polaka nazwane zostało całe pasmo górskie w Ameryce Południowej. To Cordillera Domeyko w Andach. Swoją nazwą przypominać ma o Ignacym Domeyce – znanym polskim naukowcu, uczestniku powstania listopadowego i pionierze górnictwa. Domeyko wciąż jest najbardziej znanym Polakiem w Chile. Patrząc na jego dokonania, taka popularność nie powinna jednak nikogo dziwić.

Czym skorupka…

Domeyko pochodził z rodziny ziemiańskiej, której włości położone były na Grodzieńszczyźnie. Urodził się we wsi Niedźwiadka Wielka, gdzie jego rodzina posiadała okazały dwór. Ojciec Hipolit był prezesem sądu ziemskiego, a matka Karolina (z Ancutów) była ciotką Maryli Wereszczakówny, w której kochał się Adam Mickiewicz. Ignacy został wcześnie osierocony przez ojca. Na szczęście stryj chłopca (także Ignacy), będący seniorem rodu, roztoczył nad bliską rodziną troskliwą opiekę godnie zastępując mu zmarłego ojca. To właśnie stryj rozbudził w małym Ignasiu patriotyzm i zamiłowanie do mineralogii.

Ignacy Domeyko senior miał na temat minerałów szeroką wiedzę – za młodu studiował bowiem w Akademii Górniczej we Freibergu. Nic zatem dziwnego, że swoimi zainteresowaniami próbował zaciekawić bratanka. Ziarno padło na podatny grunt. W szkole powiatowej w Szczuczynie (prowadzonej przez pijarów) mały Ignacy rozwijał zaszczepione w domu rodzinnym przyrodnicze zainteresowania. Sprzyjało temu czujne oko nauczyciela fizyki i chemii, który umiejętnie rozwijał pasję swojego ucznia. A tę Ignacy – już jako student – pogłębiał na Wydziale Fizyczno-Matematycznym Uniwersytetu Wileńskiego.
Studia rozpoczął w 1816 r. pobierając nauki m.in. u słynnego chemika Jędrzeja Śniadeckiego. Na Uniwersytecie Wileńskim Domeyko zdobył wszechstronne wykształcenie na bardzo wysokim poziomie. Oprócz fizyki, chemii, matematyki, astronomii, mineralogii i historii naturalnej uczęszczał także na wykłady z architektury, filozofii, historii i literatury polskiej.

Tajna organizacja

Zainteresowania Domeyki i wyniesiony z domu rodzinnego patriotyzm wkrótce zaowocowały przyjęciem (w 1819 r.) do słynnego Towarzystwa Filomatów, gdzie młodzieniec zaprzyjaźnił się z Adamem Mickiewiczem. Mimo iż był znacznie młodszy od innych filomatów, wyróżniał się energią, wiedzą i zaangażowaniem, toteż nic dziwnego, że wkrótce został wybrany na kierownika działu przyrodniczego organizacji.

Patriotyczny charakter Towarzystwa Filomatów nie uszedł oczywiście uwagi tajnej carskiej policji. Na szczęście Ignacy Domeyko, ostrzeżony przez przyjaciela, tuż przed aresztowaniem zdążył spalić dokumenty organizacji. Z klasztoru bazylianów w Wilnie, gdzie więziony był z ok. 200 innymi aresztantami, uwolniony został dzięki staraniom swoich stryjów. Domeyko mógł wówczas mówić o niebywałym szczęściu, gdyż dzięki temu uniknął zesłania na katorgę, na które trafiło wielu jego kolegów z Towarzystwa Filomatów. Carska policja skazała go jedynie na odsunięcie na zawsze od służby cesarskiej i dozór policyjny. W porównaniu z grożącą mu katorgą był to wyjątkowo łagodny wyrok.

Tak czy inaczej Ignacy wiedział już, że na uniwersytecką karierę nie ma szans. Na szczęście świeżo upieczony naukowiec miał dokąd wrócić – postanowił zająć się rodzinnymi włościami na Grodzieńszczyźnie. Wkrótce też zyskał sobie sławę dobrego gospodarza i reformatora. Nie bał się wyzwań i energicznie zabrał się do pracy. Założył hodowlę rasowych krów czarno-białych oraz rozpoczął hodowlę koni arabskich.

