Według ostatnich danych za rok 2022, które opublikował Główny Urząd Statystyczny, średni dochód rolnika z hektara przeliczeniowego wyniósł 5549 zł. Stosowanie uśrednionego wskaźnika jest jednak niemiarodajne, bo w zasadzie nie uwzględnia ani szalenie skomplikowanej sytuacji cenowej na tym rynku, ani specyfiki konkretnych branż.
Ministerstwo zauważa problem
Trudno pokusić się o jednoznaczną i logiczną odpowiedź na pytanie, po co w zasadzie GUS publikuje dane na temat dochodów rolniczych. Wiemy tyle, że musi. Nie ma jednak sensu czerpania z tych wyliczeń jakkolwiek realnej wiedzy, skoro nawet sam najbardziej zainteresowany tematem podmiot (pozostaje przynajmniej mieć taką nadzieję), czyli resort rolnictwa jednoznacznie podkreśla, że dane są niemiarodajne. W sprawie wyliczania dochodu rolników u ministra Roberta Telusa interweniowała ostatnio Wielkopolska Izba Rolnicza. Otrzymała nawet odpowiedź, w której czytamy, że „wskaźnik uśredniający dochody może nie odzwierciedlać rzeczywistej sytuacji gospodarstw rolnych, które mogą być zdywersyfikowane pod względem skali produkcji, powierzchni upraw, jakości gleby, dochodów rocznych i skali uprzemysłowienia”.
Co warte podkreślenia: publikacja danych dotyczących dochodów rolników następuje każdorazowo w drugiej połowie roku następującego po roku, który dostarczał danych do wyliczeń. A zatem wiedzę na temat tak istotnych z punktu widzenia gospodarki informacji otrzymujemy z wielomiesięcznym poślizgiem.
Środowiska rolnicze zaapelowały do szefa resortu o zmianę metodologii służącej do prowadzenia wyliczeń, bo przekazywane do wiadomości publicznej dane są dla nich – jak twierdzą – krzywdzące. Według prezentowanych kwot na zarobki rolników nie miały ostatnio wpływu wzrost cen nawozów, gazów czy paliw. Dobrze się stało, że minister Telus publicznie przyznał, że problem istnieje, zapowiadając jednocześnie, że jego rozwiązanie wymagać będzie szerokich konsultacji międzyresortowych, których efektem ma być wypracowanie wskaźnika, który pozwoli na stworzenie metody uwzględniającej dynamiczną sytuację kosztową i cenową na tym skomplikowanym rynku.
Te dane mają znaczenie
Problem braku realnych danych dotyczących sytuacji ekonomicznej rolników przekłada się na konsekwencje, które kolejne rodziny odczuwają lub odczują w najbliższym czasie. Jeśli – na przykład – jako obowiązujące w 2023 roku dane uznamy te za rok 2022, to wyeliminujemy znaczną część studentów pochodzących z rodzin rolniczych z grona potencjalnych beneficjentów części stypendiów. Te wyliczenia mają konsekwencje – należy to jednoznacznie podkreślać.
Rolnicy muszą mierzyć się z prawdziwym wehikułem czasu, ponieważ – zgodnie z danymi GUS – w trudnym dla siebie 2023 roku, w którym realnie odnotowano spadki cen skupu w zasadzie wszystkich najważniejszych surowców rolnych, na ich konta wpłynęły krociowe kwoty, które wzięły się z rekordowych cen uzyskiwanych w roku 2022, zbijanych jednak niespotykanymi wzrostami kosztów produkcji. Jak się w tym połapać? Jak za podstawę wyliczeń na rok 2023 wziąć można dane z roku, w którym gospodarka wychodziła z covidowego impasu, a Rosja zaatakowała rolniczego giganta – Ukrainę? Jak wreszcie można wrzucić do jednego worka przedstawicieli branż, w których obowiązujące przed rokiem ceny skupu były rekordowe (koszty to już inna sprawa) – jak na przykład sektor mleczarski z choćby hodowcami trzody chlewnej? Tę absurdalną sytuację należy szybko naprawić.
Co należy zmienić?
Już dziś wiadomo, że dane uwzględniane obecnie w metodologii ESA są niewystarczające, a na pewno nie nadążają one za dynamiką rynku rolnego. Wiadomym jest także, że powstać musi pewien bardziej szczegółowy model, który będzie uwzględniać pogrupowane profile gospodarstw rolnych. Pod uwagę należy wziąć – co podkreślał sam resort rolnictwa – region, w którym znajduje się gospodarstwo, skalę produkcji, kategorię produktów rolniczych czy choćby stopień uprzemysłowienia. Jest to niezbędne dla zbudowania systemu, który umożliwi Głównemu Urzędowi Statystycznemu publikowanie danych o dochodach gospodarstw rolnych w możliwie najbliższej rzeczywistości formie i bliskim terminowi upublicznienia danych poziomie ich aktualności.