W Europie w tzw. dobrym towarzystwie już się nie mówi, że Żydzi oszukują, a czarnoskórzy są mniej inteligentni. Te „żarty” są w złym tonie i rzadko kogo śmieszą. Jednak te o Romach – leniwych, brudnych, kradnących i niewykształconych – wciąż są w modzie. Pomimo tego, że w Europie Romowie są obecni od XI-XII w., są ze wszystkich grup etnicznych najmniej poznani. Należą też do najmniej lubianych – także w naszym kraju (w Polsce mieszka ich obecnie ok. 30 tysięcy). To stara się zmienić „Infamia”: przybliżyć tę społeczność i pokazać ją z innej, mało znanej dotychczas, perspektywy.
Serial opowiada historię młodej 17-letniej Romki Gity. Poznajemy ją, gdy jeszcze mieszka w Walii. Tam żyje w biednej, ale zżytej społeczności romskiej. Już w pierwszym odcinku jej rodzina musi jednak wrócić do Polski, aby tam dokończyć pewne interesy ojca. Pełna wątpliwości Gita nie chce opuszczać Wali, lecz wsiada w końcu do samochodu z jadącą za nimi kempingową przyczepą. W Polsce, a dokładniej w dolnośląskiej miejscowości Biała Góra pod swój dach przyjmuje ich wuj Stefan (Artur Dziurman). Jego dom jest zupełnie inny od walijskiego – posiadłość wypełniona luksusem i bogactwem, z liczną rodziną z jej romską tradycją i surowymi, konserwatywnymi zasadami. Kobiety zawsze siadają z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami i prawie w ogóle nie zachodzi wymiana zdań pomiędzy tymi dwoma grupami. A Gita jest inna. Marzy o zostaniu raperką, nosi krótkie spodenki i ma absolutnie niewyparzony język. Wszystko to sprawia niemałe problemy dziewczynie, lecz aż do ogolenia sobie głowy (w pierwszym odcinku) jest jeszcze w porządku. Potem Gita zakochuje się w Tagarze (Kamil Piotrowski). Ten jest jeszcze biedniejszy od dziewczyny, mieszka w najsłynniejszej w Polsce romskiej wiosce Maszkowice i organizuje walki psów. Chłopak sprowadza na Gitę tytułową infamię, czyli hańbę dla dziewczyny skalanej przed ślubem. Gita wraz z przyjaciółmi ciągle walczy z zastanym tu światem, ale też z najbliższą rodziną. I szuka swojej tożsamości.
Twórczynią serialu, przynajmniej od strony reżyserskiej, jest Anna Maliszewska. Urodzona w 1974 r. nie miała dotychczas zbyt wielkiego doświadczenia w produkcji filmów czy seriali. Zajmowała się głównie realizacją filmów krótkometrażowych, reklam czy teledysków, np. dla takich wykonawców jak Myslovitz, Kayah czy Piasek. Za teledysk do utworu „Sutra” dla zespołu Sistars otrzymała Fryderyka w kategorii Najlepszy Teledysk. Nie dziwi więc wybór reżyserki co do głównego motywu w serialu – muzyki, która ma w nim szczególną rolę. Natomiast opiekę merytoryczną nad serialem – w materii romskiej kultury – sprawowała antropolożka dr Joanna Talewicz, sama pochodząca z tej społeczności. Z kolei główna bohaterka – Gita, grana jest przez Zofię Jastrzębską (jedyną w serialu Polkę, która gra Romkę). Ta znana jest z „Warszawianki” i „Dziewczyny i kosmonauty”, lecz to „Infamia” powoli przynosi jej (zasłużoną) sławę.
Jeśli chodzi o porównania serialu do innych znanych już produkcji Netflixa czy HBO, to takich znalazłoby się trochę. Serial jest bowiem typowym dla wymienionych serwisów VOD – absolutnie poprawny, nierasistowski, nieseksistowski i wspierający społeczność LGBT. I tak na przykład „Infamia” jest nadzwyczaj podobna w swoim przekazie do „#BringBackAlice” – również polskiego serialu – jakże barwnego i postępowego. Tu podobnie mamy do czynienia z młodymi aktorami, którzy dopiero wspinają się po szczeblach kariery.
„Infamię” polecam tak tym, którzy chcą otworzyć się na romską kulturę, jak i tym, którzy nigdy nie mieli okazji jej poznać.