Dwór Ignacego Domeyki w Niedźwiadce Wielkiej/ fot. Wikimedia Commons

Nie był mu obojętny los chłopów w jego dobrach, którym najpierw obniżył pańszczyznę, a wkrótce zorganizował wiejską szkołę wiedząc, że poprzez wykształcenie można zwiększyć życiowe szanse najbiedniejszych klas społecznych.
Cały czas pamiętał też o swoich represjonowanych kolegach z Towarzystwa Filomatów. Mimo uciążliwego dozoru policyjnego zdążył spotkać się w Wilnie z Adamem Mickiewiczem (jak się okazało, ten nie zapomniał o swoim przyjacielu filomacie – pierwowzorem Żegoty w „Dziadach” był właśnie nie kto inny, tylko energiczny student Uniwersytetu Wileńskiego, czyli Ignacy Domeyko).
Gospodarowanie na roli wypełniło Domeyce sześć lat życia. W tym czasie w podległym carskiej Rosji Królestwie Polskim tężał opór wobec okrutnego zaborcy, który nie respektował postanowień konstytucji z 1815 r. Królestwo Polskie stało się w tym czasie beczką prochu. Mnożyły się antyrosyjskie spiski i sprzysiężenia. Wystarczyła iskra, by wybuchło powstanie.

Cudem ocalony

Na wieść o wybuchu powstania listopadowego Domeyko postanowił przyłączyć się do insurgentów. Nie było to proste, gdyż terytorium Rzeczypospolitej w zaborze rosyjskim podzielone było na Królestwo Polskie i ziemie bezpośrednio wcielone do Rosji (na których przyszło mu mieszkać). Granica z Królestwem Polskim, które wypowiedziało posłuszeństwo carowi, została silnie obsadzona przez moskiewskie wojsko. Ignacy postanowił więc się uzbroić (zakupił strzelbę kawaleryjską i pałasz) i czekać, aż nadarzy się odpowiedni moment, by dołączyć do walczących. Ten nadszedł dopiero wiosną 1831 r., kiedy jeden z jego dawnych kolegów filomatów przywiózł mu rozkaz udania się z meldunkiem do generała Skrzyneckiego. Domeyko niewiele się zastanawiając, postanowił przedostać się do Królestwa Polskiego przez Puszczę Augustowską. Tam wpadł w ręce carskich żołdaków, którzy powstańczego emisariusza postanowili rozstrzelać. Przed pewną śmiercią Domeykę uratował ksiądz, który przekonał Rosjan, iż skazańcowi należy się godna spowiedź na osobności. Gdy tylko żołdacy spuścili ich z oczu, duchowny kazał Ignacemu natychmiast uciekać. Tym razem gęstwina lasów Puszczy Augustowskiej okazała się dla Domeyki zbawieniem.

Z nieudanej wyprawy wrócił do swojego majątku, w którym jednak długo nie zagrzał już miejsca. Na wieść o wkroczeniu na Litwę korpusu Dezyderego Chłapowskiego natychmiast zgłosił się do służby. Podczas walk, jako adiutant Chłapowskiego, poznał m.in. słynną Emilię Plater. Wkrótce jednak wojska powstańcze na Litwie zostały rozbite i jedynym ratunkiem okazało się przekroczenie granicy z Prusami. Od tego momentu Ignacy Domeyko podzielił los tysięcy polskich wygnańców.

Prusy, Saksonia, Francja

Wieść o klęsce powstania zastała Domeykę w Prusach Wschodnich. Car nie ogłosił powszechnej amnestii – wręcz przeciwnie, rozpoczęły się ostre represje i konfiskaty dóbr powstańców. Domeykę czekał więc niepewny los emigranta. Początkowo postanowił pojechać do Drezna, między innymi po to, by móc spotkać się ze swoimi przyjaciółmi – Adamem Mickiewiczem i Antonim Edwardem Odyńcem.

Będąc w Saksonii, nie zapomniał o swojej pasji. Pojechał do Freibergu, by zwiedzić kopalnię srebra i Akademię Górniczą, w której niegdyś wiedzę zdobywał jego stryj. Razem z przyjaciółmi wybrał się też na wycieczkę na skały Bastei w krainie zwanej Saksońską Szwajcarią. Niestety, stosunek przyjaznej wobec polskich emigrantów Saksonii diametralnie zmienił się na skutek knowań rosyjskiego konsula, który nie był zadowolony z tego, że duża liczba „buntowników” zgromadziła się w jednym miejscu. Wielu polskich emigrantów musiało opuścić Saksonię. Domeyko razem z Mickiewiczem postanowili udać się do francuskiego Strasburga, a stamtąd do Paryża. Paryż stał się dla polskiego wieszcza bezpieczną przystanią aż na 20 lat, a dla Domeyki okazał się miejscem, w którym zdobył fachowe wykształcenie, co niebawem zaważy na jego przyszłości.

Na początku Domeyko zaczął uczęszczać na wykłady na Sorbonie, w College de France i Konserwatorium Sztuk i Rzemiosł. Słuchał tam słynnych francuskich uczonych, których nazwiska wkrótce zyskały światowy rozgłos. Jeden z nich widząc, że Domeykę bardzo interesuje mineralogia doradził mu, by poświęcił się studiom górniczym. Polak postanowił posłuchać tej rady i wkrótce zapisał się do słynnej Szkoły Górniczej, którą ukończył w 1837 r. Z dyplomem Ecole des Mines szybko znalazł pracę w Alzacji, gdzie poszukiwał złóż rud żelaza. Nie zdążył się jednak zadomowić w nowym miejscu, gdyż wkrótce otrzymał od swojego profesora ze Szkoły Górniczej niezwykle intratną propozycję. Armand Dufrenoy zaoferował Domeyce propozycję objęcia stanowiska wykładowcy chemii i mineralogii na uniwersytecie w Coquimbo w Chile. Ignacy propozycję przyjął.

Pionier górnictwa

Do tego dalekiego kraju Domeyko dotarł po blisko czteromiesięcznej podróży w czerwcu 1838 r. Tam dowiedział się, że wszyscy czekają na człowieka, który potrafi wytopić srebro z galenu (ruda ołowiu). Po przypłynięciu z Europy statku z zamówioną aparaturą laboratoryjną Domeyko rozpoczął prace na całego. Prowadził dla studentów wykłady w języku hiszpańskim z chemii, fizyki, mineralogii i metalurgii. Po pracy na uczelni wykonywał analizy próbek kruszców nadesłanych przez właścicieli kopalń. Władze chilijskie wkrótce doceniły jego fachowość, proponując mu stanowisko sędziego górniczego, orzekającego jednoosobowo i ostatecznie, co było nie lada wyróżnieniem.
Domeyko nie próżnował także w okresach wakacyjnych, poświęcając czas wolny od wykładów na podróże po Andach, które przemierzył wzdłuż i wszerz, bardzo dokładnie – pod względem geologicznym – opisując znalezione minerały.

Cerro Quimal – najwyższy szczyt Gór Domeyki/fot. Wikimedia Commons

Cały czas miał też oko na sprawy polskie. Planował, że po sześciu latach pracy na uczelni wykształci następców i powróci do Francji skąd, jeśli tylko nadarzy się okazja, powróci do Polski. Początkowo trzymał się tego planu i przygotowywał na swoje miejsce następców wysyłając najlepszych studentów na studia do szkoły Górniczej w Paryżu. Na przeszkodzie stanęły jednak nieprzewidziane wydarzenia. Jednym z nich był pożar laboratorium w Coquimba, które Domeyko postanowił pieczołowicie odtworzyć (co zajęło blisko rok).

Gdy w 1846 r. pracę uznał za zakończoną rząd Chile poprosił go o pomoc w reformie uniwersytetu. Polak przystał na tę propozycję m.in. ze względu na swoją pasję wulkaniczną. Akurat w tym samym czasie budził się z uśpienia wulkan Antuco, którego wybuch Domeyko bardzo chciał zobaczyć. W międzyczasie po reformie Uniwersytetu Chilijskiego w Santiago objął stanowisko profesora chemii, prowadząc wykłady nie tylko z tego przedmiotu, ale także z fizyki i mineralogii. To Polak doprowadził do powstania na tej uczelni kierunku górniczego, który ze względu na odkrycie w Chile ogromnych złóż miedzi, srebra i węgla okazał się dla tego kraju kwestią absolutnie kluczową.

Praca naukowa i pomoc w przeprowadzeniu reformy uniwersytetu spotkała się z dużym uznaniem władz Chile, którego kongres z własnej inicjatywy przyznał mu w 1848 r. obywatelstwo chilijskie, o które Domeyko nawet nie zabiegał. Planował przecież powrót do Europy, którą wstrząsała Wiosna Ludów, a z nią kolejna nadzieja na niepodległość Polski. Wkrótce jednak kolejne nieprzewidziane wydarzenie odwiodło Ignacego od powrotu do Francji. Stateczny profesor zakochał się w dużo młodszej Enriquetcie de Sotomayor. Mimo dużej różnicy wieku (ponad 30 lat) małżeństwo okazało się udane.

Domeykit, arketyt, amiolit

Pracy badawczej i dydaktycznej sprzyjało udane życie rodzinne: Ignacemu i Enriquetcie urodziła się czwórka dzieci. Osiągnięcia zawodowe Polaka były imponujące. Domeyko wykonał tytaniczną pracę na rzecz reformy chilijskiego szkolnictwa. Z pierwotnie istniejącego Uniwersytetu Chilijskiego stworzył nowoczesny instytut na wzór Uniwersytetu Wileńskiego czy uczelni niemieckich i nieprzerwanie przez 16 lat (od 1867 r.) był jego rektorem.

Międzynarodowy rozgłos przyniosły mu podręczniki z dziedziny mineralogii. W „Tratado de ensayes…” („Traktat o probiernictwie”) znalazły się po raz pierwszy opisy nowych minerałów odkrytych przez Polaka, m.in. arketyt, amiolit i domeykit. Bardzo rozszerzył tam opisy znanych wcześniej minerałów, co spotkało się z dużym uznaniem naukowców i stało się powodem cytowania Polaka w literaturze przedmiotu na całym świecie.
Jego zainteresowania wykraczały jednak poza mineralogię i geologię. Był pionierem badań meteorytów, których dużą kolekcję zebrał podczas ekspedycji na pustynię Atakama. Ogółem zbiory Domeyki, które przekazał uniwersytetowi Santiago, liczyły ponad 4 tys. okazów.
Domeyko badał także wpływ saletry – której bogate złoża zostały odkryte w Chile – na rolnictwo i przedstawił rządowi chilijskiemu opracowanie o potrzebie jej wykorzystania. Był także inicjatorem założenia w Chile sieci obserwacji meteorologicznych.

W 1884 r. sędziwy już naukowiec zdecydował się na podróż na Litwę, gdzie mieszkała jego córka. Z Litwy pojechał do Paryża, Rzymu i Neapolu, gdzie nie omieszkał zbadać wulkan Wezuwiusz. Po tym długim tournée przyjechał  w 1887 r. do Krakowa, by odebrać tytuł doktora honoris causa nadany mu przez Uniwersytet Jagielloński.
W 1888 r. wrócił do Chile. Zmarł na początku następnego roku.
Śmierć Domeyki okryło Chile żałobą. Dzienniki w całym kraju zamieściły obszerne nekrologi, a w jego pogrzebie (celebrował go syn Ignacego, który został księdzem) brał udział chilijski rząd.

Nazwiskiem polskiego naukowca nazwane zostało nie tylko pasmo w Andach – Cordillera Domeyko, ale i jedna z miejscowości w Chile. Nic dziwnego, że Polak zasłużył na tak dużą wdzięczność. Stał się wszak ojcem opatrznościowym tamtejszego szkolnictwa oraz prekursorem przemysłu górniczego, który do dziś stanowi fundament dobrobytu tego kraju.

Domeyko doceniony został zresztą nie tylko w Chile. Dla uczczenia ogromnych zasług polskiego uczonego UNESCO ogłosiło rok 2002 Rokiem Ignacego Domeyki. Pamięć o nim jest też swoistym pomostem łączącym Polskę i Chile, gdzie do dziś mieszkają potomkowie naukowca. Współpraca między Polską i Chile rozwija się przede wszystkim w branży górniczej. KGHM Polska Miedź jest właścicielem chilijskiej kopalni Sierra Gorda, w której wydobywane są rudy miedzi.

 

 

Jarosław Mańka
Jarosław Mańka
Dziennikarz, reżyser, scenarzysta i producent, autor kilkunastu filmów dokumentalnych i reportaży (kilka z nich nagrodzonych). Absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pasjonat podróży i tajemnic historii. Propagator patriotyzmu gospodarczego. Współpracownik magazynu „Nasza Historia”.

INNE Z TEJ KATEGORII

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA

INNE TEGO AUTORA

Jak Bismarck wydusił reparacje od Francji

Sprawa niemieckich reparacji należnych Polsce za zniszczenia podczas II wojny światowej wraca jak bumerang – ostatnio za sprawą wypowiedzi Donalda Tuska. Niemcy (i Donald Tusk) uważają sprawę za zamkniętą. Tymczasem warto przypomnieć, jak Niemcy wymogli reparacje za wojnę z Francją 1870-71 r.
5 MIN CZYTANIA

Największy filantrop w powojennej Polsce

Zarządzał jedną z największych prywatnych fortun w powojennej Europie. Był filantropem, mecenasem sztuki i wielkim patriotą. Finansował wiele polskich przedsięwzięć, ale przede wszystkim instytucje kultury. Czasem jednak odmawiał pomocy: na prośbę o wsparcie polskich sportowców na igrzyska w Moskwie odpowiedział, że „chwilowo nie posiada rubli”.
11 MIN CZYTANIA

„Warszyc. Inny wróg, cel ten sam”

Stworzył silną, liczącą kilka tysięcy żołnierzy organizację antykomunistyczną o nazwie Konspiracyjne Wojsko Polskie. Stanisław Sojczyński „Warszyc” walczył do końca, bo – jak mówił: zmienił się tylko wróg, a cel pozostaje ten sam – niepodległość.
4 MIN CZYTANIA